Przejdź do głównej zawartości

Po co nam taka opozycja ? Oni potrzebują sami siebie...

Wizja wiarygodnej i współpracującej ze sobą opozycji przed wyborami samorządowymi, to „pic na wodę, fotomontaż”. Nowoczesna się kończy, a Platforma Obywatelska to partia, której udało się wiele dla Polski i regionu zrobić, ale jej co ważniejsi politycy, nie rozumieją, że ich czas się skończył. Cytując klasyka: ta czaszka już się nie uśmiechnie.

FOT.: Facebook/PawelPudlowski
      Wiedzą to również wyborcy tych partii: krzyczą i protestują przeciw „dobrej zmianie”, ale na Platformę Obywatelską nie zagłosują. Dlaczego ? Mówiąc, że po ośmiu latach rządzenia krajem, i dziesięciu latach w Urzędzie Marszałkowskim, politycy opozycji są „zdemoralizowani”, pyszni oraz myślą tylko o swojej przyszłości – nic się nie mówi, i dokonuje niedopowiedzenia.

         Opozycja na poziomie krajowym jest rozpieszczona i zepsuta, ale regionalna oferta: personalna i programowa, jest jeszcze słabsza.

Opozycja bez wizji i wiarygodnych twarzy

      Przez dwa ostatnie lata rzadko można było usłyszeć z ust posłów, senatorów i radnych, cokolwiek sensownego. Elżbieta Rafalska i Jerzy Materna mają dla wyborców jasny i prosty przekaz: załatwiliśmy Akademię Gorzowską, będzie elektryfikacja trasy Gorzów-Krzyż, są pieniądze na obwodnicę Zielonej Góry, na włączenie Odry do międzynarodowej sieci dróg wodnych, a ostatnio na Dom Dziennego Pobytu w Gorzowie. W PO tylko Elżbieta Polak, posiada proste przekazy: wydział lekarski, S3, kopalnia Brody-Gubin, Fundusz Inicjatyw Obywatelskich, światłowody w każdej gminie i ośrodek radioterapii.

Opozycja potrzebuje marzeń, a działacze przyzwyczajeni do życia z polityki mają tylko jedno: by trwać jak najdłużej lub chociaż nie stracić władzy w Urzędzie Marszałkowskim. To jest to samo, co tęsknota za przeszłością, a na tym nie da się stworzyć niczego.

Idziemy razem do sejmiku i mamy otwartą możliwość  współpracy w każdych innych wyborach samorządowych. W przypadku Zielonej Góry będzie to wspólny kandydat na prezydenta i do rady” – mówił w TV Zielona Góra lider Nowoczesnej Paweł Pudłowski. „Praktycznie nic nas nie dzieli” – mówił kilka dni wcześniej szef PO w regionie senator Waldemar Sługocki. Wyborcy Nowoczesnej mają prawo zapytać, co się stało z organizacją, która powstała jako sprzeciw i alternatywa wobec polityki Platformy, i czy nie chodzi tylko o władzę dla władzy.

Nie inaczej z gadaniem o zagrożeniu demokracji - w opini ich potencjalnych wyborców, którym jest dobrze lub „w sam raz”, niepotrzebnie nadużywają słów. My wiemy, że demokracja jest ograniczana, i generalnie - dzieje się źle: z sądami, z prokuraturami, z policją, z urzędami, i z reputacją kraju. Jest pewien problem: walka musi mieć twarze, a nowe wizje ktoś musi ogłaszać. Nie mogą to być ci sami, którzy kojarzą się z nijakością, lub bylejakością.

Chcą uwieść ruchy miejskie

       Porozumienie PO i Nowoczesnej, pokazuje chorobę opozycji – budowanie sojuszu przed wyborami lokalnymi z pozycji cenrali. Działacze dowiedują się o tym z telewizji, internetu lub gazet. Zarówno Sługocki, jak i Pudłowski, są oderwani od rzeczywistości: jeden zakochany w sobie, a drugi we własnej karierze. Ich ugrupowania, co w sobotę na Radzie Krajowej PO zaakcentował Grzegorz Schetyna, liczą na ruchy miejskie.

