Przejdź do głównej zawartości

Co z tym KOD-em ? Jeszcze jest czas na opanowanie emocji, by wszystkiego nie zepsuć...

Niektórzy ludzie zapisują się w historii, choć nie spełniają kryteriów bycia osobami wyjątkowymi, ale udaje się im za to popełnić wyjątkowe głupstwa. O krajowych liderach opozycji po dwóch ostatnich tygodniach wiadomo właściwie wszystko. Widać tam błyskotliwego narcyza bez wyczucia smaku, który próbuje ograć platformerskiego wyjadacza o charyźmie „podłogowego mopa”, a stawkę zamyka „cwaniaczek” z bagażem osobistych problemów. Jeśli dorzucić do tego fakt, że ich ekscesy oraz igraszki nijak się mają do oczekiwań szeregowych działaczy – zaangażowanych szczerze, uczciwie i bezinteresownie - gołym okiem widać, że „dobrą zmianę” można pokonać jedynie z dobrymi politykami opozycji.


W tym kontekście Lubuszanie mają sporo szczęścia, choć i tu nie brakuje napięć, które nie omijają nawet Komitetu Obrony Demokracji w którym już za kilka dni odbędą się wewnątrzorganizacyjne wybory. Poza dyskusją, nie przebiegną one w sielankowej atmosferze, gdyż w lubuskim KOD-e ujawniły się trzy bardzo niedobre zjawiska: podział na Północ i Południe, partyjne nawyki niektórych działaczy oraz wynikające z tego „podchody”.

Liderowi struktur Dariuszowi Nockowi nie pomagają politycy, którzy w organizacji upatrują plaszczyzny do realizacji swoich ambicji, które trudno byłoby osiagnąć za pośrednictwem niemrawych  i zdemoralizowanych koniunkturalizmem struktur Nowoczesnej, Platformy Obywatelskiej czy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. 

Niestety, partie chciałyby wpływać na Komitet Obrony Demokracji tak, jak prezes Kaczyński wpływa z tylniego siedzenia na prezydenta, premiera oraz inne instytucje. Mamy być dla nich atrapą i trampoliną, ale ludzie tego nie chcą, a KOD jest zbyt cenny, by oddać go partyjniakom” – mówi w rozmowie z Nad Wartą koordynator Nocek.

Tak otwarta dyskusja – dobra i naturalna dla ruchu społecznego - stała się możliwa po ujawnieniu fakturowych problemów ogólnopolskiego lidera KOD-u Mateusza Kijowskiego.

To skandal z jego udziałem pokazał, że ważny onegdaj w polityce honor, mocno się starł i zbladł, bo choć Kijowski posiadał coś w rodzaju „telecharyzmy”, to nie miał charakteru, a jego postawa potwierdziła złośliwości przeciwników KOD-u, że pomylił honor z honorariami. Co ważne, to nie musi być jego koniec , bo wykonał dla Polski kawał dobrej roboty. Nie można go pozostawić samemu sobie, ale on sam powinien zrozumieć, że politycy – inaczej niż owoce, które spadają gdy dojrzeją – dojrzewają po upadku. Wystarczy, że uzna swoją winę, wycofa się i będzie aktywny z drugiego szeregu, goniąc tym samym partyjnych cwaniaków, którzy mu podpowiadają: „Wyluzuj, taka jest polityka i trzeba mieć gróbą skórę”.

Kijowski popełnił błąd, ale to go nie przekreśla jako patrioty, bo większy błąd popełnili ci, którzy sprawę upublicznili oraz ich mocodawcy. Nie zmienia to faktu, że politycznie poobijanemu Kijowskiemu, trudno będzie przekonać działaczy i sympatyków, że jest osobą godną zaufania.

Byliśmy postrzegani jako nadzieja dla Polski, a ta sytuacja z fakturami Mateusza nadszarpnęła do nas zaufanie, bo ludzie pomyślą, że w KOD jest jak we wszystkich partiach. Jeśli nie ponadpartyjny ruch społeczny, to kto ?” – pyta retorycznie lubuski koordynator D. Nocek, a wtóruje mu jedna z gorzowskich liderek komitetu Monika Twarogal: „Mocno to przeżywamy, bo ta sytuacja z Mateuszem  jest mało elegancka i będzie miała swoje konsekwencje dla postrzegania nas przez społeczeństwo”.

Lubuski KOD ma jednak swoje problemy i nie są one mniejsze, a uczestnicy „podchodów” nie przebierają w środkach.

Trzeba mu życzyć, by z nich wyszedł zwycięsko, bo skupia w swoich szeregach wiele wspaniałych osób, ale także takie, które postrzegają go jako „instrument” do zrealizowania politycznych aspiracji: nie udało się w partii, bo byłem lub byłam za słaba, to może się uda w tym obywatelskim ruchu.

Czuję niestety, że my działacze KOD-u bez doświadczenia partyjnego, stoimy trochę na przegranej pozycji z tymi spośród naszych kolegów i koleżanek, którzy byli już w niejednej partii” – mówi Dariusz Nocek i opowiada o zbędnej oraz szkodliwej dla ruchu aktywności przedwyborczej w Komitecie Obrony Demokracji. „Nie możemy zmarnować zaufania zwykłych ludzi” – dodaje.

A partyjne zakusy na objęcie swoimi wpływami lubuskiego KOD-u są ogromne.

