Przejdź do głównej zawartości

Media publiczne. O co tu chodzi?

Gołym okiem widać, że brutalne przejęcie mediów publicznych, a następnie postawienie ich w stan likwidacji, to dla nich koło ratunkowe... z betonu. Nie chodzi o żadne naprawianie i odpolitycznianie, ale ich zatopienie.


Wszystko dlatego, że spór o media publiczne jest kluczowy dla istnienia Polski. Brzmi patetycznie, jakby to miało być świadomym przejaskrawieniem, ale myśleć tak może tylko ten, kto nie zna historii. Warto to wiedzieć, nawet jeśli kogoś irytują zarobki menadżerów Telewizji Polskiej, albo wkurzali się na jednostronność przekazu w czasach rządów PiS. Poprzednicy nie byli lepsi, ale w jednej sprawie, byli absolutnie gorsi: media publiczne w czasach PO prezentowały punkt widzenia, który daleki był od dbania o interesy Polski.

Dlatego teraz postąpią inaczej, niż w latach 2007-2015. Nie będą chcieli ich zawłaszczać, ale je wyciszyć. Uczynić takimi, aby ich siła i wartość była bez znaczenia, a liczył się tylko przekaz mediów prywatnych. Modus operandi będzie więc inny, niż poprzedników przez trzy ostatnie dekady. Ogólnopolska telewizja i radio nie są rządzącym do niczego potrzebne. Mają „swój” TVN i zawsze pracujący na rzecz rządzących Polsat. Mogą liczyć na RMF, ZET-kę, ONET, WP, TOKFM, „Gazetę Wyborczą” i wiele innych. Im potrzebne jest wyciszenie mediów publicznych, bo likwidacja jest raczej niemożliwa.

Owszem, sposób przejęcia kontroli nad mediami publicznymi temu przeczy. Jest potwierdzeniem, że jednak bardzo im na nich zależy. Powiedzmy wprost: to wypadek przy pracy. Konieczny element „mokrej roboty”, aby później, już w nowym programie pn. „19:30”, fajnodziennikarze z niskim głosem i bez emocji na twarzy, mogli wmawiać Polakom, że są homofobami, a do szczęścia potrzeba im legalnej aborcji i zamknięcia kościołów. Związki partnerskie też będą super. O migrantach można przecież mówić ściszonym głosem: nie o zagrożeniach, ale tej „świeżości”, którą wniosą do naszej kultury. Tak samo z edukacją, po co uczyć historii Polski, skoro historia Europy, szczególnie po wygumkowaniu z niej pozytywnej roli Kościoła i negatywnej komunizmu oraz Niemiec, jest o wiele bardziej „atrakcyjna”.

O to tu chodzi! Młodzi telewizji nie oglądają, nawet TVN-u, dlatego zostaną sformatowani przez główne portale internetowe. TVP i PR ma służyć do uspokojenia emocji seniorów. Czy ktoś jeszcze pamięta, czym była prasa gadzinowa? Podpowiadam. To były polskojęzyczne tytuły prasowe, które wydawano w czasach okupacji niemieckiej i sowieckiej, w miejsce zlikwidowanych tytułów wydawanych przez Polaków. Prasa gadzinowa miała ściśle określony cel. Chodziło to kształtowanie sposobu myślenia u ludności w Generalnym Gubernatorstwie oraz w zachodnich obwodach Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.

Szokująco długa jest liczba spraw, które rozstrzygną się w Unii Europejskiej. Nie za rok, albo pięć lat, ale w ciągu najbliższego półrocza. Będzie jak z łysieniem: to nie dzieje się od razu, ale jest procesem bardzo powolnym. Trudno powiedzieć, kiedy łysiejący jest już łysy, a kiedy jeszcze nie. Podobnie będzie z Polską suwerennością i niepodległością. W sumie będzie bardzo fajnie, media prywatne i finansowane zza granicy będą te zmiany wychwalały, a media publiczne będą swoją nieliczną widownię uspokajały. Po kilku tygodniach i miesiącach, będzie tylko entuzjazm albo neutralny spokój.

Rosną w siłę media propolskie, ot choćby TV Republika, która zanotowała spektakularny sukces. Jest jeszcze Polska Press, media katolickie i kilka innych. Na to też szykują bat na cito: ustawę o mowie nienawiści. Pojęcie bardzo pojemne, a jak ktoś będzie miał jakieś „ale”, to znajdzie się na niego paragraf. Proszę zapamiętać, bo to ostatnie zdanie już niedługo nabierze mocy sądowych wyroków. Z doświadczenia wiem, że te ostatnie są lepsze, niż danie się złamać, aby służyć złej sprawie...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...