Przejdź do głównej zawartości

Bezpartyjni z partyjnymi chcą połknąć platformerską władzę...

Sytuacja jest identyczna „toczka w toczkę” jak na Dolnym Śląsku i jest tylko kwestią kilku tygodni, gdy Platforma Obywatelska straci władzę również w województwie lubuskim. W obu regionach nowe władze Platformy pod nieudolnym przywództwem Grzegorza Schetyny bez pardonu rozprawiły się z lokalnymi szefami: Jackiem Protasiewiczem oraz Bożenną Bukiewicz. Co niezwykle istotne: właśnie w tych - i tylko w tych - regionach silną pozycję mają Bezpartyjni Samorządowcy, którzy przejęli władzę na Dolnym Śląsku...

FOT: TVP Gorzów

...a jak wynika z rozmów z lubuskimi i dolnośląskimi działaczami, mają chrapkę także na to, by  siegnąć po nią w Lubuskiem.

Atrament, którym podpisywano porozumienie we Wrocławiu jest podobny do tego, którego chcielibyśmy użyć w sejmiku lubuskim i zapewne przyda się także  tutaj” – enigmatycznie odpowiada jeden z lubuskich radnych klubu Bezpartyjni Samorządowcy.

To nie „sen wariata”, ale realny scenariusz w którym powtórzone zotanie to, co wydarzyło się w mateczniku Platformy Obywatelskiej, a więc na Dolnym Śląsku. Kluczowe jest wybranie odpowiedniego momentu i zdaje się, że on właśnie nadchodzi. Degrengolada w lubuskiej Platformie Obywatelskiej, rosnąca w siłę Nowoczesna oraz pokazanie, „że można”, to warunki sprzyjające powtórzeniu podobnego ruchu w Lubuskiem.

Wszystko się może wydarzyć. Warto jednak poczekać chwilę, bo dotychczas za dużo było gadania z którego nigdy nic nie wychodziło” – studzi nastroje radny PSL-u, które miałoby w nowym rozdaniu otrzymać funkcję marszałka województwa.

Arytmetyka oraz „logika” partyjnych knowań dają powody, by sądzić iz do przesilenia dojdzie i w całym przedsięwzięciu najwięcej odcisków palców pozostawią Bezpartyjni Samorządowcy. Do odwołania marszałka potrzeba 18 głosów, a kluby PSL (7 radnych), Bezpartyni Samorządowcy (5 radnych) i SLD (3 radnych) dysponują razem 15 głosami. Oznacza to, że przy wsparciu PiS-u, dla którego pozbawienie władzy marszałek Elżbiety Polak jest realizacją marzeń, zmiana jest niemal pewna.

Nie będzie też problemów z powołaniem marszałka, bo choć Prawo i Sprawiedliwość nie przyłoży do tego ręki, brakujące głosy w postaci absencji w głosowaniu dostarczą chętnie ci z Platformy Obywatelskiej, którzy ze zmian zadowoleni nie są: Tomasz Możejko i Maciej Nawrocki. Nie jest tajemnicą, ze chamskie potraktowanie Bożenny Bukiewicz wcale struktur partii nie wzmocniło, ale jeszcze bardziej je rozproszyło. Konsekwencje mogą być takie takie same jak we Wrocławiu.

Na Dolnym Śląsku Schetyna wprowadził komisarza. Ten komisarz nie spodobał się części działaczy, te działania się nie spodobały części kolegom z Platformy i zawiązali własny klub. To oznacza rozbicie regionu i Platforma straciła władzę. Podobne działania pan Schetyna podjął w stosunku do regionu lubuskiego, to są te regiony, w których znaczna część, władze tych regionów, nie popierały pana Schetyn” – mówił w piatek w Radiu ZET wiceprzewodniczący lubuskiej PO Stefan Niesiołowski, dość ambiwalentnie opisując swoją dalszą bytność w PO: Nie wiem co będę robił, zależy co będzie robił pan Schetyna. Narazie rozwiazuje regiony i robi czystki”.

