Ryba psuje się od głowy – najpierw liderzy gorzowskiej PO „pompowali koła”, by osiągnąć partyjne cele, teraz ich wychowankowie ogrywają swoich kolegów, często na granicy przyzwoitości. A może konflikt u Młodych Demokaratów ma zielonogórsko-kobiece tło…
Ta organizacja od samego początku nie działała jak trzeba. Kiedyś targały nią konflikty na linii poseł Witold Pahl i senator Henryk Maciej Woźniak, a teraz nabrały one kolorytu regionalnego: Gorzów kontra Zielona Góra., a nawet kobiecego: posłanki kontra senator. W sobotę rozgłośnia RMG poinformowała, że organizacja wybrała nowe władze, ale już w niedziele okazało się, że młodzi wiele się od starszych kolegów z PO nauczyli. „Wybory nowego przewodniczącego są nieważne, bo zjazd odbył się niezgodnie ze statutem” – uznali bliscy posłankom Bożennie Bukiewicz i Krystynie Sibińskiej działacze z z Zielonej Góry, Witnicy i Strzelec Krajeńskich. „Nie zachowano terminów, a dwa koła zostały w ogóle pominięte” – tłumaczył w RMG Michał Bajon z Zielonej Góry. Zarzuty odpiera dotychczasowy szef „platformerskiej” młodzieżówki Marcin Gucia. Z jego informacji – nie wiedzieć dlaczego - wynika, że zarząd krajowy odrzuci wniosek o unieważnienie zjazdu. Faktem jest, że szefem SMD został asystent senator Heleny Hatki. Pochodzący z Dobiegniewa Michał Gacki raczej nie rozumie całego zamieszania, ale pewne jest, że już na samym początku znalazł się w samym centrum politycznego piekiełka. Cała walka o władzę w stowarzyszeniu wydaje się śmieszna, bo ani ono ważne, ani wielkie, ale nie ma wątpliwości iż stało się częścią zielonogórsko-gorzowskiej wojenki.