Przejdź do głównej zawartości

CO IM SIĘ STAŁO ?

Zielonogórscy politycy zaczęli być ostatnio nerwowi, a ich obsesje zaczęły przybierać formę niechęci do Gorzowa. Co ciekawe, obyczaj ten idzie w poprzek politycznych podziałów.
Analiza lubuskich mediów nie pozostawia wątpliwości – coś pękło, a przedstawiciele zielonogórskich elit , bez względu na opcję polityczną, zrzucili maski troski o równomierny rozwój regionu. Atakują ile wlezie, a pretekstem stała się obywatelska aktywność Gorzowian, aby w ich mieście powstało centrum onkologii, gdyż tak uważa większość ekspertów z tej dziedziny.
To jest hucpa polityczna, bo jeżeli ktoś chce rozbudowy onkologii w Gorzowie, to powinien do tego podejść poważnie. Politycy wykorzystują chorobę śmiertelną do swoich gierek” – perorowała 18 bm. w Radiu „Zachód” Bożenna Bukiewicz z PO. Wtórował jej w tej samej audycji lider lubuskiej lewicy Bogusław Wontor: „Tak, po co te podpisy?”. Kilka dni wcześniej w tej samej rozgłośni podobnym tonem brzmiał rozważny z zasady, były wojewoda i  senator Stanisław Iwan. Pozwolił sobie nawet na porównanie z którego mogłoby wynikać, że mieszkańcy północnej części regionu chcą czegoś ponad miarę. „To jak z tą sławetną filharmonią, która powstała chyłkiem. Najpierw to miało być zadanie budowy Sali widowiskowo-sportowej, potem się okazało, że filharmonia, która miało przejąć miasto, a teraz domagają się finansowania marszałka. Tak nie może być” – mówił 13 bm. w Radiu Zachód senator Iwan. Polityczne podziały we wrogości do Gorzowa przełamał również były poseł Unii Wolności, a dziś radny PSL (sic!)Czesław Fiedorowicz, wypowiadając się na temat konstruktywnych postulatów gorzowskich środowisk w kwestii Strategii Rozwoju Województwa Lubuskiego: „Zgłaszane przez ważnych polityków gorzowskich cele do strategii sa rozbieżne. Trudno powiedzieć, która z tych propozycji jest priorytetową. Natomiast wiceprezydent Zielonej Góry zgłosił dla odmiany jedną propozycję”. Nie pominął też tematu onkologii:  Większość województw ma po jednym centrum onkologicznym, tutaj w Zielonej Górze wydano te kilkadziesiąt milionów złotych i trzeba jeszcze trochę dołożyć, abyśmy mieli jedno centrum”. Wytrawni obserwatorzy interpretują zachowania zielonogórskich polityków jako reakcję na nominację dla wojewody Marcina Jabłońskiego, a co za tym dalej idzie – obawę przed przeniesieniem politycznej siły ciężkości do Gorzowa.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...