To nie pierwsza sytuacja, gdy mówi się o zagrożeniu pozbawienia władzy w Lubuskiem Platformy Obywatelskiej, ale jeszcze nigdy ta partia nie była tak podzielona, tak słaba i tak niezdolna do wygenerowania czegokolwiek nowego. Po dosunięciu B. Bukiewicz w partii są tylko dwie silne osobowości, które mają charyzmę i predyspozycje, ale niestety nie „zakopały wojennego topora”, licząc na trupy, a nie jeńców: obecna marszałek E. Polak oraz jej poprzednik Marcin Jabłoński.

Dmuchanie „w gwizdek” w postaci Waldemara Sługockiego jako lidera partii, choć przy wszystkich swoich kompetencjach absolutnie się do tego nie nadaje, to nazywanie latawca maszyna lotniczą.

Scenariusz niby zawiły, ale nie można mu odmówić realności, bo wydaje się bardziej prawdopodobny, niż kiedykolwiek wcześniej. Detale zaczynają układać się w całość, a gdy tonie okręt – jakim jest Platforma Obywatelska – każdy chętnie popływa chociażby na łajbie. Lokalne koalicje rządzą się swoimim prawami. To jest kwestia wzajemnych animozji i sympatii nie tylko politycznych, ale i personalnych” – ocenia sytuację Jan Grabiec, rzecznik Platformy Obywatelskiej i trudno odmówić mu racji.

W świeżo upieczonej koalicji na jedno będzie można liczyć: totalny chaos.

Na dwa i pół roku przed wyborami i w chwili agonii Platformy Obywatelskiej, dezercje motywowane „zawodami” oraz „chęcią lepszego służenia mieszkańcom województwa”, będą rosły jak grzyby po deszczu. Niemniej jednak historia marszałka Krzysztofa Szymańskiego jest dla wszystkich zachęcająca, bo pokazuje iż w miarę łatwo może pójść odwołanie E. Polak i powołanie kogoś innego, ale odwołanie człowieka „robiącego dobrze wszystkim” – a kimś takim byłby nowy marszałek - będzie niemal niemożliwe, na czym nie stracą partie i nie zyskają partie, ale straci województwo.

Dla działaczy zdychającego SLD, niezdefiniowanej organizacji Bezpartyjni Samorządowcy czy "odspawywanych" od rządowych agencji PSL-owców, perspektywa kolejnych wyborów w 2019 roku jest odległa, za to możliwość zafunkcjonowania już teraz, bardzo atrakcyjna. 

Udało się prezydentom Lubina i Wrocławia: Robertowi Raczyńskiemu i Rafałowi Dutkiewiczowi, uda się też oficjalnie nieistniejącemu w temacie Wadimowi Tyszkiewiczowi wraz z Łukaszem Mejzą i Józefem Kruczkowskim. Tyszkiewicz nigdy nie grał na region, a zawsze tylko na siebie, by po zdaniu Nowej Soli móc zagrać o wyższą stawkę - raczej nie poselską - musi wcześniej wyeliminować konkurencję.

 Straci województwo, bo marszałek Polak wywołuje emocje, lecz trudno odmówić jej tego, że wiele min rozbroiła, rozcięła mnóstwo węzłów nie do rozpętania i już dziś może o sobie powiedzieć, że była lepsza niż poprzednicy.

A że wywołuje negatywne emocje ?

Bycie lubianym przez wszystkich po 6 latach sprawowania funkcji marszałka województwa i 2 latach bycia wicemarszałkiem, bycia kochanym przez wszystkich, to rola dla kogoś spoza tego świata, bo nic takiego nie udało się wcześniej żadnemu innemu lubuskiemu politykowi i nie może się udać marszałek Polak.

Wolta we władzach województwa w przeddzień absorpcji środków z Unii Europejskiej może służyć realizacji wielu osobistych aspiracji kilku polityków, a także zadowoleniu „polujących” na Polak, lecz nie ma nic wspólnego z dobrem regionu – nawet subregionu gorzowskiego.

Niestety to chyba głos wołającego na puszczy... 


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...