Przejdź do głównej zawartości

Dla kogo "come back", a dla kogo debiut ?

Dla jednych miarą sukcesu będzie zdobycie progów Sejmu lub Senatu: powrót tam po latach lub po prostu debiut będący ukonorowaniem działalności publicznej. Innym wystarczy mandat radnego wojewódzkiego, który jest mniej prestizowy, ale nie mniej wazny. W niektórych przypadkach lepiej być „księciem” na prowincji, niż mało znaczącym „dworzaninem” na królewskim zamku. Kto nie pracował w instytucjach publicznych w stolicy – ale jedynie gościł tam na przeróżnych posiedzeniach – może się mocno zdziwić...


...bo w ostatnich latach w polityce zmieniło się wszystko. Zaskoczenie przeżyją nawet ci, którzy parlamentarzystami już byli.

Warto więc skoncentrować się na tym, co wybory krajowe zmienią w polityce regionalnej, a zmienią przede wszystkim skład Sejmiku Województwa Lubuskiego. Wstępne prognozy wskazują, że do sejmikowych zmian dojdzie jedynie w reprezentacji z północnej części województwa.

Tutaj na polityczny „came back” do Sejmiku Województwa Lubuskiego ma szansę troje polityków z trzech różnych formacji, choć nie jest wykluczone, że może ich być nawet czworo - wszystko zależy od ilościości mandatów, które zdobęcie Prawo i Sprawiedliwość.

Pierwsza zagadka brzmi: prezes Agencji Mienia Wojskowego  Maciej Nawrocki czy szefowa Urzędu Stanu Cywilnego Mirosława Winnicka ?

Oboje radnymi już byli, trudno zarzucić im brak zaangażowania oraz aktywności, ale ich awans do polityki wojewódzkiej zależy od starcia dwóch gigantów: byłego prezesa „Stali Gorzów” Władysława Komarnickiego oraz byłego prezydenta Gorzowa Tadeusza Jędrzejczaka. Jeśli wygra pierwszy – radnym będzie Nawrocki, jeśli mandat zdobęcie były prezydent – w sejmiku zasiądzie Winnicka.

Pierwszy mandatu radnego potrzebuje jak łania dżdżu, gdyż od tego zależy jego byt zawodowy – Agencja Mienia Wojskowego przechodzi restrukturyzację w skutek czego w najbliższych miesiącach zlikwidowana zostanie gorzowska jednostka, a to oznacza dla Nawrockiego zwolnienie lub degradację. Inna sprawa, że po zmianie władzy w Polsce jego posada i tak byłaby mocno zagrożona. Mandat radnego to ochrona warunków pracy i płacy na co najmniej trzy lata.

Druga została zmarginalizowana przez szefa SLD Bogusława Wontora, a teraz ma szansę się odegrać. Nie jest tajemnicą, że uznając za prawdopodobne zwycięstwo T. Jędrzejczaka – w co wierzy bardzo niewielu, ale są tacy – lider lewicy już się z nią przeprosił.

Kolejna zmiana, która będzie miała miejsce w sejmiku, to mandat po Marku Surmaczu z Prawa i Sprawiedliwości.

 Jeśli potwierdzą się sondaże, a jego partia weźmie 5 mandatów: dla niego samego, Elżbiety Rafalskiej, Marka Asta, Jerzego Materny oraz Artura Zasady, to radną zostanie była senator Akcji Wyborczej Solidarność i radna wojewódzka Elżbieta Płonka. To jest realne, a nawet pewne.

Wariant hurraoptymistyczny – co przy obecnym nacjonalistyczno-szowinistycznym nastroju wyborców jest trudne do przewidzenia – to szósty mandat dla Władysłąwa Dajczaka. Wtedy jego miejsce – co jednak jest bardzo mało realne – zająłby Wojciech Grochala z Rokitna.


Bez względu na wszystko, subregion gorzowski czeka spora wymiana. Inna sprawa czy na lepsze...


Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...