Król jest nagi – to jedyne co przychodzi na myśl po lekturze ostatnich
danych miesięcznika „Press” na temat oglądalności i atrakcyjności programów
oddziałów Telewizji Polskiej, gdzie Telewizja Gorzów zajmuje jedno z ostatnich
miejsc. Trudno winić dziennikarzy, którzy chcieliby się rozwijać, ale mimo tego
uciekają stamtąd…
…nie dlatego -co często i nie
zawsze słusznie sugerował blog Nad Wartą - że są pazerni na „urzędowe pieniądze”, lecz z powodu
atmosfery pracy, uwłaczających godności dziennikarza zarobków oraz nacisków na
to „co”, „kto” i „dlaczego nie”. Tymczasem z danych Nielsen Audience
Measurement za okres od września 2013 do stycznia br. wynika, że Telewizja
Gorzów znajduje się na ostatnim miejscu – nie licząc warszawskiego ośrodka,
który rządzi się jednak innymi prawami – pod względem oglądalności w tzw. primie timie. Mówiąc dosadnie i
pokazując rządy dyrektora Artura Gurca
w TVP Gorzów wprost – jako osobę kreującą się na inicjatora „Cyfrowego Miasteczka” – chociaż szkoda
iż z budżetu lokalnej telewizji, na potrzeby b. wojewody Marcina Jabłońskiego i kosztem dziennikarzy – jego „śmiałe pomysły” i „menadżerski dryg”, to zaledwie 0,7 proc. oglądalności w
województwie lubuskim, co daje wynik na poziomie ok. 6 tysięcy widzów dziennie,
co przy poziomie 1,1 proc. niewielkiego województwa opolskiego wygląda jak
groteska i tani żart. A przecież w telewizji nie ma już wielu znanych i zdolnych dziennikarzy,
którzy wybrali administrację – czyli to samo, co dotychczas, ale bez udawania
przez szefa iż jest niezależny i bezstronny. A Rada Programowa TVP Gorzów ? Profesjonalizm
tego gremium – kolokwialnie rzecz ujmując
- „dupy nie urywa”, zresztą
podobnie jak dyr. Gurca, ale odpowiedzialność za wyniki oglądalności oraz
percepcję postrzegania tej stacji, gdzie konstatacja: „Telewizja PGR” - jest subtelną złośliwością, ktoś musi na siebie
wziąć i to wcale nie dziennikarze, bo oni chcą robić dobrą telewizję i
dziennikarstwo, ale im się na to nie pozwala. Własna inicjatywa – to dla
dyrekcji niebezpieczna niezależność, obnoszenie się z wiedzą o politykach oraz
ich dokonaniach – to wścibskość, a w cenie jest serwilizm i zadawanie pytań,
które… na miejscu dziennikarza zadałby dyrektor TVP lub któryś z równie „rozgarniętych” członków rady tej
instytucji: Zbigniew Kościk i Robert Jałowy – politycy Prawa i
Sprawiedliwości, Wiesław Ciepiela – kreujący się na "speca bez sukcesów od PR" i aktywista Platformy Obywatelskiej oraz Maciej
Szykuła – wicemarszałek z ramienia PSL. O innych członkach w stanie
intelektualnej i programowej impotencji – Mirosławie
Rataju czy Joannie Frejman, pisać
nie warto, bo że „koń jest nagi”, a „koza do niczego” – wiedzą wszyscy i nie jest to przytyk ad personam. Oni i
kilku innych są odpowiedzialni za "marnotrawienie" publicznych środków na
telewizję, której nikt nie ogląda, a zainteresowani powini wiedzieć, że wydawanie środków na reklamę w tej stacji, to zwykła głupota...