Przejdź do głównej zawartości

"Oliwa będzie sprawiedliwa", ale kaca niektórzy mają ...

Newsem ostatniego tygodnia była informacja, że tzw. „afera budowlana” – choć śmiało już można ochrzcić ją mianem „afery prokuratorsko - sądowej”, może zostać zwrócona do prokuratury. Dla zainteresowanego oraz wierzących w wymiar sprawiedliwości, to żadna nowość – bo dokumenty nie pozostawiają wątpliwości, ale dla zaangażowanych dziennikarzy, to prawdziwe „koło ratunkowe”…

Sędzia Rafał Kraciuk, to w opinii znających go prawników osoba niezwykle
wyważona i - mimo młodego wieku - doświadczona w prowadzeniu ważnych
procesów. Co istotne - nie ma w mieście polityków, którzy będą chodzić i
obnosić sić ze znajomością z nim. Niestety w poprzednim procesie było różnie ...
… które na oceanie dziennikarskiego zakłamania i cynizmu w tej sprawie, jest jak butelka szampana na pustyni. Pierwsze ratuje – ale na wodzie – a dziennikarski etos, obiektywizm i umiar w „aferze budowlanej” już dawno zatonęły w mule prokuratorskich przecieków. Drugie też ratuje, ale głównie wtedy, gdy ma się dużego kaca – także moralnego, a że jest to szampan, to bąbelki eksplodują w głowach rozpalonych dziennikarzy z całą mocą.  Susza dziennikarskich argumentów sięgnęła Sahary, wyrok i wypowiedzi sędziego Janusza Jaromina zwiększyły ich moralnego kaca, a zaangażowani dziennikarze, postanowili ratować się mędrkowaniem i gdybaniem. „Jak tak dalej pójdzie prezydent Tadeusz Jędrzejczak w roli oskarżonego w aferze budowlanej doczeka emerytury”- pisze w weekendowym wydaniu „Gazety Zielonogórskiej” red. Zbigniew Borek. To dziennikarz, który 17 lipca 2011 roku w żenującym tekście użył pod adresem prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka konstatacji, których dzisiaj – jeśli jest to możliwe – powinien się wstydzić. „Jakim cudem prawie 130 tysięcznym miastem w europejskim kraju rządzi człowiek, którego sąd uznał winnym działania na szkodę tego miasta i jego firm ?” – pisał w artykule pt. „W Gorzowie bez układu ani rusz”, a na potwierdzenie i uwiarygodnienie swoich tez cytował, a jakże – najlepszych spośród informatorów: prokurator Ewę Cybulską. „Między władzami miasta i przedsiębiorcami budowlanymi istniał układ. Bez przyzwolenia prezydenta i urzędników korupcja na taką skalę nie byłaby możliwa” – mamrotała, dziś już wiadomo iż pomawiając, szczecińska prokurator. „Pilne: Afera budowlana wróci do prokuratury?” – doniósł niedawno red. Kamil Siałkowski, znany ze swojej „bezstronności” i „obiektywizmu” w sprawie, czego dowodem jest wręcz chroniczna nienawiść do prezydenta Jędrzejczaka i bohatera afery „prokuratorsko-sądowej”  w jednej osobie. Całe środowisko, murem zapijając „moralnego kaca”, ani słowa nie wspomina o treści uzasadnienia do szczecińskiego wyroku, które nieupolitycznionemu sędziemu Rafałowi Kraciukowi, nie pozostawia wyboru: sprawę powinni ponownie rozpoznać prokuratorzy, bo była „dmuchana” już od samego początku, a nawet dnia - w którym jej główny bohater został na podstawie nieprawdziwych informacji o karalności aresztowany, za co zresztą sąd pisemnie go przeprosił. „Wierzę w polski wymiar sprawiedliwości i nie dziwi mnie nic, co prowadzi sprawę do całkowitego uniewinnienia mnie. Dziwię się iż tyle lat musieliśmy czekać aż ktoś w końcu zrozumie, że biegła na której oparto oskarżenie i wyrok nie miała pojęcia o wykonywanej pracy, a inni przeczytali to, co już dawno przekazaliśmy. Widocznie nie chodziło o prawdę, ale załatwienie Jędrzejczaka” – mówi prezydent. Kiedy więc dziennikarska narracja przegrała konfrontację z prawdą, redakcyjni „informatorzy” okazali się hochsztaplerami, a zaangażowani redaktorzy i politycy ponieśli porażkę wizerunkową, warto pamiętać to – co piszący niniejsze słowa wyraził w „Gazecie Lubuskiej” już w 2005 roku: „Nie wydajmy wyroków, dopóki ich nie ma (…).Dajmy prezydentowi prawo do tego, by wykazał swoją niewinność”. Zabrakło tego mec. Jerzemu Synowcowi – który na dzień przed wydaniem wyroku na łamach 66-400.pl szukał prezydentowi zakładu karnego oraz szefowi „S” Jarosławowi Porwichowi, konstatującemu 13 czerwca 2013 roku w Radiu Gorzów: „Z dobrych źródeł wiem, że dzisiaj zapadnie wyrok skazujący(…) i to dobrze dla miasta”. Należy mieć nadzieję, że dziennikarstwo zaangażowane - pod przykryciem obiektywizmu- odchodzi do lamusa, a intelektualna susza nie będzie już zawłaszczać sobie kolejnych audycji i publikacji, chyba iż dziennikarz powie wprost: jestem stronniczy. „Od rzemyczka do koniczka” – pisał w 2011 r. red. Borek, a dzisiaj jemu oraz jego kolegom, można dźwięcznie zanucić: „Oliwa zawsze sprawiedliwa”…

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...