Przejdź do głównej zawartości

Nie oceniam intencji autora i nie dociekam kto miał interes...

Szanowny Panie Bagiński,
               wielokrotnie w swoich felietonach wymieniał pan moje nazwisko komentując wydarzenia polityczne i społeczne w mieście lub regionie. Udostępnił mi pan również miejsce do publikacji kilku felietonów.  Wiele razy poza blogiem zachęcał mnie do pisania, bo podobno moje felietony cieszyły się dużym zainteresowaniem. Wszystko toczyło się w podobnej formule przez ponad trzy lata. Nagle na blogu NadWartą pojawił się tekst pod tytułem: „Z Nowoczesnej Polski na listy Platformy Obywatelskiej”, którego stałem się mimowolnym bohaterem. Ponieważ jego publikacja wywołała kilka nieporozumień proszę przyjąć moje stanowisko.

           Nie oceniam intencji autora i nie dociekam kto miał interes w tym, aby manipulując słowem, faktami, stosując zgrabne figury retoryczne i presupozycje  przedstawić moją osobę jako koniunkturalną i naiwną. Jestem zaangażowany w sprawy społeczne miasta od prawie trzydziestu lat w różnych formach. Od dawna motto tego działania jest zamieszczone na stronie mojego bloga: Szukam ludzi, którzy chcą i potrafią brać odpowiedzialność za los własny, bliskich i społeczności w której żyją, pracują, mieszkają. Już wiele lat temu zrozumiałem, że aby mieć skuteczny wpływ na sprawy społeczne nie wystarczy  działać w ramach lokalnego stowarzyszenia przy parafii.
                
                Do Platformy należę od ponad jedenastu lat. Cel mam jeden i niezmienny dobro ludzi i bliskich, a jak to pan napisał,: „Umysł naukowca i wybitne zdolności intelektualne…” staram się używać do jego osiągnięcia. Wiele razy zdarzało się, że moje tezy i przemyślenia były diametralnie różne, odbiegały od bieżących „tendencji” i stanowiska zarządu Platformy. Na przestrzeni lat zmieniali się przewodniczący, posłowie, radni, zmieniała się również Platforma. Prawie zawsze zajmowałem miejsce w drugim szeregu, czasem z wyboru, a czasem mnie tam stawiano.  

                   Polityka to bardzo emocjonująca gra, a w tym roku szczególnie. Mam sporo sympatii do pana Ryszarda Petru, dlatego kiedy w kampanii wyborczej pojawiał się obok Bronisława Komorowskiego spojrzałem na niego z nadzieją na odnowę życia politycznego, byłem najzwyczajniej ciekawy co może wnieść do polskiej polityki.

                 Na początku lipca drogą mailową zaproszono mnie na spotkanie stowarzyszenia Nowoczesna. Pierwszy gospodarz spotkania  przedstawił się jako „niezależny” od działalności politycznej swojego ojca, a drugi jako przedsiębiorca, który osiągnął już status materialny pozwalający mu pracować dla dobra Gorzowa. Przedstawili cel spotkania jako chęć aktywizacji ludzi z różnych środowisk w celu przezwyciężenia marazmu gospodarczego i kulturalnego miasta. Poprosili uczestników o przedstawienie się i swoich zainteresowań. Przedstawiłem się wyraźnie dodając, że jestem członkiem PO od 11 lat. Każdemu położono na stole deklarację, objaśniając również dlaczego Stowarzyszenie Nowoczesna zarejestrowano w Rzeszowie. Sugerowali, aby ją wypełnić bo to ułatwi kontakt w przyszłości oraz, że kiedy powstanie partia Nowoczesna PL, to tym samym deklaracja będzie nieaktualna. Na koniec spotkania, oddając kartkę, bardziej traktowałem ją jako podanie swoich danych teleadresowych niż zamiar wstąpienia do innej partii. Wyraźnie powiedziałem, że do czasu kiedy działanie będzie w formule stowarzyszenia jestem gotowy brać udział w podobnych dyskusjach jak ta, która się odbyła. Więcej zaproszeń nie otrzymałem. Do wczoraj uważałem, że w związku z powołaniem partii Nowoczesna PL, mój udział w stowarzyszeniu Nowoczesna zakończył się samoistnie.
               Oczekuje, że resztę wynikłego nieporozumienia i zamieszania wyjaśni pan Robert Bagiński.

Z poważaniem dr Michał Bajdziński

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...