Przejdź do głównej zawartości

"PAN SENATOR" NA PREZYDENTA ?

Wszystko jasne – lewica z zaciągu prezydenta Gorzowa szykuje się do przedterminowych wyborów prezydenckich. Prezes „Stali” rezygnuje z kierowania klubem i namaszcza następcę. Wszystko zostanie po staremu ?
Szemrało się o tym od dawna, ale dopiero teraz Władysław Komarnicki postawił „kropkę nad i”. W rozmowie z jednym z portali sportowych zapowiedział, że w kwietniu zrezygnuje z prezesury „Stali” na rzecz swojego zastępcy Ireneusza Zmory. „Nowym prezesem będzie człowiek, który przez osiem lat jest dyrektorem klubu i moim zastępcą. Przez ten czas chyba nieźle się przy mnie wyedukował” – powiedział Komarnicki, którego do stanowiska prezydenta Gorzowa wyedukował znów Tadeusz Jędrzejczak. Czy ustępujący prezes wystartuje w walce o fotel prezydenta ? Nie od dziś wiadomo, że rany po senatorskiej przegranej przez Komarnickiego liże nie sam zainteresowany, lecz wszyscy ci, którzy go popierali i jeszcze dzień przed wyborczą ciszą w gorzowskiej restauracji „Santa Fe” składali mu życzenia: „Panie senatorze, tej wygranej nikt i nic już nie zagrozi”. W tym gronie byli szefowie organizacji przedsiębiorców, byli wicewojewodowie oraz wielu spośród tych, którzy dziś chcieliby się nie tyle „odegrać”, co uratować swój autorytet. Uznali oni, że kolejna przegrana Komarnickiego o niczym nie świadczy, on sam nie powinien wylewać krokodylich łez, a co za tym dalej idzie-  warto  niedoszłego senatora podpuścić, żeby wystartował jeszcze raz. Argumentacja ? Dostał dużo głosów w Gorzowie. Inna sprawa, że wystawienie w wyborach Komarnickiego, to ostatnia „deska ratunku” dla lewicy, która nie dopracowała się dotychczas w Gorzowie żadnego lidera poza Jędrzejczakiem,
a konkurencja będzie duża: Bachalski, Wójcicki, Surmacz oraz wciąż bardzo popularny w Gorzowie Henryk M. Woźniak. Jedno jest pewne, że kampania z udziałem prezesa Komarnickiego będzie niezwykle ostra i brutalna, a być może – po prostu prawdziwa. Były wiceminister Marek Surmacz już pokazał, że posiada w rezerwie poważne argumenty i „prawda ujrzy światło”.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...