Tytuł oddaje wszystko. Oto klimat i krajobraz, opis stanu umysłu, rządzących w Lubuskiem. Czarnym snem regionalnej władzy jest to, że po październikowych wyborach, mogłyby nadal istnieć media, które będą miały prawo i czelność patrzeć jej na ręce.
Wyobrażacie to sobie? Kilkanaście lat robili, co tylko chcieli, a od ponad dwóch lat są pod obserwacją, tak jak to opisuje ustawa: patrzeć władzy na ręce. W tym województwie, władza to Platforma Obywatelska, nie Prawo i Sprawiedliwość. Więc wyją, atakują i grożą! Z grubsza, chodzi o to, aby dreszczyk strachu czuli na skórze, nie ci dopuszczający się zaniedbań, błędów lub wręcz nieprawidłowości, ale wszyscy ci niepokorni, którzy ośmielają się o tym mówić, pisać i ujawniać to opinii publicznej.
Tak, Urząd Marszałkowski jest od kilku powyborczych tygodni, miejscem o największym stężeniu woli mściwości wobec dziennikarzy, na metr kwadratowy. Wszystko dlatego, że patrząc zarządowi województwa na ręce, media działają „na szkodę” tych, którzy kontroli nie potrzebują. Ba, bardzo jej nie chcą, a nawet nią gardzą.
- To co się wciąż dokonuje, mimo iż jesteśmy już dość długo po wyborach, w byłych mediach publicznych i regionalnych, to jest szczujnia i ściek – powiedział Marcin Jabłoński, marszałek województwa. Wszystko dlatego, że znów został złapany na tym, że kręci i nie mówi całej prawdy. Tym razem w sprawie regionalnych połączeń kolejowych z Wrocławiem. Publikacje o tym, są dla lubuskich władz jątrzącą raną. Znów dziennikarze ośmielili się podważyć zaufanie do władzy. Zamiast przekonywać, jak robią to zatrudnieni przez polityków PO w charakterze użytecznych idiotów byli dziennikarze, że wszystkie sprawy mają się dobrze i wszystko idzie doskonale, niepotrzebnie „szczujemy”.
Rzec tu trzeba, że kontrola władzy, to podstawowy obowiązek dziennikarzy. Naiwnością jest sądzić, że marszałek Jabłoński to rozumie. Gdyby nie wrogie ośrodki „orlenowskiej propagandy”, a więc, gazeta psująca krew pracującym w pocie czoła urzędnikom Platformy Obywatelskiej, Lubuszanom żyłoby się lepiej. Wszystko spełzło na niczym, a dziennikarze nie zrozumieli, że mogliby chociaż udawać. Napiszę wprost: Jabłoński chciałby nagiąć ustawowy obowiązek dziennikarzy, aby patrzeć władzy na ręce, do swoich wyobrażeń. Czyli, nic specjalnego, tym bardziej wyrafinowanego.
Więcej, bezczelnie oczekuje, że wkrótce i szybko, coś się zmieni. Uda się zlikwidować ostatnie ogniska krytyki. Uważa, że czeka już zbyt długo, dlatego nie przebiera w słowach, a niektórzy radni, po prostu mu przytakują. Po marszałek Elżbiecie Polak, nastał marszałek Jabłoński. Gdyby go nie było, należałoby go wymyślić.
Felieton opublikowany 06.12.2023 w "Gazecie Lubuskiej"