Trzeba go bronić przed dyskrecjonalnymi wpływami partii politycznych, które chciałyby się przy nim ogrzać i nie zawsze motywują to bezinteresownością. Wiadomo, że gorzowskiemu KOD-owi bliżej do Nowoczesnej – szef tutejszych struktur Leszek Pielin jest nawet członkiem tej partii, a zielonogórskiemu bliżej do Platformy Obywatelskiej, która po cichu chciałaby na niego wpływać, choć organizację broni przed tym lubuski koordynator. „Nocek zwalcza Leszka” – to głos działacza z Gorzowa. „Leszek Pielin, to wartość dodana KOD-u: aktywny, oddany sprawie i cieszący się szacunkiem innych. Niepokoją mnie działania innych osób, bo większość KOD-owców nie ma tak dużego doświadczenia partyjnego jak oni z SLD, Ruchu Palikota czy Platformy” – mówi Nocek.

Gorzowscy działacze zarzucają mu, że jest zazdrosny o sprawność organizacyjną tutejszego KOD-u, a także nie podzielił się ze strukturami organizacji nad Wartą 15-tysięczną dotacją na działalność. „Nie dostaliśmy ani grosza” – mówi działacz gorzowskiego KOD-u, jeszcze jakiś czas temu aktywny działacz partyjny. Tymczasem koordynator Nocek informuje, że od maja lubuski KOD wydał 25 tysięcy złotych, a dotacja celowa zarządu w wysokości 15 tysięcy nie pokryła wszystkich wydatków.

Skąd wzięli brakujące 10 tysięcy ?

Przez 25 lat byłem przedsiębiorcą, jestem tu nie po coś, ale dla sprawy – bo widzę, że sprawy w Polsce nie idą w dobrą stronę. Wyłożyłem ze swoich i nawet nie wiem, czy kiedykolwiek mi to ktoś zwróci. Mało ważne, liczy się sprawa” – tłumaczy Nocek, zaznaczając, iz gdyby nie taka postawa to nie doszłoby nawet do zielonogórskiego spotkania z byłym prezydentem Lechem Wałęsą. "My na Wałęsę nie dostaliśmy ani grosza" - to już głos z Gorzowa i niestety znów anonimowy.

Wszystko to, jakby na marginesie tego, jak postrzegają KOD zwykli ludzie, dla których jest to organizacja z którą się utożsamiają, bo nie dostrzegli tam partyjniactwa, a co najwyżej ludzi pochodzących z partii. W tle są oczywiście regionalne wybory, które odbędą się w przyszłą niedzielę i w których partie będą chciały pozbawić przywództwa Nocka. Nie byłoby to dla organizacji dobre, ale jest możliwe, bo to ostatnia szansa na przejęcie jej na użytek partii politycznych przed wyborami samorządowymi w 2018 roku.

Stąd kandydatura Macieja Szafrańskiego z Żar, który w przeciwieństwie do D. Nocka przed 1989 rokiem nie roznosił antykomunistycznych ulotek, bo byłoby to obrażanie samego siebie. „Maciej to człowiek orkiestra i da radę” – zagrzewają działacze z Gorzowa, zapominając iż były PZPR-owiec na czele KOD-u, mógłby tą organizację tylko ośmieszyć.
          
          Jakie będą efekty podobnych wojen podjazdowych ?

Większość obserwatorów życia publicznego, patrzy na scenę polityczną jak na prawdziwą, chociaż bardzo kiepskiej jakości. Występujący na niej aktorzy może i fajnie wyglądają, ale raczej są marni, a nawet komediowi. Komitet Obrony Demokracji pokazał nową jakość i ludzie to „kupili”, zaufali nowej formacji i wybaczyli wielu, którym dotychczas nie ufali. Trudno jednak uwierzyć w to, że zaangażowani w KOD wybitni działacze antykomunistycznej opozycji z Gorzowa, zaakceptują na czele organizacji dawnych aparatczyków.

KOD nie jest własnością Kijowskiego, Nocka, Twarogal, Artura Stojanowskiego i wielu innych, a tym bardziej partii politycznych, ale warto słuchać ludzi mądrych. Nie można więc przejść obojętnie wobec słów zasłużonej dla Polski byłej dziennikarki i działaczki podziemnej „Solidarności” Grażyny Pytlak, która na Facebooku zaapelowała: „Kochani, róbmy swoje ! KOD łączy, nie dzieli. Z nieuczciwymi ludźmi musimy sobie poradzić”.

I tu pełna racja, bo choć nie wiadomo jak dalece w przyszlości KOD stanie się organizacją stricte polityczną i jak głębokie będą urazy po wyborach regionalnych, to pewnym jest, iż wartością i „solą” tej norganizacji nie są liderzy, ale zwykli działacze i sympatycy. Płomienne wystąpienia wielu „bezimiennych”  uczestników manifestacji w Gorzowie i Zielonej Górze, od początku były ciekawsze i bardziej treściwe, niż codzienne przekazy polityków.

"Dobra zmiana" rozmontowała Trybunał Konstytucyjny, zawłaszczyła administrację i prokuratury, bierze zamach na edukację i media, ale nie ma powodu, by opozycja popełniała samobójstwo. Zwłaszcza, że Komitet Obrony Demokracji, to jedna z najlepszych inicjatyw od lat.

"Nie wymagam świętości, ale ludzie w KOD powinni być przyzwoici" - kolejny już raz powtarza D. Nocek i trudno się z nim nie zgodzić. "Szafrańskim może uda nam się zablokować Nocka" - to już głos przeciwnika obecnego koordynatora.

A gdzie byłby KOD, gdyby nie ci, którzy regularnie przychodzą na manifestacje ? Refleksja wskazana...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...