To miało być
jedno z wielu spotkań w gorzowskiej bibliotece, ale okazało się intelektualnym „crème
de la crème”. Wykład jednego z najbardziej utytułowanych
gorzowskich prawników był wydarzeniem przez duże „W” z co najmniej dwóch powodów: pierwszy to osoba samego wykładowcy
oraz merytoryczny
przekaz wystąpienia, a drugim jest liczebność oraz poziom zgromadzonego
audytorium. Bardzo dawno nie było w gorzowskiej bibliotece wystąpienia
gorzowskiego polityka, który zgromadziłby tak liczną oraz intelektualnie dojrzałą
widownię, a próbowało wielu. Zadawane pytania nie były „telewizyjne”, lecz wynikały z
oczytania i własnych przemyśleń...
...a absencja polityków i przedstawicieli gorzowskich „elyt” kłuła mocno w oczy, ale też była zrozumiała, bo obraz
intelektualnej miałkości gorzowskich środowisk politycznych nigdy nie przypominał
dzieł Palba Picassa, ale co najwyżej wzorki malowane tanim wkładem na
drzwiach barowych kibli.
Żaden z lubuskich
polityków nie wyjaśniłby zawiłości sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego, a
także samej idei funkcjonowania sądów konstytucyjnych lepiej i bardziej
merytorycznie, niż uczynił to były poseł, a obecnie sędzia Tryubunału Stanu dr Witold Pahl. „Podejmując się przewodu doktorskiego z prawa konstytucyjnego, nie
spodziewałem się, że to będzie taki <hicior>” – żartował polityk.
Faktem jest, że wśród ponad 80 osób nie było ani jednego radnego, ani
jednego polityka, a nawet „wszystkowiedzących” i mocno upolitycznionych prawników z kancelarii przy ul. Szkolnej. Niektórzy z nich chętnie wiecują na manifestacjach KOD-u pod okiem telewizyjnych kamer i wobec dziennikarzy,
ale nie zejdą z wybudowanego przez siebie z „palet próżności” piedestału, by posłuchać kolegi po fachu, który ma
większe doświadczenie, większą wiedzę i nawet jako jedyny w Gorzowie praktykujący prawnik zrobił w ostatnim czasie doktorat.
Zabrakło również "elyyt" naukowych - wszelkiego rodzaju politologów, "autorytetów", a już o ambitnej młodzieży pragnącej Akademii Gorzowskiej, nie wspominając.
Dlaczego ?
Bo gorzowskim "elyytom" brakuje intelektualnego DNA, a więc woli i chęci konfrontowania się z opiniami
oraz poglądami innych – nawet jeśli się z nimi nie zgadzają - bo żyją w przekonaniu
o własnej wielkości, lukrując swoją obecnością jedynie miejsca i wydarzenia w
których będą przysłowiową „wisienką na
torcie”.
Konsekwencje
powyższego są oczywiste i najlepiej implikują je słowa Stanisałwa Lema, który mówiąc o swoim warsztacie oraz
przygotowywaniu się do pisania, konstatował: „Krowa, która nie je trawy, nie może dawać mleka”, co na
użytek niniejszego tekstu można interpretować, że jesli ktoś nie uczestniczy,
nie czyta i dusi się jedynie we własnym towarzystwie działaczy,towarzyszy
partyjnych, współpracowników i „przytakiwaczy”, to niczego nowego nie zaproponuje.
Sam wykład Pahla można podzielić na dwie części:
pierwsza dotyczyła Konstytucji oraz jej znaczenia dla instytucji oraz zwykłego
obywatela w życiu codziennym, a druga koncentrowała się wokół Trybunału
Konstytucyjnego oraz zagrożeń związanych z próbami marginalizowania jego
pozycji.
Poseł wyraźnie wyartykułował tezę, że
w żadnym razie nie można milczeć, gdy politycy podnoszą ręce na Trybunał
Konstytucyjny, bo choć spór dotyczy z pozoru tylko elit politycznych –
prawników, polityków oraz szefów instytucji publicznych – w rzeczywistości ma
związek z życiem każdego obywatela.
„Nie można sobie pozwolić na iluzoryczny
komfort milczenia, bo może się okazać jak w znanych słowach: Jak przychodzili
po sąsiadów, to nie wychodziłem, ale jak przyszli po mnie, to już było za późno” – mówił dr Pahl, co było prostym nawiązaniem do słów osobistego
więźnia Adolfa Hitlera, którym był pastor Martin Niemöller, komentujący
swoją bierność wobec hitlerowskiej polityki słowami: „Kiedy zamykali komunistów, nie protestowałem, bo nie byłem komunistą. Kiedy
przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem, bo nie byłem socjaldemokratą. Kiedy
przyszli po Żydów, nie protestowałem, bo nie byłem Żydem. Kiedy przyszli po
mnie, nie było już komu protestować w mojej obronie”
Nawiązań do mrocznego okresu tworzenia się nazistowskiej dyktatury było
więcej. „Gdyby Trybunał Konstytucyjny istniał w przedwojennych
Niemczech, nie byłoby ustaw norymberskich” – tłumaczył obrazowo rolę Trybunału Konstytucyjnego polityk Platformy
Obywatelskiej, podkreślając tym samym fakt, że poszczególne władze powinny
współpracować, ale również wzajemnie się kontrolować.
Porównania
lapidarne, ale poprzedziły je stwierdzenia , które budzą zapewne mniejsze
emocje.
Kluczem do
zrozumienia według Pahla roli Trybunału Konstytucyjnego jest analiza sytuacji w
krajach, które na pewno nie są dla Polaków wymarzonym miejscem do życia. „Trybunał jest po to, aby osoby sprawujące
władzę nie zamarzyły o systemie autorytarnym. Ta instytucja uwiera i widać to po tym, co zrobił Putin w Rosji, Łukaszenka na Białorusi oraz
Orban inaczej i w mniejszym stopniu na Wegrzech. Jeśli nie będzie sprawnego
Trybunału Konstytucyjnego, to sama Konstytucja staje się pustym dokumentem” – mówił dr Pahl, który po wykładzie odpowiadał na pytania słuchaczy,
którzy byliby w stanie zawstydzić niemal całą Radę Miasta i parlamentarzystów
kilku kadencji w tył.
Co myślą o
Konstytucji gorzowscy politycy, naukowcy „Uniwersytetu im. Koziołka Matołka” z
ulicy Chopina oraz tzw. autorytety ?
Tu jest problem, bo oni nie myślą najczęściej
wcale, a jeśli już, to w kategoriach liczebników – ile i za ile, a także
instynktów plemiennych – kto i kogo. W tych kilku słowach: „ile”, „kto” i „kogo” zawiera się
ich myślenie o państwie z pozycji miasta. Jeśli ten lub inny polityk Platformy
Obywatelskiej, Nowoczesnej, Sojuszu Lewicy Demokratycznej czy PSL-u bedzie
opowiadał o konstytucji, to warto zapytać go o szczegóły, bo nie jest tajemnicą iż oni nie
czytają uchwał za którymi głosują, a co dopiero coś ponad.
Niemal każdy z nich wyczerpuje blogową definicję „debila”: osoba, która dziennie nie przeczytała więcej niż 15
stron maszynopisu. A co dopiero Konstytucja...