Gdyby głupota potrafiła latać, to baza Lotniczego Pogotowia Ratunkowego
w Gorzowie byłaby zbędna, a wystarczyłyby zasoby w Lipkach Wielkich. Na
szczęście gorzowska senator to wulkan inteligencji, mądrości i wiedzy wszelakiej,
co potwierdziła latami rzetelnej pracy na rzecz państwa. A tak na marginesie - parlamentarne immunitety
podobno „uskrzydlają”, ale niektórych
aż za bardzo, a z lekcji biologii wiadomo, że jak się skrzyżuje „szarą i bezmyślną myszkę” z chcącym
sięgać wyżyn „ptaszkiem” – tu warto
nie kreować bałamutnych skojarzeń, to może wyjść -co najwyżej- nietoperz. Tak po naszemu i trochę
politycznie: ni pies, ni wydra…
…lub jak kto woli – ni senator, ni
szef partii czy kandydat na prezydenta. A z innej beczki: sytuacja miała
miejsce w studiu Telewizji Gorzów – jak wiadomo bardzo popularnej, bo oglądanej
każdego dnia aż przez 6000 telewidzów, co gwarantuje jej szefowi dyrektorowi Arturowi Gurcowi ostatnią pozycję wśród
wszystkich stacji w Polsce, ale dopóki politycy wierzą w jej moc – będzie dla
nich „guru”. W prowadzonej przez red.
Andrzeja Locha audycji TVP Gorzów, starła
się była wiceminister i poseł PiS Elżbieta
Rafalska z „platformerską” senator
z Lipek Wielkich Heleną Hatką.
Poszło o to, że Gorzów nie posiada bazy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, a
śmigłowce startują ze Szczecina lub Przylepu pod Zieloną Górą. Dziennikarz
uczciwie zapytał wprost: czy jest szansa na to, że taka baza powstanie w
Gorzowie, czy jest to tylko polityczne „bicie
piany”. Odpowiedź promieniowała bardziej niż granaty „Berkutu” na Majdanie, a odłamki musiały zaszkodzić nawet „ćwierćinteligentom”, którzy takiej semantyki
nie przyjęliby nigdy. „Na ten temat
trzeba spojrzeć z dwóch stron. Po pierwsze ta baza miała powstać już wiele lat
temu, gdy byłam wojewodą i nie powstałą tylko dlatego, że ówczesny marszałek niestety zwlekał z przekazaniem gruntów pod tą
bazę” – stwierdziła zasłużona dla Polski, Gorzowa i regionu senator H. Hatka.
„To był marszałek z Platformy
Obywatelskiej ?” – indagował dziennikarz. Odpowiedź, to już broń masowego
rażenia. „Marszałek <J>” – odparła
senator, co potwierdziła śmiechem niemal identycznym, który zdarzył się
działaczom dawnej „Samoobrony”, po konstatacji, że „prostytutki nie można
zgwałcić”. „A skąd był ten marszałek ?”
– dopytywała, niczym pacjenta lub przybysza z innej planety, poseł PiS E. Rafalska.
„No powiedzmy, że w tamtym czasie był w
Platformie. Zresztą teraz też jest” – odpowiedziała Hatka. Przytomny
dziennikarz zapytał wprost: „To nazwisko
aż tak boli, że trzeba mówić <J>?”. „YYy, hmmm, ja,hmmm” – kluczyła socjolog z wykształcenia i królowa
tandetnej manipulacji rodem z PRL-u, a na co dzień była wojewoda i senator RP z
Lipek Wielkich H. Hatka. Grubiaństwo senator było jednak spore, więc poseł Rafalska
przytomnie zapytała: „Chyba nie ma
zarzutów ?”. Tunelowanie poznawcze zakończone. Błyskotliwa kobieta
stanęła na nogi. „Nie chciałam podawać nazwiska, bo to jest rzecz drugorzędna” –
odparła senator Helena H., której zarzutów jeszcze nie postawiono, podobnie jak eksmarszałkowi Marcinowi Jabłońsiemu, ale nie
wiadomo czy tak się wkrótce nie stanie, bo nazwisko to "sprawa drugorzędna". Nie
warto o tym pisać, bo wszyscy wiedzą o co chodzi. Chodzi o sprawę, która dla wtajemniczonych nie jest tajemnicą, ale nazwiska są tu sprawą drugorzędną. A przecież senator RP to jednak mądra i uczciwa osoba...