Ścieżki po władzę zawsze usłane były brudem, ale gdy ktoś
wygrywa, ktoś inny musi przegrać. Nowy przewodniczący SLD w regionie miał przed
wewnątrzpartyjnymi wyborami dla każdego coś miłego, ale najmilszy prezent
otrzymał były prezydent Gorzowa. Jeśli Jędrzejczak został ku rubasznej uciesze
wielu „wypuszczany” i nie wiadomo
dlaczego, to odpowiedź zdaje się być brutalnie prosta: tylko po to, aby
wzmocnić protegowanego tego, który ów „wypuszczenie”
zaplanował. Wontor jest liderem partii na kolejną kadencję mimo braku sympatii
działaczy, bo jego pozycję zbudowała liczba złamanych kręgosłupów, a nie dotrzymanych obietnic.
![]() |
FOT.: Lubuskie.pl/Tvp Gorzów |
To
mechanizm znany od dawna, ale mimo tego, tak wytrawny gracz jak były prezydent
Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak, nie
tylko tego nie zauważył, ale swoją sytuację doprowadził do groteski. Publicznie
namaszczając się na współwłodarza województwa, zachował się jak „wojak Szwejk”, od którego
samozadowolenie i błogość emanowała na odległość.
„Wskazano moją osobę jako członka zarządu województwa, a to jest zgodne z umową koalicyjną i nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej, bo jedna partia nie będzie wskazywała drugiej, kto ma być jej przedstawicielem w zarządzie, a wola SLD jest taka, abym to był ja” – ogłosił nieoczekiwanie w Radiu Zachód były prezydent, jakby nie rozumiejąc iż mając doświadczenie i wiedzę politycznego wieloryba, nie powinien publicznie okazywać okazywać charakteru stawowego leszcza.
„Wskazano moją osobę jako członka zarządu województwa, a to jest zgodne z umową koalicyjną i nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej, bo jedna partia nie będzie wskazywała drugiej, kto ma być jej przedstawicielem w zarządzie, a wola SLD jest taka, abym to był ja” – ogłosił nieoczekiwanie w Radiu Zachód były prezydent, jakby nie rozumiejąc iż mając doświadczenie i wiedzę politycznego wieloryba, nie powinien publicznie okazywać okazywać charakteru stawowego leszcza.
Czas
dobijania Jędrzejczaka w roli „kandydata
na członka” ma swoją drapieżną dramaturgię. Akcja starego-nowego szefa SLD Bogusława Wontora wydaje się bowiem być
iście korsarska, bo choć manipulacja w polityce, to częste narzędzie zdobywania
władzy lub ośmieszania konkurentów, to Wontor zdaje się być od niego
uzależniony.
Podpuszczając
Jedrzejczaka, że ten dostanie robotę z kierowcą i sekretariatem przy ulicy Podgórnej
w Zielonej Górze, rozegrał go jak młodziezowca.
Doskonale
wiedząc, że wewnątrzplatformerska umowa przewiduje jednego członka zarządu
województwa dla struktur na Północy – będzie to jeden z czterech kandydatów: Radosław Wróblewski, Roman Dziduch, Jerzy Ostrouch i w najmniej prawdopodobnym wariancie Tomasz Gierczak – ma stuprocentową
pewność, że Jędrzejczak odpadnie, a wtedy do gry wejdzie jego brat Tomasz Wontor. Poza tym, trudno sobie
wyobrazić by z usług Ramana Gawlika
zrezygnowało Polskie Stronnictwo Ludowe, a trzech członków zarządu województwa
z Północy, to za dużo nawet dla największych entuzjastów zrównowazonego rozwoju
Gorzowa i Zielonej Góry.
Wśród
radnych z Północy odbywa się obecnie zakrojona na szeroką skalę akcja
namawiania radnych Macieja Nawrockiego,
Tomasza Możejki i Mirosława Marcinkiewicza, by ci na
byłego prezydenta nie głosowali.
Nie
bez znaczenia jest to, że choć Jędrzejczak pod względem merytorycznym wydaje
się być idealnym przedstawicielem Gorzowa we władzach województwa, to wśród
rozmówców Nad Wartą dyskwalifikuje go charakter i postawa względem obecnego
prezydenta Jacka Wójcickiego. „To będzie wieczne pokazywanie kto ma rację, a my w Gorzowie nie możemy sobie na to
pozwolić” – mówi jeden z polityków PO z Gorzowa.
„Mam
wrażenie, że tym samozwańczym członkiem zarządu T.Jędrzejczak już się czuje.
Szczerze, to nie ma mocy żeby potrafił współpracować z władzami Gorzowa
i dlatego będziemy przeciw” – to już opinia radnego sejmiku, który na pewno
będzie przeciw, mimo przynależności do koalicyjnego klubu.
Podobną
opinię wyraża radny klubu Bezpartyjni Samorządowcy Józef Kruczkowski. „Jeżeli
były i obecny prezydent będą sobie podkładać nogę, to nie będzie to w interesie
miasta i subregionu, a takie ryzyko istnieje” – powiedział.
Stanowcze "nie" dla Jedrzejczaka oficjalnie przekazała już przewodnicząca gorzowskiej Platformy Obywatelskiej Krystyna Sibińska.
Nie jest tajemnicą, że były prezydent Gorzowa gotów jest znieść wiele, aby wrócić do ścisłej czołówki. Wiatr wydarzeń zaczyna jednak mocniej wiać w żagle koalicji bez Sojuszu Lewicy Demokratycznej – mimo jej formalnego podpisania - a „języczkiem uwagi” będą Bezpartyjni Samorządowcy, a nie partia Wontora. Co ważne – w żadnym układzie nie ma miejsca dla Jędrzejczaka i tym bardziej smuci fakt, że aż tak bardzo rozmienił się na drobne.
Wieloletnia prezydentura, gorzowska proweniencja i silny charakter, powinny być jego atutami, ale okazują się stygmatami. Po latach samodzielnego rządzenia Gorzowem - gdzie to on dobierał współpracowników, a nie ktoś dobierał sobie jego – zatracił polityczny zmysł czucia co jest realne, a co jest jedynie wyobrażeniem.
Nie jest tajemnicą, że były prezydent Gorzowa gotów jest znieść wiele, aby wrócić do ścisłej czołówki. Wiatr wydarzeń zaczyna jednak mocniej wiać w żagle koalicji bez Sojuszu Lewicy Demokratycznej – mimo jej formalnego podpisania - a „języczkiem uwagi” będą Bezpartyjni Samorządowcy, a nie partia Wontora. Co ważne – w żadnym układzie nie ma miejsca dla Jędrzejczaka i tym bardziej smuci fakt, że aż tak bardzo rozmienił się na drobne.
Wieloletnia prezydentura, gorzowska proweniencja i silny charakter, powinny być jego atutami, ale okazują się stygmatami. Po latach samodzielnego rządzenia Gorzowem - gdzie to on dobierał współpracowników, a nie ktoś dobierał sobie jego – zatracił polityczny zmysł czucia co jest realne, a co jest jedynie wyobrażeniem.
Wyobraźnia
podpowiada, że w lubuskiej Platformie Obywatelskiej coś się kończy i nie
wiadomo co z tego zostanie. Kluczowa jest postawa radnych Możejki i
Nawrockiego, którzy nie zasypują gruszek w popiele i na dzisiaj pewna jest
tylko zmiana...