Przejdź do głównej zawartości

Śmieci unoszą się szybko, ale opadają wolno...

Małostkowe ataki aktorki bez angażu i aktywistki bez dokonań, na człowieka cieszącego się szacunkiem, osobę z ogromnym autorytetem i dorobkiem dla miasta oraz jego instytucji kultury, to zderzenie dwóch światów. Przestrzeni wypełnionej prymitywnym lansem, gdzie nagłaśniane przez dziennikarzy oraz na społecznościowych portalach słowa i gesty zastępują czyny, ze światem pokory, gdzie słowa są jedynie cieniem czynów. Podstawową konsekwencją ataków Czyżewskiej na wiceprezydenta Gorzowa, jest zainfekowanie miejskiej przestrzeni publicznej pogardą dla ludzi, którzy w swoim życiu kierowali się prawdą i szacunkiem dla innych...
TV TELETOP/Facebook

        ...a teraz nie chcą się taplać w medialnym błocie, które dla Aliny Czyżewskiej zdaje się być naturalną przestrzenią życia, odkąd nie pozwolono jej poprowadzić pewnego koncertu w Filharmonii Gorzowskiej.
 „Nigdy nie zejdę w polemice do tego poziomu, bo o mnie zaświadcza życie, a prawda i szacunek dla innych zawsze stały wyżej niż wszystko inne” – mówi w rozmowie z Nad Wartą wiceprezydent Janusz Dreczka, człowiek który nie musi nic udowadniać i którego jedno słowo waży na szali prawdy więcej, niż setki stron skarg i wniosków o informację publiczną ze strony lewackiej aktywistki, a także „półinteligenckie” wpisy ludzi „bez kręgosłupa”, co to wywiady z innymi czynią orężem w walce z prezydentem miasta i jego urzędnikami, samemu – jak zwykle – chowając się raz to za węgłem, a innym razem za śmietnikiem na Zawarciu.
 Ataki Czyżewskiej, to gruba przesada, gdyż bohaterka udaje bezinteresowną i nawołuje wręcz do unikania krytyki „ad personam”, ale chamsko atakując wiceprezydenta Dreczkę, staje się takich właśnie ataków „arcykapłanką”. Słowa uczyniła swoją rycerską kopią, a wyimaginowane domysły koniem, lecz najważniejsza jest dla niej ustawa o dostepie do informacji publicznej, bez której jest jak Don Kichot bez wiatraków.
 „Trzeba się strzec zranionych kobiet” – żartuje w rozmowie z NW uznana radna, społecznik i prezes Fundacji „Czysta WodaGrażyna Wojciechowska, po czym już na poważnie dodaje: „Znam Janusza od 40 lat i wiem jak wybitną jest osobą, wrażliwym artystą i dobrym urzędnikiem. A Pani Alina ? Jeśli ktoś mówi, że zna się na wszystkim, to na niczym się nie zna. Najwięcej krzyczą ci, co nic nie robią. Analizowałam to co mowi pani Alina, gdy ona mówi, że Dreczka zabrał jej pracę i chyba wiem o co chodzi. Mnie zabolały te ataki, bo znam takie powiedzenie, ze w czasie wichury smieci unoszą sią bardzo wysoko, ale ptrzeba potem dużo czasu, by opadły
 Aurę swojej wyjątkowości Czyżewska zbudowała niegdyś narracją dla Gorzowian niemal pacyfistyczną, ale szybko zdemitologizowała ją, otwierając kolejne fronty walki z byłym partnerem – dziś prezydentem Jackiem Wójcickim, jego byłą partnerką – dziś doskonałą i skuteczną dyrektor GCPR Justyną Pawlak, a teraz z osobą uznaną przez nią jako tą, co odebrała jej autopromocję przy koncercie „Misjonarz szczęścia” – wiceprezydentem Dreczką
 Dziwić może co najwyżej postawa tak zwanych dziennikarzy, którzy zajmując się hałaśliwą „Femme Fatale z nad Warty”, produkują medialny szlam w postaci produktów dla półdebili – bo też z rzadka ktoś inny ich czyta – w postaci tekstów opatrzonych tytułem takim jak ten: „Czyżewska punktuje Dreczkę. Domaga się zwolnienia wiceprezydenta”.
 Eksponują jej wypowiedzi w mediach, bo wiedzą iż jest w personalnym konflikcie z prezydentem Wójcickim i cokolwiek nie powie, będzie przysłowiowy „dym”.
Można tylko głośno „gdybać”, dlaczego aktywistka bez zasług, tak bardzo znienawidziła wiceprezydenta z dorobkiem i czy rozdmuchana awantura o likwidację będącej „opiekuńczą mistyfikacją” Placówki Wsparcia Dziennego, to nie wendeta za odsunięcie od prowadzenia koncertu, który Alina Czyżewska – nie za darmo - bardzo chciała poprowadzić. Ostatecznie uczynił to Janusz Dreczka, bez wynagrodzenia, ale ta pierwsza swoje i tak zarobiła - za recytację i emisję materiału w TV Trwam.
 Ot, taka jej „bezinteresowność” inaczej.
Dzieje upadku tej aktywistki mają głębszy charakter. Czyżewska walcząca wespół z Wójcickim o władzę, była uczciwą i szczerą idealistką, ale teraz przejęła pozę „skrzywdzonej kobiety”, która za wszelką cenę chce go władzy pozbawić – jak była żona byłego męża samochodu, domu czy dobrego imienia przed nową partnerką.
Tak osaczony kłamstwem nie byłem nawet w latach 80-ych, gdy w gabinecie dyrektora szkoły przesłuchiwała mnie SB-ecja. To krzywdzące dla mnie opinie, ale nie powiem o nikim nawet jednego złego zdania” – skonstatował w rozmowie z NW wiceprezydent Dreczka.
Tym bardziej dziwi opinia błyskotliwej i zaangażowanej Marty Bejnar–Bejnarowicz, która – nie wiedzieć dlaczego - zaczęła płynąć na tej samej „złej fali” i stwierdziła na konferencji prasowej: „Brak wiedzy w przypadku Janusza Dreczki jest nie do nadrobienia”.

Bycie głośną i medialną nie jest już dla Czyżewskiej „metą”, ale środkiem i narzędziem do osiągania celów bardziej merkantylnych, co lapidarnie zwerbalizowała w audycji red. Romana Błaszczaka „Fabryczna 19”: „Mam fundację. Uruchomię stronę i jeśli mieszkańcy uznają, że to co robię jest dobre, będą mogli przekazać mi darowiznę...”
Ataki Czyżewskiej na wiceprezydenta Dreczkę bulwersują wiele środowisk i chyba tylko ona sama wierzy, że to ma sens. "Bolą mnie ataki na Janusza, bo go znam i cenię. To uczciwy i mądry człowiek, który nie zasługuje na takie brzydkie słowa" - mówi NW artysta i były doradca Prezydenta Gorzowa ds. Kultury Janusz Markuszewski.
Najgorsze będzie poradzenie sobie z dziedzictwem niektórych Ludzi dla Miasta, którzy takimi osobami jak A. Czyżewska, zrobili w nim największą "rozpierduchę" od lat...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...