Przejdź do głównej zawartości

Doktor Bajdziński: Akademii Gorzowskiej nie będzie !

Nikt już nie powinien mieć żadnych wątpliwości co do tego, że Akademii Gorzowskiej z udziałem Akademii Wychowania Fizycznego z Poznania nie będzie. Nastąpił ostateczny koniec tworzenia Akademii Gorzowskiej według strategii czysto administracyjnej. Przez ostatnią dekadę lat nie nastąpiło nawet na moment zbliżenie w gorzowskim środowisku akademickim. Inaczej mówiąc – wzbogaciła się poznańska uczelnia, ale Gorzów nie zyska, a w dalszej perspektywie straci...
 
Dr Michał Bajdziński jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Zielonogórskiego,obserwatorem życia społecznego 
oraz osobą zaangażowaną w sprawy związane z Gorzowem. 
Wieokrotnie wybierany najlepszym wykładowcą wydziału pedagogiki  UZ
                
        To moje wnioski po spotkaniu rektora AWF prof. Jerzego Smorawińskiego  z pracownikami gorzowskiego wydziału oraz jego publicznym wystąpieniu. Teraz wszystko jest jasne – Akademii Gorzowskiej z udziałem AWF nie będzie.

      Jest to duży, osobisty sukces prof. Smorawińskiego i jedna z największych porażek sfery politycznej i samorządowej w Gorzowie.
               
Rektor poznańskiej uczelni wykorzystał swoje nieprzeciętne walory intelektualne, talent dyplomatyczny i doświadczenie akademickie do wzbogacenia uczelni, którą od kilku lat kieruje w Poznaniu.

Kiedy obejmował stanowisko rektora, w Gorzowie działał zamiejscowy wydział ze sporym dorobkiem, systematycznie rozwijający się w kierunku samodzielnej uczelni. Wiele zakładów naukowych i katedr miało większy potencjał niż podobne na wydziale w Poznaniu. Spora liczba studentów pozwalała na utrzymanie stabilnej kadry wykładowców i pracowników administracyjnych. W Zachodniej Polsce - od Koszalina po Jelenią Górę - gorzowski ośrodek studiów wychowania fizycznego i sportu był absolutnym liderem.

        Dzisiaj liderem już nie jest, studentów ubywa szybciej niż wynika to ze zmian demograficznych, kadra ulega stopniowemu rozproszeniu, a majątek kurczy się szybciej niż powstawał. Warto w tym momencie postawić pytanie dlaczego w innych miastach udaje się zrealizować podobne przedsięwzięcia, a my dajemy się ogrywać.

 Każdy kto choć trochę interesuje się życiem miasta, utożsamia się z nim, zadaje pytanie:  dlaczego tak się dzieje ?
              
    Gdybyśmy byli społeczeństwem obywatelskim, szukając recepty na nasze problemy analizowalibyśmy to jakie procedury lub prawo zawiodło. Niestety, musimy się skupić na ocenie decyzji pojedynczych osób. Nie jest to łatwe, bo w ostatnich latach nie było chyba lokalnego polityka, który nie obiecywał otwarcia Akademii zaraz po zakończeniu kampanii wyborczej. Najczęściej stała za tym wyłącznie prosta kalkulacja polityczna, bo korzystne spotkać się z profesorem Iksińskim i ogłosić potem  na konferencji prasowej kilka pustych obietnic.   
              
     Nastąpił ostateczny koniec tworzenia Akademii Gorzowskiej według strategii czysto administracyjnej. Przez ostatnią dekadę lat nie nastąpiło nawet na moment zbliżenie w gorzowskim środowisku akademickim.

 Próbowano tworzyć struktury zarządzania „od góry”, najczęściej pomijając zmiany funkcjonalne.

Przykładowo, nie stworzono ułatwień dla studentów studiowania na dwóch kierunkach w obydwu uczelniach, nie próbowano łączyć działań naukowych, bibliotek, lektoratów, wydawnictwa, klubów studenckich, klubów sportowych. Kiedy w PWSZ powstawał ambitny wieloletni plan rozwoju, wtedy w AWF likwidowano administrację, powiększała się niepewność wśród wykładowców i studentów.

Doszło w ostateczności do sytuacji braku zaufania po obu stronach.

            Nie bez negatywnego znaczenia było stanowisko prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, który bezwarunkowo wsparł AWF, nie kryjąc przy tym niechęci wobec strategii tworzenia Akademii przygotowanej i konsekwentnie realizowanej w PWSZ. Po co było podważanie, deprecjonowanie, wręcz obrażanie środowiska PWSZ? Komu to służyło?

           Przegraliśmy po raz kolejny, bo dominowało chciejstwo polityczne nad wiedzą i zdrowym rozsądkiem. Poznańska uczelnia w tym czasie wzbogaciła się w porównaniu do wydziału w Gorzowie.

Pierwsza większa korzyść dotyczyła pozyskania kilkudziesięciu milionów, na nowy budynek dydaktyczny w Poznaniu, staraniem między innymi premiera Kazimierza Marcinkiewicza, w zamian za obietnicę zgody na odłączenie wydziału gorzowskiego. Drugi raz 7,5 miliona, na ratowanie przed upadkiem finansowym uczelni spowodowane niegospodarnością przy przebudowie tzw. budynku fizjoterapii, w zamian za obietnicę „wsparcia idei” tworzenia Akademii Gorzowskiej. Dzisiaj jak wiadomo obie obietnice były gruszkami na wierzbie. Oprócz słownych obietnic nie ma realnych działań i efektów.
               
W Gorzowie wielu myślało naiwnie, że negocjacje w sprawach uczelni rządzą się innymi prawami niż w biznesie. Towarzyszyło temu złudne przeświadczenie, że można prostymi decyzjami i słownymi umowami stworzyć uczelnię akademicką.

            Pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że po raz trzeci nie damy się nabrać. Być może latem lub jesienią, przed wyborami padnie kolejna propozycja „nie do odrzucenia” zakupu pozostałych budynków i odnowionego klinkierowo - granitowego obiektu fizjoterapii. Oby słowa Stanisława Wyspiańskiego z „Wesela” -  Miałeś, chamie, złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór ...” nie były adekwatne.


       Dr MICHAŁ BAJDZIŃSKI

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...