Przejdź do głównej zawartości

Koniec polityki

Gorzowska polityka staje się coraz bardziej powierzchowna, a jej główni aktorzy zamiast być autorytetami i liderami wskazującymi kierunki, abdykują z tej roli na rzecz „konsultacji dla konsultacji”. Może to banalne spostrzeżenie, ale „nowe” wcale nie jest „lepsze”, a liderzy są znacznie mniej mądrzy i doświadczeni niż ci, którymi przyszło im kierować.

Spełnia się tym samym „czarny sen” w którym funkcje dotychczas zarezerwowane dla „najlepszych z nas”, powierzane są tym, którzy są po prostu „fajniejsi” lub mniej wyraziści, a poprzez to nie będą na pełnionym urzędzie odciskać brzemienia swojej silnej osobowości – bo jej nie mają.

Naturalnym jest, że taka polityka odstręcza ludzi ideowych i posiadających dalekosiężną wizję regionu, powiatu czy miasta – chyba iż mają akurat do spłaty kredyt hipoteczny lub potrzebują samorządowego mandatu, by nie zwolniono ich z pracy.

Nie odstręcza natomiast „pięknoduchów”, którzy całe swoje życie – od końca edukacji aż po dzisiaj - budowali „na publicznym”: w sekretariatach urzędów, biurach poselskich, radach nadzorczych, etatach w gminach lub w roli samorządowców. Kiedy już się tam dostali, zostało im wewnętrznie krzyczeć po faustowsku: „Trwaj chwilo, jesteś wieczna!”

Nie inaczej ze starymi politycznymi wygami.

Oczekiwanie od nich jakiejś wyjątkowej skuteczności, skoro wielu z nich radzi sobie w życiu osobistym tylko dlatego, że znaleźli się w obszarze oddziaływania pieniędzy publicznych, to dużo na wyrost. Oni już dawno życiowe rozterki typu „co robić, by utrzymać rodzinę”, zamienili i sprowadzili do poziomu „jak jeszcze lepiej ustawić rodzinę”.

W miejscu zarezerwowanym dla ważnych zagadnień natury ogólnomiejskiej, pojawiają dylematy o charakterze partykularnym, a kontakty ze społeczeństwem wypierane są przez kontakty towarzyskie. 

„Bo nigdy nic nie wiadomo” – zdaje się myśleć wielu z nich.

WŁADZA MUSI BYĆ MĄDRZEJSZA

       Problemem jest jednak „nowe”, a dokładniej nowi politycy, którzy odpowiedzialność wolą rozpraszać, a sukcesy ogniskować tylko na sobie.

Wszystkie decyzje zapadały w gabinecie prezydenta. I wszystko, co zostało tu wytworzone i spłodzone, było brane za święte i szło do realizacji” – stwierdza w rozmowie z red. Dariuszem Barańskim z „Gazety Wyborczej” prezydent Jacek Wójcicki, mając sporo racji w kwestii apodyktyczności poprzednika, ale też obnażając fakt, że w przeciwieństwie do niego – pozostawiając ocenę innym  - nie czuje się pewny tego co robi, nie czuje się autorytetetem i przywódcą, a jedynie animatorem.

„Musimy najpierw zmienić myślenie właśnie w urzędzie. Urzędnicy muszą przywyknąć, że można <bezkarnie> dyskutować” – konstatuje J. Wójcicki.

Złośliwy, a więc piszący te słowa, mógłby zapytać: skoro prezydent miasta nie czuje się autorytetem w misji do której został wybrany i nie ma własnej wizji – a więc do czego przekonywać innych – to po co właściwie ustawodawca przekazał mu w 2002 roku tak silną władzę, ograniczając kolegialne ciało jakim były zarządy miast ?

Od dyskusji jest Rada Miasta, ale urząd to już instrument do realizacji wizji prezydenta, a nie kółko filozoficzne.

Ważne decyzje należy konsultować, a ludzi mądrych słuchać, ale i oni wkrótce mogą się poznać na rzeczy i zacząć stosować zasadę: „Nie dyskutuj z głupszym od siebie, bo ktoś może cię pomylić”.

Wiele się więc zmieniło.

Kiedyś „bronią polityczną” była argumentacja, a dzisiaj jest nią milczenie. Wybory wygrywało się dzięki mówieniu tego, co słuszne i mądre lub po prostu zgodne z oczekiwaniami społecznymi, a dzisiaj o wygraną walczy się kunktatorskim przemilczaniem konkretów.

Problem pojawia się wtedy, gdy wygrana staje się faktem. „Wpadłem jak śliwka w kompot” – uważa prezydent Gorzowa.

