Przejdź do głównej zawartości

Podsłuchy są obrzydliwe, ale wiele pokazują ...

Nagrania, podsłuchy i nielegalne „chwyty poniżej pasa” nie są niczym nowym w lubuskiej polityce. Przy całym krytycyzmie dla obrzydliwego przekraczania granic prywatności – bo nie ma większego świństwa niż nagrywanie i fotografowanie z ukrycia – takie materiały często wiele mówią o bohaterach, bo pokazują ich bez retuszu. Tak było w przypadku nagrania polityka chrześcijańskiej prawicy, a później Prawa i Sprawiedliwości …
Mowa o najgłośniejszym z ujawnionych w regionie nagrań, które w 2002 roku przyniósł do gorzowskiej redakcji „Gazety Wyborczej” obecny wojewoda, a wówczas ekskandydat na prezydenta miasta Jerzy Ostrouch. Twierdził, że zostało mu ono podrzucone pod drzwi biura. „Treść rozmowy wskazuje, że opozycyjny radny chciał załatwiać z prezydentem jakieś swoje prywatne interesy” – tłumaczył J. Ostrouch. Bezprawnie nagrana rozmowa szefa prawicowego klubu radnych Arkadiusza Marcinkiewicza z prezydentem Gorzowa Tadeuszem Jędrzejczakiem wskazywała, że ten pierwszy próbuje wykorzystać pozycję polityczną oraz kontakt z najważniejszą osobą w mieście do załatwienia partykularnych kwestii. Panowie panowie rozmawiali m.in. o przyspieszeniu urzędowych formalności związanych z gruntem koło prowadzonego przez Marcinkiewicza kina Kopernik, rozbudowie kina, a poza tym Marcinkiewicz sugerował prezydentowi, by miasto odebrało budynek dawnego „Kasyna” właścicielowi, bo on chętnie przejąłby je np. na restaurację. Co ważne – A. Marcinkiewicz rozmawiał z prezydentem nie tylko o swoich prywatnych interesach. Pytał także o to, dlaczego Władysław Komarnicki tak często przegrywa przetargi na miejskie inwestycje, choć przedsiębiorca żadnej pomocy zapewne nie potrzebował, bo od zawsze dobrze sobie radził sam. Czas pokazał, że ujawnienie przez Ostroucha otrzymanego nagrania miało sens, a sam fakt nagrania panów trudno oceniać negatywnie. Padł zarzut, że nagranie mogło zostać zarejestrowane przez kogoś z Urzędu Miejskiego, ale prokuratorskie dochodzenie tego nie potwierdziło. Zresztą nawet gdyby, to racji nagrywania takich spotkań nie odbierał nikomu nawet dzisiejszy adwersarz prezydenta Gorzowa mec. Jerzy Synowiec. „Jeśli przychodzi do mnie ktoś, o kim wiem, że może podjąć próby wywarcia na mnie nacisku, albo że będzie to rozmowa korupcjogenna, czy w jakiś sposób dla mnie szkodliwa, to nagranie jej wydaje mi się naturalne. Robię to bowiem w obawie o własne bezpieczeństwo. To jest przejaw może czegoś dziwnego, nienormalnych sytuacji” – mówił wówczas uznany prawnik, a obecnie radny i polityk PO. O czym dokładnie byłą rozmowa ? Oto najbardziej pikantne „kawałki”:
Prawica od zawsze robiła interesy – nie zawsze decydowały tylko kompetencje, pomysły i talent, ale często wspomagano się znajomościami i nie przebierano tu w kolorach partyjnych. Cel uświęca środki: 
A. Marcinkiewicz: Tak, z braćmi chcemy robić interesy, oczywiście. Kaziu (wówczas kandydat na premiera Kazimierz Marcinkiewicz) tutaj jest mocno zaangażowany, ale Kaziu też chce nam sprowadzić jakiś kapitał (…). A pan panie prezydencie ma jakieś kontakty w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska, prawda? 
T. Jędrzejczak: Tak, ja ich tam wszystkich znam. 
A. Marcinkiewicz: Bo potrzebujemy ich wsparcia(...). 
Zasady wśród polityków nawiązujących do chrześcijańskich wartości ? Niekoniecznie – syn byłego premiera chciał robić interesy z alkoholem w tle, ale wybrane przez niego miejsce nie do końca było zgodne z prawem. Dla prawicy to nie problem – można ominąć …
T. Jędrzejczak: Tam jeszcze była sprawa, żeby dla syna Kazia załatwić to piwo, i z jakichś przyczyn formalnych to padło. 
A. Marcinkiewicz: Padło. 
T. Jędrzejczak: Ale to było dla Kazia syna, tak ? 
A. Marcinkiewicz: Tak. On próbował coś robić. Zrobimy bar albo jakąś restaurację, ale później. 
T. Jędrzejczak: Jest jakiś przepis, który nie pozwala w jakiejś odległości od czegoś tam i gdzieś tam... 
A. Marcinkiewicz: To byśmy jakoś ominęli. 
Kiedy prawica ma pomysł na biznes, który wcześniej zainicjował ktoś inny, to ma też rozwiązanie - jak w nagraniu ministra Sienkiewicza z prezesem Belką: „Może mu powiedzieć jak go okraść bardziej”.  Tym razem wydanie gorzowskie…
A. Marcinkiewicz: Mnie interesuje też, ale to może później, jak się odbijemy, ten budynek wojskowy... 
T. Jędrzejczak: Kasyno?
A. Marcinkiewicz: Tak, kasyno. 
T. Jędrzejczak: Ale to ktoś kupił prywatnie, tam jest właściciel... 
A. Marcinkiewicz: Tak, ja to wiem. Ale nic nie robi. Można by go jakoś pogonić(...). 
Przetargi, to bolączka tych, którzy wolą działać na zapleczu i na tyłach, ale można to obejść: kto inny startuje, a kto inny zyskuje. Problem w tym, gdy przedsiębiorca to i owo przegrywa – choć o żadną pomoc polityków nie prosi -  inicjatywę przejmują samozwańczy emisariusze.Czyniąc mu w ten sposób "niedźwiedzią przysługę"...
T. Jędrzejczak: Dwa lata temu był pan u mnie, pamięta pan? Był pan u mnie po tych sławnych przetargach. Chciał pan wtedy żebym zmienił warunki przetargu. 

A. Marcinkiewicz: Nie, ja po prostu cały czas twierdzę, że Władek Komarnicki powinien 
coś dostawać.
 

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...