Przejdź do głównej zawartości

Kto go pokocha ?

Nowy prezydent wygrał wybory, ale przegrał z samym sobą – w trzecim miesiącu urzędowania wrócił tam skąd przyszedł: do „przaśnej chatki kompleksów” względem poważnych polityków, trzeciego szeregu myślących odważnie i z wizją oraz na zaplecze miejskiej awangardy. Brak Gorzowa na mapie w szkolnych podręcznikach nie jest problemem – bo postawa tutejszych polityków już dawno potwierdziła iż to miasto nie jest żadną stolicą – ale problem pojawia się wtedy, gdy prezydent miasta zachowuje się jak sołtys wioski...

Kto  pociąga  za  sznurki,  które skutkują prezydenckimi "figurami" ? Zamiast
kokietowac paprotki, powinien wreszcie poważnie traktowac gorzowskich po-
lityków: posłów, senator, byłych urzędników oraz wszystkich tych, którzy takie
"medialne cyrki" mają już za sobą, a teraz spoglądają na to z przymrużeniem oka...
...co wielu mądrych, odpowiedzialnych oraz poważnych sołtysów powinno piszącemu te słowa wybaczyć, ale nie są to zarzuty ad personam, ale ad meritum.
         
       Jest tylko kwestią czasu, gdy grany z miejskiego Ratusza hejnał zastąpi utwór Lady PankMniej niż zero”, bo dla wielu środowisk – słusznie z uznaniem wypowiadających się o prezydencie Jacku Wójcickim – oczywistym jest, że projekt przesadzania traktorzysty z Fergusona za stery Boeinga 737 nie udał się nigdzie na świecie.

Gorzów wytrwale walczy o miejsce na mapach” – ogłosił w „Gazecie Wyborczej” oddany sprawom miasta  red. Dariusz Barański, a sam prezydent Gorzowa ogłosił: „Pani premier Ewo Kopacz, kochaj Gorzów” po czym zapowiedział przesłanie premier Ewie Kopacz specjalnej walentynki z postulatem przywrócenia miasta na podręcznikowych mapach jako stolicy województwa. Co ważne – do pomysłowości oraz błyskotliwości znanego heppenera Mariusza Wójcika jeszcze mu daleko.

Walentynkowy event miałby zastapić poważne przedsięwzięcia i rozmowy z gorzowskimi parlamentarzystami, ale w rzeczywistości, to obciachowy wytwór polityki w której nie liczy się treść, ale forma – zresztą bardzo wątpliwa estetycznie, choć w kampanii wyborczej swoją rolę spełniła. Takie działania, to potwierdzenie słabości, braku argumentów i strachu przed rozmowami z poważnymi politykami.

Jaki jest tego efekt ?

Beznadziejny wizerunkowo i obnażający gorzowską bezsilność. Od tego zatem, co miał prezydent Wójcicki ze swoimi dziewczynkami do powiedzenia, ważniejsze stało się to, w jaki sposób to uczynił. Tylko czekać na ciąg dalszy – polityczny striptiz po którym wszyscy „Ludzie dla Miasta” ogłoszą: „Jest goło, ale bardzo wesoło”.

Można bowiem obsadzić Gorzów słonecznikami, żużlowy stadion zamienić na miejsce do corridy dla deszczniańskich byków, po Hawelańskiej póścić w wyścigach bolemińskie indory, a ulicę Chrobrego przekształcić w enklawę hipsterskich knajpek w których miłośnicy „Pięćdziesięciu twarzy Greya” będą robili kolorowe skarpetki na drutach, popijając przy tym sok z hodowanych w Parku Róż arbuzów – taki stuprocentowy i gorzowski „Glamour” – ale nie zastąpi to prawdziwej polityki i poważnej walki o swoje.

Mówiąc wprost - mieszkańcy chcieli w listopadzie zmian, bo byli zmeczeni, oczekiwali przyśpieszenia, świeżości  oraz wizji. Głosowali więc na kwiat emanujący pięknem, ale ten okazał się kwitnącym mleczem: dzisiaj wszystko wygląda jeszcze ładnie, ale to już etap przekształcania się w puch klielichowy. Wszystko rozwijeje wiatr czasu i rzeczywistosci.

To również lekcja dla innych...

Prezydent Wójcicki jest kimś więcej niż człowiekiem sukcesu, który z fotela wójta przereklamowanej gminy wskoczył na fotel prezydenta miasta.

Jest przykładem tego, że nie zawsze – tu za Karolem Marksem – „byt tworzy świadomość” i choć rację ma dr Michał Bajdziński, że „nie ma szkoły dla prezydentów”, przyrodniczy obraz małpy odkrywającej swój tyłek w miarę pokonywania kolejnych gałęzi w górę, jest niezwykle wymowny.

Można oczywiście „zbić termometr, by nie mieć temperatury” i nic nie widzieć, nic nie komentować, ale koniunkturalnie przytakiwać. Wtedy istnieje inne przyrodnicze ryzyko: gdy małpy biorą w ręce brzytwy, to mogą zrobić krzywdę sobie, ale także innym.

To przykre, bo miał być polityczną bronią masowego rażenia, a coraz większa liczba obserwatorów przekonuje się, że jest „niewypałem”, by nie stwierdzić ... „odpustowym kapiszonem”.

Manifest na przyszłość Gorzowa został już ogłoszony: bądźmy samowystarczalni – montując tramwaje w gorzowskim MZK, bądźmy niezdecydowani – może „Grand Prix”, a może coś innego, zróbmy wszystko za połowę – bo tylko w połowie się na czymś znamy.


Inna sprawa, że hipsterskie "pajacowanie" na ul. Chrobrego powinno się rozpocząć od rozebrania obrzydliwych barierek, ale i do tego nie ma woli...

Może wszystko ulegnie zmianie, gdy ktoś wreszcie prezydenta Wójcickiego pokocha – jeśli nie jego odpowiednik ze Słupska Robert Biedroń, to chociaż premier Ewa Kopacz. „Premier Ewo Kopacz pokochaj...” – apeluje „Sokrates z Deszczno”.

Oby tylko gorzowianie swojemu wybrańcowi nie zmienili zamków w drzwiach...


Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...