        Nalezy mieć nadzieję, że te nie dadzą się skusić miejscami na listach, które skazane są tylko na minimalny „sukces”. Nie warto podtrzymywać tych partii w wyborach samorządowych przy życiu, i jest to apel do ruchomiejskich działaczy Barbary Marcinów z Zielonej Góry czy Marty-Bejnar-Bejnarowicz z Gorzowa, ale też dziesiątek innych osób: nie dajcie z siebie zrobić „kwiatka do kożucha”. Inaczej mówiąc, nie legitymizujcie uporczywego leczenia, tylko dlatego, że liderzy PO i Nowoczesnej głoszą, skądinąnd prawdziwe hasła, że Prawo i Sprawiedliwość zepsuje samorząd.

A może Bezpartyjni ? 

Bardziej sensownym byłoby związanie się tych środowisk z Bezpartyjnymi, którzy są wiarygodni, idą jak burza, i są już realnym bytem politycznym. Tam, w przeciwieństwie do partii, jest więcej Indian niż wodzów, i więcej realnych pomysłów, niż obietnic bez pokrycia.

 Najpewniej, w najbliższych wyborach Bezpartyjni będą „czarnym koniem”, choć z trudem szukać informacji o tym w mainstreamowych mediach. „Będzie o nas głośno i zapraszamy wszystkich wiarygodnych działaczy organizacji obywatelskich: chodźcie z nami!” – mówił w rozmowie z red. Tomaszem Misiakiem w Radiu INDEX, szef lubuskich struktur tej organizacji Łukasz Mejza.

Dlaczego Bezpartyjni są dla ruchomiejskich działaczy bezpieczniejsi ? Oto przykład. Kiedy w czasach rządów PO, któryś z samorządowców pozwolił sobie na krytykę działań rządzących – jak to miało miejsce w Gubinie, gdy burmistrz Bartłomiej Bartczak krytykował likwidację oddziału szpitalnego – spotykały go szykany i blokada środków.

Co dalej ? Wymienić „dział sprzedaży” produktu

Zamiast moralizować, popisywać się na protestach pod sądami i na konferencjach prasowych, politycy opozycji, powinni odpowiedzieć sobie na pytanie: „Dlaczego jesteśmy do d...py?”.
To normalne, że ludziom spodobała się opowieść Marka Asta, Rafalskiej i Materny, ale warto dowiedzieć się, dlaczego do ludzi nie przemawia prawda przekazywana przez potężny aparat propagandy marszałek Polak, która realnie zmienia na lepsze region. Nowe opakowanie już nic nie da, ale może warto wymienić „dział sprzedaży”, a więc ludzi produkt na co dzień promujących, i nie chodzi o marszasłek.

Te wszystkie pomarszczone miny cynicznie przejętego Roberta Surowca, udawana troska o państwo Krystyny Sobińskiej czy nicnierobienie Władysława Komarnickiego, mocno irytują społeczeństwo, które jest zmęczone ich trwaniem w polityce. Żadne porozumienia, nic nie dadzą - są lekarstwa, które mogą zabić pacjenta. Takim pomysłem jest kumulacja liderów opozycji bez angażu na listach do sejmiku. Im będzie ich na czołowych miejscach więcej, tym szybciej opozycyjny pacjent wyzione ducha.

Po co nam taka opozycja ?

Pytanie brzmi: czy liderzy lubuskiej Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej, nie licząc niezależnych Wadima Tyszkiewicza, Jerzego Synowca, Jerzego Wierchowicza, czy marszałek Elżbiety Polak, mają jakikolwiek sposób, by uzasadnić swoje istnienie na scenie politycznej, czy są raczej tylko pasożytami, zakochanymi w występowaniu w mediach i życiu z polityki ?

 W konfrontacji ze skutecznośćią Elżbiety Rafalskiej, Jerzego Materny, Sebastiana Pieńkowskiego czy Jacka Budzińskiego, po co gorzowianom Krystyna Sibińska, Robert Surowiec lub Tomasz Kucharski, a zielonogórzanom Waldemar Sługocki, Bożenna Bukiewicz czy Robert Sapa ?

 Tylko po to, by straszyć PiS-em i mówić jak by było, gdyby to oni mieli większy wpływ na kraj, region i miasto ? Chcieliby odzyskać władzę, ale nikt nie wie po co...





Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...