Przejdź do głównej zawartości

Polityczni hipokryci: Gdzie jest krzyż ?

Kiedy olimpijscy medaliści zjechali już do kraju, mistrzostwo w hipokryzji i zakłamaniu zamierzają osiągnąć politycy. Krzyż to ważny dla wierzących symbol, ale dla polityków od zawsze był głównie motywem do walki i zaznaczania swojej obecności. Od zawsze liderem wywoływania „wojen religijnych” o ten symbol była gorzowska prawica: Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe, „Solidarność”, później Akcja Wyborcza Solidarność, a ostatnio Prawo i Sprawiedliwość…

Nie można i nie powinno się z krzyżem walczyć, ale czymś gorszym jest ośmieszanie tego
symbolu w politycznych "
pyskówkach" przez ludzi, którzy na co dzień zaprzeczają temu,
co głosiła Osoba na nim powieszona...
… zawsze „pod publikę” i będąc tak „przywiązanym” do konserwatywnych wartości - jak Kazimierz Marcinkiewicz do świętości i nierozerwalności węzła małżeńskiego, Robert Bagiński - do „wstrzemięźliwości” w kontaktach z kobietami lekkich obyczajów, Marek Surmacz do „rzetelności” w rozliczeniach z miastem w zakresie wynajmu lokali, a Robert Surowiec – do pracowitości i bezinteresownej aktywności. Inaczej mówiąc – prawica zainicjowała podczas dzisiejszej sesji Rady Miejskiej temat krzyża, aby w gorszący sposób wywołać wojnę o to, kto jest bardziej lub mniej wierzący i kto bardziej zasługuje z tego powodu na większy szacunek. Trawestując tekst prof. Józefa Tischnera należy skonstatować, że jest w Gorzowie wielu, którym krzyż w urzędach oraz na sali obrad nie odpowiada, a co za tym dalej idzie: mocno artykułują swój sceptycyzm w tej kwestii – ale wiary z tego powodu nikt jeszcze nie stracił. I odwrotnie: bardzo wielu polityków prawicy z PiS i PO podkreśla w swoich wypowiedziach, że krzyż powinien być wszędzie, Kościół Rzymskokatolicki winien mieć rolę uprzywilejowaną w życiu publicznym, a wrażliwość ludzi o odmiennych poglądach „mają gdzieś”, lecz czynią to w taki sposób, że wiarę już dawno straciło wielu. Nie mogło być inaczej, by awantury nie wywołał ten, który z koniunkturalnych powodów nie domagał się przed 1989 rokiem od swoich przełożonych korony na orzełku milicyjnej czapki, a i krzyż nie był mu wówczas potrzebny. „Nowa sala obrad wygląda inaczej niż miasto, bo jest czysta i ładna, ale remont nie został chyba zakończony, bo brakuje nie tylko godła państwowego i herbu miasta, ale przede wszystkim krzyża. Ten krzyż wpisał się w wygląd tej sali” – wypalił były wiceminister, co bardzo spodobało się jego „umiłowanemu bliźniemu” oraz „bratu w Jezusie Chrystusie” przewodniczącemu PiS Sebastianowi Pieńkowskiemu. „Będą teraz walczyć z krzyżem” – wycedził przez zęby polityk PiS, co nie zapowiadało jeszcze współczesnej wersji wyprawy krzyżowej, ale zapowiadało wzrost temperatury dyskursu. „Proponuję zajrzeć do artykułu 25 Konstytucji RP, który mówi o bezstronności w sprawach przekonań religijnych i światopoglądowych. Ta norma dotyczy również nas i sądzę, że ta norma obowiązuje na terenie całego Gorzowa. Brak tego krzyża na sali obrad w mieście, gdzie żyją również ludzie innych wyznań, jest jak najbardziej na miejscu” – skonstatował znów radny i profesor w jednej osobie Paweł Leszczyński. Nie zgodził się z nim wiceprzewodniczący gremium, dla którego krzyż okazał się ważniejszy, niż miłość bliźniego Mirosław Rawa. „Bezstronność organów, to możliwość odwoływania się w postępowaniu administracyjnym. Jest nadinterpretacją twierdzenie, że obrazy i krzyże o tematyce religijnej, mogą zaburzać bezstronność organów. Taka jest w tym mieście tradycja i ja uważam, że należy ją szanować” – powiedział. „Przewodniczący Rawa uznaje za optykę optymalną wieszanie religijnych symboli oraz zawierzanie miasta różnym patronom, ale przypomnijmy prawdę historyczną i socjologiczną, że nie wszyscy mieszkańcy Gorzowa są rzymskimi katolikami. Obowiązuje nas wszystkich Konstytucja, a ona stanowi wyraźnie o zasadzie bezstronności i nie ma to nic wspólnego z ateizacją czy bolszewizacją, ale uszanowaniem dla poglądów i postaw, które nie są większościowe” – ripostował prof. Leszczyński. Sprawę próbowali załagodzić inni rajcy oraz prezydenccy urzędnicy. „Kilku rzeczy brakuje: godła i herbu miasta, ale te elementy pojawią w przyszłości”- mówił sekretarz Jacek Jeremicz, a radny Nadziei dla Gorzowa – mając zapewne w pamięci podobne dyskusje z parlamentu w 1997 roku - mec. Jerzy Wierchowicz wręcz apelował: „Zaprzestańmy tej dyskusji, bo brakuje nam jeszcze wojny religijnej”. Przewodniczący Jerzy Sobolewski stwierdził więc wprost: „Krzyż był, jest i będzie” i choć reakcja jego proboszcza nie jest jeszcze znana, to pewne jest jedno: gdyby radni mieli wybierać pomiędzy krzyżem, a internetową kamerą, która pozwalała im dzisiaj popisywać się do woli, to krzyż znalazłby miejsce co najwyżej w magistrackim schowku na meble. Taka to ich etyka – pokazać się, błysnąć i „pobleblunić” o niczym oraz bez sensu, aby tylko proboszcz, sąsiad lub kochanka zauważyli, że „kolo” jest ważny, bo w telewizji. Reasumując - nie można i nie powinno się z krzyżem walczyć, ale czymś gorszym jest ośmieszanie tego symbolu w politycznych "pyskówkach" przez ludzi, którzy na co dzień zaprzeczają temu, co głosiła Osoba na nim powieszona...

Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...