JAK PŁYWAĆ W MĘTNEJ WODZIE ? SŁABI SĄ LEPSI NIŻ MOCNI...

   Dokonywany jest zamach na samodzielność myślenia oraz bycie polityczną indywidualnością. Herezją jest posiadanie własnych poglądów, a idealnym kandydatem na publiczne stanowisko jest ten, kto nie ma zbytniego mniemania o swojej inteligencji i zgodzi się na nokautowanie jej przy byle okazji.

Ze świeczką szukać w pólnocnej części regionu gremium, które eksponowaną funkcję powierzyłoby aktorowi pierwszoplanowemu lub po prostu mającemu w śrowisku autorytet oraz poważanie.

Przykład pierwszy z brzegu to wybory starosty Powiatu Gorzowskiego, gdzie przepadł błyskotliwy i doświadczony wieloletnią pracą w samorządzie Dawid Gierkowski – był zbyt rozgarnięty i samodzielny, a wybrano na to stanowisko „persona non grata” w wielu gminach – Małgorzatę Domagałę.

Autorytet ma w Powiecie Gorzowskim niewątpliwy – dzięki niemu dobrze zarabiała.

Mechanizm od jakiegoś czasu w polityce naturalny.

Nie wybiera się takich, którzy nie mieliby lęków przed publicznym artykułowaniem tego, co myślą, ale takich co nie myślą lub będą potrafili myśleć koniunkturalnie: „Po co się podkładać i <kozaczyć> skoro można po prostu trwać”.

Efekt łatwo przewidzieć.

Kiedy miasto oraz powiat potrzebują liderów z krwi i kości – którzy mają rozwiązania, a nie tylko gładkie formułki -  a na wizji „Teletop”-u i falach Radia Zachód, prezentują się „atleci” z maratonu politycznej groteski, przy których Ferdynand Kiepski to wizjoner i myśliciel – nie ma co mówić o zrównoważonym rozwoju.

„Stawiam na partnerstwo i konsultacje społeczne, bo tylko wtedy będzie można definitywnie rozwiązać trapiące problemy” – powiedziała nowa starosta M. Domagała, a słuchacze mogli tylko zadać sobie pytanie: czy my tego gdzieś nie słyszeliśmy ?

Pociechę stanowi rozsądniejszy i mądrzejszy niż połowa całego powiatowego samorządu Wiesław Ciepiela – nowy rzecznik Starostwa Powiatowego, któremu bezideowości i braku poglądów zarzucić nie można.

AMERICAN DREAM” PO LUBUSKU

Słabi politycy byli codziennością w starożytności, ale również w wiekach średnich i polskim międzywojniu. Marzenie, by wszyscy uczestnicy lubuskiej i gorzowskiej polityki musieli być wybitni, to utopia, bo tacy - zwłaszcza na poziomie lokalnym - pojawiają się raz na kilkadziesiąt lat.

Można co najwyżej ubolewać nad plastykowością naszych reprezentantów oraz inflacją ich bierności i miernoctwa.

Doświadczenie uczy, że polityką powinni się parać ludzie, którzy potrafią utrzymać i zadbać o rodzinę, a w żadnym wypadku tacy, którzy chcą utrzymać rodzinę dzięki swojej aktywności w polityce lub tej rodziny nie posiadają, bo zajęci byli wychodzeniem sobie ścieżek do kariery.

Na pewno strategicznych funkcji nie powinny zajmować „dziewczyny z dyskoteki”, co stało się niestety w przypadku powołania na stanowisko wojewody lubuskiego Katarzyny Osos. Tu cytatów z jej publicznych wypowiedzi nie będzie, bo takich nie ma. Musi wystarczyć opinia ważnego funkcjonariusza Państwowej Straży Pożarnej, który kilkanaście dni temu wziął udział w odprawie z jej udziałem.

Szanuję przełożonych, ale to jednak żart i wszystkim moim kolegom było po prostu wesoło. Wiem iż podobne odczucie mieli policjanci. Wiecej nie powiem, bo nie ma o czym. A chciałbym chociaż coś skrytykować” – powiedział kilka dni temu NW.

Nawiązując do popularnej ostatnio „retoryki wojennej”, warto zadać jedno pytanie: czy wśród formalnych liderów ważnych instytucji ustytuowanych w Gorzowie widzimy kogoś, któ mógłby w przypadku zagrożenia być osobą, której byśmy zaufali ?

Pewnie mielibyśmy do czynienia z inflacją konsultacji, zespołów, komisji, spotkań...


Oto efekt polityki w której wystarczy być fajnym, a nie kompetentnym i mądrym.

Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...