Przejdź do głównej zawartości

Mecenas Wierchowicz: Chcę zmienić politykę !


Politykę można zmienić, a dla rozwoju regionu i miasta warto rozmawiać z każdym. Nie trzeba niczego zazdrościć Zielonej Górze – trzeba współdziałać dla rozwoju tej części regionu. Rozwój Gorzowa zależy w dużej mierze od przyszłej reprezentacji parlamentarnej. Gorzów nie jest „zaściankiem” i ma szansę, ale trzeba szybko i dynamicznie zacząć współdziałać…

Rozmowa z JERZYM WIERCHOWICZEM, uznanym adwokatem i gorzowskim kandydatem Nowoczesnej Polski do Sejmu RP.
Był parlamentarzysta, szef klubu parlamentarnego Unii Wolności,
gorzowski radny, a także uznany adwokat. Kandydat do Sejmu...

Nad Wartą: Warto wskakiwać do tego „politycznego szamba”, gdy ma się zawodowy i życiowy dorobek, a dzisiejsza polityka nie przypomina już tej, którą Pan współtworzył kilkanaście lat temu ?

Jerzy Wierchowicz: Polityka nie musi być taka jak obecnie. Może być taka jak za czasów wielkiej "Solidarności" i trochę później. Ludzie nie są źli z natury, stają sią źli, jeżeli nie walczą z niegodziwościami. Chciałbym, by to co jest dzisiaj, mocno się zmieniło.

N.W.: Realne ?

J.W.: Zawsze warto marzyć i marzenia realizować. Ja zrealizowałem się w życiu zawodowym i społecznym...

N.W.: …to po co to Panu ?

J.W.: …bo mam tyle siły i energii, by zaangażować się w politykę, aby ją zmienić.

N.W.: Rozumiem, ale ten upadek polityki zaczyna dotyczyć nawet tych, którzy są dla Pana w jakimś stopniu boahetrami i symbolami. „Patrzę na ich upadek i czuję się z tym fatalnie” – skonstatował Pan w odniesieniu do prezydentów Wałęsy i Komorowskiego, którzy autoryzowali swoimi nazwiskami dużą imprezę prywatnej firmy Cinkciarz.pl Lepsze już było Panie Mecenasie ?

J.W.: Lepsze już było, ale nic nie jest na zawsze.

N.W.: No ale nawet legendy…

J.W.: …tak, ma Pan racje. Boli mnie może nie upadek, ale niefortunne postępki moich idoli, rażą. Wierzę że jest szansa na zmianę chociaż patrząc na obecną politykę, kandydatów oraz ich wypowiedzi, obawiam się. Na tym tle Nowoczesna Polska wyraźnie odbija się na plus. Sądzę że podziela Pan ten pogląd…

N.W.: …to fakt: nie obiecujecie bzdur i nie chcecie zabijać imigrantów, jak zwolennicy Kukiza spod gorzowskiej Katedry.

J.W.: ….

N.W.: Wiem, lepiej nie komentować.  Pojawia się pytanie: w skali „bliskości dna” polskiej polityki - przy założeniu iż 10 to już totalne dno, a 1 to poprawny „wersal”, gdzie w tej chwili jest polska polityka ?

J.W.: Jest źle i dlatego chciałbym swoją osobą – doświadczeniem, wiedzą oraz zaangażowaniem – zmienić tą politykę na plus. Proszę uwierzyć, że to jest możliwe.

N.W.: Wierzę, ale może ludzie takiej polityki właśnie chcą i dlatego od co najmniej 2001 roku wybierają sobie takich niepoprawnych klaunów: ludzi „Samoobrony”, potem Ligii Polskich Rodzin, Ruchu Palikota czy wreszcie teraz Kukiza ? Moze mają dość mówienia na okrągło i z wysokiego „C” ?

J.W.: Ale na tym polega też zadanie polityków, by wskazywali model zachowań, by podnosili poprzeczkę kultury politycznej.

N.W.: Tylko problem polega na tym, ze politycy nie cieszą się szacunkiem.

J.W.: Zgoda, ale nie można się poddawać dyktaturze populizmu i zalewowi niegodziwości. Jest olbrzymia grupa wyborców, która oczekują zdecydwanie wyższego poziomu debaty publicznej. Jeżeli nie ma tego poziomu - nie idą do wyborów. Do takich chcemy też dotrzeć.

N.W.: W Pana spocie rzeczywistość wydaje się zgoła inna: „Jerzy Wierchowicz nie musi nic udowadniać” czy „Jego powrót do Sejmu, to powrót do czasów, gdy słowo i kompetencje miały znaczenie”. Zgoda, tylko iż będzie się tam Pan czuł nieswojo, bo zdaje się iż w cenie są obecnie politycy, którzy potrafią udowodnić największe bzdury ?

J.W.: Zgoda. Może być trudno, jeżeli Sejm i Senat zostaną zdominowane przez populistów. Ale to nie znaczy że należy się temu poddawać. Sądzę zresztą, że taki populistyczny Sejm nie przetrwa całej kadencji, a to da wyborcom wiele do myślenia przy kolejnych wyborach.

