Przejdź do głównej zawartości

Sługocki: Moje serce bije dla Zielonej Góry i nie będę tego udawał, ale dla Gorzowa też się dużo dzieje

Ta audycja, to „spór pięści z nosem” – gracji, elegancji i lubuskości, z pewnością siebie, lokalnym nacjonalizmem i showmenstwem.  W gorzowskim „peletonie” polityków, często udzielających się w mediach, dość powszechnie uznaje się, iż wystarczy być i mówić cokolwiek. Treść, sens i argumenty – są dla nich największym wrogiem. Brak tu miejsca na spontaniczność, co najlepiej widać w incydentalnych sytuacjach, gdy polityk z Winnego Grodu, zasiada w telewizyjnym fotelu zajmowanym najczęściej przez działaczy z miasta Nad Wartą. Różnica poziomów „bije po oczach” i nie pozostawia wątpliwości, że Gorzów ma problem i jest nim poziom intelektualny zdecydowanej większości polityków.

Tu nie chodzi tylko o tytuł naukowy, sposób bycia oraz elokwencję lidera lubuskiej Platformy Obywatelskiej dr Waldemara Sługockiego, ale zwykłą szczerość wypowiedzi oraz szacunek dla słuchaczy i telewidzów, które wśród gorzowskich posłów, radnych oraz partyjnych działaczy, są wartościami nie mniej deficytowymi, niż inteligencja. Warto powiedzieć wprost – Elżbieta Rafalska, Tadeusz Jędrzejczak, Jerzy Synowiec, Jerzy Wierchowicz czy Marta Bejnar Bejnarowicz i Jacek Bachalski, to zbyt mało, aby powiedzieć, że inteligentni są wszyscy gorzowscy politycy.

Mimo tego, głównym problemem senatora Sługockiego jest fakt, że nie wywołuje emocji – tak negatywnych, jak i pozytywnych – a bez tego, już wkrótce, nie sposób będzie pełnić funkcji lidera nawet na poziomie powiatu. Inna sprawa, że ten polityk da się lubić, choć powinien pamiętać, że osoby miłe dla wszystkich, wcale nie muszą mieć miłego politycznego życia.

Cały hajs w tym województwie idzie na Zieloną Górę” – prowokacyjnie zagadnął w audycji TELETOP i Radia Plus "Fabryczna 19" Roman Błaszczak, nie spodziewając się zapewne – bo wśód gorzowskich polityków jego partii nikt tak błyskotliwie by nie zareagował – że Sługocki odpowie mu, jak na zielonogórskiego patriotę przystało. „Tak, pełna zgoda: minus te wielkie kwoty, które trafiają do Gorzowa. Sporo pieniędzy trafia do Gorzowa i to jest naturalne” – skonstatował
        
     Potem było już trochę gorzej, choć znów niezwykle merytorycznie ze strony zielonogórskiego polityka, bo gdy prowadzący rozpoczął wrażliwą dyskusję na temat „stołecznosci”  Gorzowa - próbując na siłę udowodnić, że to miasto swoim znaczeniem w czymkolwiek jeszcze dorównuje Zielonej Górze – Sługocki odważnie i nie bez racji wylozył „kawę na ławę”, że była to decyzja samych gorzowian.

Siedziba wojewody jest w Gorzowie i nikt tego nie kwestionuje, ale nikt kiedyś nie nie chciał Sejmiku Wojewódzkiego, bo nie było wiadomo, jaką będą one miały pozycję. Ówcześni politycy z Gorzowa wybrali znane i tak się do tego ustosunkowali. Nikt nie chciał tu ryzykować” – perorował senator z Zielonej Góry.

Niestety, nawet błyskotliwie inteligentny senator Sługocki, nie potrafi wskazać kierunku i alternatywy wobec tego, co tak ochoczo on i jego koledzy z opozycji wobec Prawa i Sprawiedliwości krytykują. Nie ma tu „biegunki pomysłów”, ale widoczna jest „polityczna niepełnosprawność”.

Nie potraficie być opozycją, bo okupowanie mównicy sejmowej jest słabe i kiepskie. Macie pomysł na opozycję ?” – indagował Błaszczak, a Sługocki niestety szedł sprawdzonym szablonem: „Pięćset złotych miało przesłonić oczy Polakom. Media nie zapraszają tych, którzy mozolnie pracują, ale tych, którzy się przejęzyczą lub pomylą”.

Senator Sługocki zapowiedział, że będzie się ubiegał o przywództwo w lubuskiej Platformie Obywatelskiej. Ostatnio często bywa w Gorzowie, wspiera poseł Krystynę Sibińską i stara się udowodnić, że partia nie musi być podzielona na dwie części. Myśli, że pomogą mu występy z senatorem Władysławem Komarnickim – który na konferencjach prasowych używa zasobu słów pięciolatka – ale to polityczna droga donikąd. Stać go na znacznie więcej, by nie być zmuszonym budować pozycji na lansie komunistycznego sekretarza, który swój senatorski sukces tworzył m.in. na „Galerii Manhattan” w której – gdyby zechciał się tam pojawić – byłby ofiarą rękoczynów.

Moje serce bije dla Zielonej Góry i nie będę tego udawał, ale dla Gorzowa też się dużo dzieje” – spuentował rozmowę Sługocki i taka szczerość powinna być premiowana przez wszystkich w Lubuskiem, bo każdy chciałby być reprezentowanym przez parlamentarzystę, który ma świadomość, kto go wybrał.


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...