Przejdź do głównej zawartości

Jest proces karny o niegospodarność w szpitalu. Media milczą. "Pomnik" uzurpuje sobie prawo do ocen...

W świecie iluzji, której często ulegają dziennikarze obserwujący tzw. lokalne  autorytety, wypowiadane przez prowincjonalnych „celebrytów” słowa oraz czynione głupstwa - do których nigdy się nie przyznają - zlewają się w jedno morze, a potem uderzają z siłą tsunami w umysły odbiorców - którym trudno uwierzyć, iż ten lub tamten, mógłby zrobić coś takiego. Są w mieście nad Wartą tacy, którzy weszli na cokoły wcześniej, zanim ktokolwiek pomyślał, czy to miejsce jest im należne. Czym innym są bowiem wysokie kompetencje danej osoby, a czym innym „przeniesienie autorytetu” do innych obszarów, gdzie lekarz czy golfista, ma tylko prawo do milczenia – zwłaszcza wówczas, gdy nie ma czystego sumienia.


O manipulacjach w środkach masowego przekazu mówi się najczęściej w czasie przeszłym, naiwnie uważając, iż w dobie portali społecznościowych niczego ukryć się już nie da. Problem w tym, że dziennikarze żyją często nie z tego - co napiszą, ale z tego o czym nie napiszą.

Grobowe milczenie zapanowało w gorzowskich redakcjach, w sprawie trwającego przed Sądem Okręgowym procesu karnego o niegospodarność na dużą skalę w szpitalu wojewódzkim. Bohaterem jest jego były dyrektor tej placówki, a dzisiaj szef instytucji ratowniczej, która kilkanaście dni temu zaliczyła inną wpadkę: zatrudniając w 2015 roku w ramach kontraktu doktor Lindę H., mającą na swoim koncie kontrowersyjne diagnozy, a może nawet błędy medyczne – o czym najprawdopodobniej już się nie dowiemy, bo lekarka czmychnęła z miasta.

Blog Nad Wartą o tym pisał – podkreślając nieprofesjonalizm tego wybitnego lekarza, ale kiepskiego menadżera i króla prowincjonalnego lansu, który jednak na antenie Radia Gorzów ocenę swojego skandalicznego zachowania pominął, majacząc coś o konfrontacjach z pacjentami, a potem oceniając autora tekstu.

Nie przyłączam się do chóru niektórych mądrych i próbujących z siebie robić ostoje praworządności i moralności, a nie mających do tego najmniejszych podstaw,  by występować na rynku medialnym i działań społecznych” – powiedział Andrzej Sz., którego udział w procesie karnym o grubą niegospodarność zapewne predyscynuje do tego, aby nadal pełnić funkcję Konsultanta Wojewódzkiego ds. Ratownictwa Medycznego oraz szefa ważnej jednostki ratowniczej, a nawet udawać "autorytet".

Medialna cisza o procesie Andrzeja Sz. nie jest przypadkowa, ale za to bardzo wymowna: karmieni nieoficjalnymi newsami dziennikarze, nie ugryzą i nie „obszczekają” tego, który daje im informacyjną strawę bezpośrednio z ratowniczych akcji. 

W takiej logice – o czym wszyscy doskonale wiedzą – łatwo o wniosek, że są w mieście osoby nietykalne – które rozgrzesza się ze wszystkiego, bo świetnie udają „autorytety” i są partnerami w paleniu cygara z senatorami, a także cała reszta – która o takim pobłażliwym traktowaniu przez „media”, może tylko marzyć. Wszystko dlatego, iż ta reszta nie klepie po plecach polityków. Inaczej mówiąc – chęć utrzymania dobrych relacji ze źródłem ciekawych informacji o zdarzeniach, wygrała z obowiązkiem informowania o ważnym społecznie procesie, bo dotyczącym publicznych pieniędzy i publicznej instytucji.

Co teraz ?

Nie od dziś wiadomo, że każda wpadka kogoś przynależącego do wąskiego grona gorzowskiej „elyty”, wywołuje w środowisku panikę i mobilizację. Ten utalentowany lekarz i zasłużony ratownik, ale też wyjątkowy cynik i koniunkturalista - jakich w regionie mało i co podkreślają wszyscy marszałkowscy urzędnicy - zapewne wyjdzie z procesu obronna ręką, ale sprawa jest i nie pierwszy raz „dupy dały” lokalne media.

Nie wyjaśniona została jeszcze sprawa Lindy H., która do świadczenia usług dla Pogotowia Ratunkowego, zatrudniona została mimo wiedzy o jej wybrykach i bez reakcji na wpływające skargi – aż do momentu publikacji prasowej.

Na tą chwilę nie mamy odpowiedniego materiału do wszczęcia postępowania” – mówi NW rzecznik gorzowskiej prokuratury Roman Witkowski. „Lubuski Oddział Wojewódzki NFZ wszczął postępowanie wyjaśniające” – to już opinia przekazana NW przez czecznika NFZ Joannę Branicką. „Urząd Marszałkowski zwrócił się do dyrektora o wyjaśnienia i sposobu rozwiązania sytuacji” – komentuje rzecznik UM Michał Iwanowski. Nie inaczej Jolanta Krynicka z Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego, gdzie zainteresowany jest Konsultantem Wojewódzkim: „Wystapiliśmy o wyjaśnienia w przedmiotowej sprawie”.

Ma powody do irytacji i spore prawo do tego, by nie trzymać ciśnienia.

Sprawa ma już swój epilog, bo z miasta zniknęła bohaterka skandalu, a więc wyjaśnienia okryte będą mgłą tajemnicy, ale rozgłos po sprawie będzie się rozprzestrzeniał jak pył po erupcji wulkanu. Szkopuł w tym, że procesu przed Sądem Okręgowym – oby szczęśliwego dla zainteresowanego –nie da się zakryć zasłoną dymną, nawet jeśli pomagają w tym dziennikarze.

Wizerunek rozsypał się jak lustro z baśni Andersena, na tysiące kawałków i drobinek..


Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...