Przejdź do głównej zawartości

Ludzie dla Miasta kręcą nie tylko watę ...

Nie ma rewolucji bez władzy nad kulturą, a zatem  prawdziwa kultura będzie w Gorzowie „ukatrupiana”, bo nijak ma się do słomy z butów i dymu kurczakowego grilla. Nowa władza rozsmakowała się w kulturze alternatywnej i postanowiła sypnąć na nią nieco grosza. Kiedy więc chcielibyśmy w regionie aspirować do stołeczności, dopadł nas obciach prowincjonalizmu i kultura wiejsko-odpustowa. Nie ma w polityce zbiegów okoliczności ...

... i nie było ich w trakcie dzielenie środków na kulturę miejską.

Stronnicy prezydenta Jacka Wójcickiego mieli być „Ludźmi dla Miasta”, ale szybko wyczuli, że miasto może być dla nich.

Podział środków na kulturę nie był więc niczym innym jak rekompensatą, zadośćuczynieniem czy wręcz rodzajem „alimentów”, bo jak słusznie zauważył Juilan Tuwim: „Kolejność rzeczy jest ustalona: sentymen, temperament, moment, lament i aliment”. Skoro był przedwyborczy „sentyment” i „temperament”, ale w noc wyborczą – a więc w „moment” - Grzegorz Witkowski musiał przeżyć elektroski „lament”, to prezydent Wójcicki musi mu teraz wypłacić „aliment”.

Nie dziwi więc, że jego oryginalna Fundacja „Kota Dziwaka” otrzymała w ramach równie oryginalnego konkursu blisko 27 tysięcy złotych, podczas gdy wiele cenniejszych i ciekawszych przedsięwzięć, dostało dużo mniej lub wcale.

Skoro kręcąc DDR-owską betoniarką można się po latach wkręcić do polityki, kręcąc powabnie tyłkiem zostać wojewodziną, to i kręcąc się przy kandydacie – a później prezydencie miasta –  można sobie wykręcić kilkadziesiąt tysięcy na pokręcone przedsięwzięzia „Kota Dziwaka”.

 Kto dobrze kręci watę, temu i kręcenie lodów idze dobrze. Przypadku być nie mogło, bo w sześcioosobowej komisji zasiadło aż pięciu podopiecznych prezydenta.

 Problem polega na tym, że w gorzowskim wariancie dzielenia środków na kulturę, rzekomy konkurs był faktycznie plebiscytem na najlepiej kręcącego się wokół prezydenta.

 Nadzieja na nowe uleciała wśród stronników „Ludzi dla Miasta” jak śmierdzący bąk puszczony w autobusie z Deszczna pod „Arsenał” – najpierw trzeba udawać, że nic się nie czuje, później zrobić minę na sąsiada, a potem po prostu wysiąść.

 Wysiadających jest coraz więcej.

Dlaczego władze samorządowe miasta promują tandetę w obszarze kultury? W Gorzowie zaistniał problem. Pozornie mały, ale tylko pozornie. Właściwie to składa się on z paru mikro problemów. Jest to problem władzy, jest to problem kompetencji i problem wiary. Wiary w mądrość władzy (...). Apeluję do Ludzi dla Miasta (...). Będzie to NOWE, czy to tylko <pic na wodę fotomontaż?. A może byście po prostu zaczęli od nowa? – napisał w echogorzowa.pl uznany felietonista Piotr Steblin-Kamiński.

„Czym kieruje się komisja, która rozpatruje wnioski o dotacje? Czy jest kompetentna?” - pyta głośno organizatorka festiwalu Romane Dyvesa Ewa Dębicka, po tym jak przedsięwzięcie otrzymało mniej środków niż Fundacja „Kota Dziwaka”.

Ludzie dla Miasta mieli być organizacją szlachetnych ideowców, ale z każdym tygodniem widać, że stają się szlachetnymi „picerami”, a przykład „Kota Dziwaka” potwierdza wprost, że nawet koniunkturalistami.

W normalnych warunkach G. Witkowski powinien na swoje przedsiewzięcia znaleźć pozabudżetowych sponsorów, prezentując wcześniej co potrafi i co dotychczas zrobił – jak to ma miejsce w przypadku innych przedsizięć kulturalnych.

Wybrał wariant najprostszy, a całość ma służyć utrwalaniu długofalowego planu, który można określić mianem przemysłu produkcji obciachu.

Fakt, że prezydent J. Wójcicki stawia cały swój autorytet na kulturę niszową, środowiska alternatywne oraz przeróżnych ekscentryków i dziwaków – ściągając ich nawet do Gorzowa niczym „misjonarzy” obcej nam religii - powterdza jedynie tezę o której mówi się coraz głośniej: miasto interesuje go tyle, ile musi, by nie zaciążyć na jego dalszej karierze. Główny cel, to wykreowanie się – dzięki pieniądzom publicznym z miasta - na lidera tego typu środowisk w kraju. Jest w tym zdesperowany, bo wie doskonale iż na krótki okres prezydentura może mu w przyszłej karierze pomagać, ale w dalszej perspektywie może być ciężarem.

Martwi kwestionowanie dobrych intencji Grażyny Wojciechowskiej.

Powołanej przez nią kilka lat temu fundacji „Czysta Woda” przyznano środki na koncert wybitnego muzyka i gorzowianina Michała Kwiatkowskiego, bo też on właśnie jest przykładem czegoś odwrotnego niż G. Witkowski – miał talent, pomysły i był muzycznym geniuszem od dziecka, ale chętnych do finansowania go z miasta nie było.

Gorzów zaczyna być miastem okupowanym przez „dziwaków”, którzy tego miasta nie rozumieją.

Wnet się okaże, że pozostaną buzie pełne frazesów, dłonie przepełnione ekscentrycznymi pomysłami i kieszenie skręconej w konkursach kasy.

Zakończony konkurs na finansowanie kultury to smutna opowieść o tym, jak Wójcickiemu oraz „Ludziom dla Miasta” udało się głoszonym hasłom o otwartości, dialogu i konsultacjach społecznych, nadać wymiar karykaturalny.

Pozostają byłsykotliwe konstatacje wiceprzewodniczącego Rady Miasta Zbigniewa Syski z Radia Gorzów: „Tak, tak, tak, nie ma dzisiaj polityki bez PR-u, tak tak, tak” , zdziwienie „Kota Dziwaka” oraz „Kodeks Konsultacji Społecznych”, który – jak słusznie zauważyła red. Hanna Kaup z egorzowska.pl – jest jak instrukcja obsługi krzesła.

Gorzów trzeba znać, rozumieć i czuć. Do tego potrzebne są autorytety, a takie na pewno mamy. Przywożenie ludzi z zewnątrz to świadectwo jak samemu niewiele się wie o mieście – napisała Kaup

Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...