Przejdź do głównej zawartości

Zmiana jest normalna, ale...

Zmiany kadrowe po wyborach są czymś normalnym. Mniej normalne jest to, że jakość kadr w polskiej polityce jest coraz mniejsza. Przyczyny są oczywiste: celebrycka dzieciarnia niczego się jeszcze w życiu nie nauczyła, a starych politycznych psów, nie da się już niczego nauczyć.


- Najważniejsze są kadry – to powiedzenie, którego autorstwo przypisuje się Leninowi, jest w tych dniach aktualne szczególnie. Rzecz w tym, że te same kadry są największą piętą Achillesową współczesnych partii. Kto mądry, ten poszedł do biznesu, nawet jak zaczynał w polityce. W tej ostatniej zostali weterani, trochę ideowców oraz zwykłe czuby. Tych ostatnich jest w polityce całkiem sporo. To znaczy, jest w polityce trochę fachowców, ale ci prawdziwi, do obejmowania urzędów, wcale się nie palą.

Szefowie partii mają gorzej niż sportowi trenerzy. Ci ostatni, jeśli tylko mają odpowiedni budżet, mogą sobie zorganizować ławkę rezerwową, która nie będzie gorsza od pierwszego składu. Ot, w Bayern Monachium, Paris Saint-Germain, czy Borusii Dortmund, że o lepszych nawet nie wspomnę, nie siedzą na ławce rezerwowej patałachy i zawodnicy ze sportowymi deficytami. Każdy sportowiec jest tam zawodnikiem pełną gębą. Może wkroczyć na boisko i sporo zmienić. W polityce jest inaczej.

- Nie ludzie zdolni, zasłużeni, wykształceni, mądrzy, których mamy dużo w kraju, docierali do steru władzy, lecz mężowie partii albo obozów, najzdolniejsi czy najsprytniejsi w partii albo obozie. Jak po spuszczeniu wód stawu, ujrzeliśmy obmierzłe zjawisko gadów i płazów – to Stefan Żeromski, ale przecież, gdyby propozycję pisarza zastosować do współczesnej polityki, też byśmy ujrzeli podobny obraz. Trudno z tego stworzyć główną drużynę, a co dopiero ławkę rezerwową na wypadek zwycięstwa. Zwłaszcza, że gra toczy się nie tylko w Warszawie, ale również w regionach.

Tam jest jak w Średniowieczu: skoro partyjni żołnierze walczyli, choć nie otrzymywali żołdu, trzeba obdzielić ich tym, co uda się złupić. Jeśli jeździli na demonstracje KOD-u, wieszali banery i kleili plakaty, albo bili się o partię na Facebooku lub portalu X, to właśnie nadchodzi czas zapłaty. Nie jest to tylko specyfika Polski. Tak dzieje się wszędzie. W Lubuskiem jest jednak gorzej. Ba! Nawet dramatycznie gorzej, bo władzę w Polsce przejęli ci, którzy rządzą tu od 15 lat. Nic dobrego z tego nie wyszło, a ławka rezerwowa jest krótka.

Co ma piernik do wiatraka? Państwowe urzędy zaczną obejmować patałachy. Od razu wyjaśniam, poprzednicy też mieli ich całkiem sporo. Politycy łatwo znajdą uzasadnienie dla kolesiostwa, nepotyzmu i wyciągania kasy na lewo. Będą przekonywać, że ich poprzednicy też tak robili. Ja jednak o Lubuskiem - tu sitwa ma się dobrze już od 15 lat. Zabetonowali wszystko. Kto im podskoczy, to będą próbowali go zniszczyć. 15 zmarnowanych lat, bo takie mają kadry…



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...