Przejdź do głównej zawartości

Burmistrz Waloch za doktora Bajdzińskiego !

W polityce było już wszystko: „pomroczność jasna”, „chory goleń” i „choroba filipińska”, teraz nadszedł czas na „udawanie Greka”. Niby nic dziwnego -wszak politycy udają dosłownie wszystko - ale tłumaczenie się przez poważnego polityka i naukowca, że zapisywał się do czegoś innego oraz w innym celu, niż określili to założyciele Nowoczesnej Polski, to obraza inteligencji słuchających i czytających. Cóż, pewnie to również pociecha dla biednych, głupich i bez wykształcenia, że ci mądrzy i z tytułami, także potrafią zachowywać się niepoważnie...
 
Ma opinię doskonałego gospodarza i człowieka, który w sprawach swojej
gminy nie idzie na żadne kompromisy: gmina ma się rozwijac. Bez wątpie-
nia to mocne wzmocnienie listy Platformy Obywatelskiej i śmiały ruch jej
przewodniczącej Bożenny Bukiewicz.
... a tak właśnie było w przypadku byłego już kandydata PO do Sejmu dr Michała Bajdzińskiego. W lipcu br. złożył deklarację przystąpienia do Nowoczesnej Polski, w sierpniu znalazł się na listach Platformy Obywatelskiej, a dzisiaj tłumaczy iż deklaracja przystąpienia do stowarzyszenia Ryszarda Petru, to tylko ...ankieta personalna.

Oddając kartkę, bardziej traktowałem ją jako podanie swoich danych teleadresowych niż zamiar wstąpienia do innej partii. Wyraźnie powiedziałem, że do czasu kiedy działanie będzie w formule stowarzyszenia jestem gotowy brać udział w podobnych dyskusjach jak ta, która się odbyła” – napisał w publikowanym poniżej oświadczeniu dr Bajdziński.

Pokrętne tłumaczenie – jak na członka Platformy Obywatelskiej – gdyż R. Petru w momencie zakładania stowarzyszenia nie krył swoich celów oraz opinii na temat rządzącej Polską partii.

 Byłoby to jakoś do wytłumaczenia, gdyby deklaracja została podpisana w maju lub na początku czerwca, ale w lipcu nawet średniorozgarnięci obserwatorzy sceny politycznej wiedzieli, że to projekt polityczny i jeśli ktoś ma na nim stracić, to właśnie Platforma Obywatelska.

Nie widzę żadnej możliwości współpracy z PO, bo jestem jej zawiedzionym wyborcą” – to wypowiedź Petru z czerwcowego wywiadu dla Onet.pl.
Dzisiaj dr Bajdziński został skreślony z listy wyborczej, a zastapił go na niej uznany samorządowiec i burmistrz Dobiegniewa Leszek Waloch.
Oświadczenie doktora Bajdzińskiego było kontrproduktywne, bo w moich oczach on się tymi dziwnymi tłumaczeniami tylko pogrążył. Wierzę, że burmistrz Waloch mocno wzmocni listę wyborczą, bo znany jest ze swojej aktywności oraz dokonań” – powiedziała NW przewodnicząca lubuskiej PO Bożenna Bukiewicz.

Nie jest tajemnicą, że najbardziej z takiego obrotu sprawy cieszy się poseł Krystyna Sibińska, gdyż z miejsca tuż przed nią znika osoba, która odbierałaby jej głosy mieszkańców Gorzowa. Sam Waloch wydaje się dla niej nie groźny, gdyż obecność na liście burmistrza Drezdenka Macieja Pietruszaka, to gwarancja iż posłem nie zostanie ani jeden, ani drugi.

Walka o trzeci lub ewentualnie czwarty mandat rozegra się więc pomiędzy K. Sibińską, Tomaszem Kucharskim oraz Katarzyną Osos. Pierwsza ma spory elektorat negatywny – ale stoją za nią resztki gorzowskich struktur partii, Kucharski jest znany i powszechnie lubiany – lecz bez środków finansowych i jakiegokolwiek pojęcia co zrobić, aby wygrać. Natomiast za K. Osos stoi cały urzędniczy aparat, możliwość promowania się w regionie oraz dostęp do mediów. Jej atuty są jednak takze wadą – zaplecze nie ma pojęcia jak ją skutecznie pokazywać i promować, by jednocześnie jej nie ośmieszać.

A doktor Bajdziński ?
Naukowca zastąpił - samorządowiec, a zagubionego myśliciela – człowiek czynu i konkretu. Sytuacja dyskomfortowa, ale wyjdzie mu to na dobre, bo prawdziwa polityka – w takiej formie jak się ją uprawia dzisiaj - nie jest dla niego. Jest zbyt dobrym, poukładanym i uczciwym człowiekiem. Dzięki skreśleniu z listy i „osobliwemu doświadzceniu” z Nowoczesną Polską, zdobył kolejne doświadczenie.
Owoce spadają jak dojrzeją, a politycy dojrzewają, gdy spadną lub wypadną...

...na przykład z listy wyborczej.


Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...