N.W.: A może Pana start, to taki rozpaczliwy krok w stylu: takie „pacany” się dostają i nic nie robią, więc ja im pokażę ? Mądrość wyborców, to mocno przereklamowane hasło...

J.W.: Nie używajmy takich określeń. Może to wiara naiwna, ale wierzę w zbiorowa mądrość wyborców. Chociaż mieliśmy przykłady pewnej nierozwagi, łagodnie pisząc, narodu.

N.W.: Zmiana tematu. Poseł, to reprezentant regionu, czy raczej czlowiek od spraw ważnych i ogólnokrajowych ?

J.W.: Jedno i drugie. Nie da się pełnić mandatu, nie łącząc obu zadań.

N.W.: Pamiętam lata 90-e, gdy zarzucano Panu brak kontaktu „z bazą”, a więc ze strukturami lokalnymi partii, zwykłymi działaczami, czy wreszcie przedkładanie spraw ogólnokrajowych – tych warszawskich – ponad te miejskie czy wówczas jeszcze wojewódzkie...

J.W.: Istotnie tak było. Uważałem że poseł musi myśleć głównie o całej Polsce. A sprawy regionu, miasta , gminy zostawić do załatwienia samorządom. Dzisiaj wiem że należy oba zadania łączyć. Tak by działać w interesie globalnym, ale nie zapominać w swojej pracy o zwykłych wyborcach, o swojej gminie, mieście.

N.W.: Przed wyborami zawsze mamy do czynienia z inflacją obietnic. Wydaje się jednak, ze od lat to są te same obietnice, a i tak nic się nie zmienia: Akademia Gorzowska, elektryfikacja linii kolejowej, połączenia kolejowe i lobbowanie za sprawami Gorzowa. Czy indywidaulny poseł – na przykład Pan – rzeczywiście będzie miał na takie sprawy wpływ ?

J.W.: Jeden poseł na pewno nie. Wszyscy lubuscy posłowie – tak,  ale to zdecydowanie za mało. Trzeba wchodzić „w układy” z innymi na zasadzie: „My Wam, a Wy nam”. Na tym też polega polityka.

N.W.: To, co poszło w Gorzowie nie tak, że dziś trzeba brać pod uwagę wariant „na zwijanie się”, a nie można jak Zielona Góra: optymistycznie patrzeć do przodu ?

J.W.: Po czasie zastoju, wreszcie w Gorzowie ruszamy do przodu. Mam nadzieję ! Ten czas zastoju to też słabość naszych parlamentarzystów…

N.W.: …ejże, wszystkich ?

J.W.: No nie, poza wyjątkami jak Witold Pahl, reszta była nie widoczna, bądź nawet słaba. Przykład pierwszy z brzegu, to publikacja w ostatnim tygodniku "W sieci", dotycząca tzw. ustawy o sklepach wielkopowierzchniowych...

N.W.: …ooo, co za tytuł…

J.W.: Jak każdy inny! Co innego jest ważne: czy Gorzów będzie się rozwijał, zależy w dużej mierze od naszej reprezentacji do Sejmu i Senatu. To ważne gdyż widzę w samorządzie naszego miasta duży potencjał, który potrzebuje wsparcia parlamentarzystów. Dlatego właśnie kandyduję !

N.W.: Ale spójrzmy prawdzie w oczy. Kiedy my dyskutujemy o Akademii Gorzowskiej – oni  mają uniwersytet i powołują wydział lekarski, my cieszymy się z ewentualnych połączeń kolejowych do Berlina – ale nie mamy jak pojechać do Warszawy koleją. Nie ma Pan odczucia, że te ostatnie 10-15 lat psucia się polityki krajowej, to także nasz dramat gorzowski ? Wierchowicz z Marcinkiewiczem, Jędrzejczak z Ostrouchem potrafili dogadywać się w ważnych dla miasta sprawach...

J.W.: Zgoda. Potrafiliśmy się dogadać ponad podziałami. Pamiętam Marcinkiewicza, Jędrzejczaka, Ostroucha jako lojalnych partnerów wspólnie działających w interesie Miasta i regionu, mimo dużych różnic ideowych. Razem tworzyliśmy województwo lubuskie. Dzisiaj zadowalamy się drobnymi osiągnięciami. Trzeba to zmienić. Koniec wojny ZG-G. Przyznaję że przy postawie gorzowskich posłów Platformy Obywatelskiej w tej kadencji nie było szans na zmianę. Gorzów tracił!  Trzeba wybrać innych gorzowskich posłów. Jest to trudne z uwagi na to, że większość wyborców jest z Południa. Trudne, ale nie niemożliwe, przy koncentracji naszych głosów na jednym kandydacie.

N.W.:  To jesteśmy jeszcze stolicą województwa, czy już nie ? Oczywiście, w ustawie jest to zapisane, ale pytam o fakty ...

J.W.: Formalnie jesteśmy…

N.W.: …ale ?

J.W: … faktycznie, mniej znaczymy od stolicy samorządowej jaką jest Zielona Góra. Co nie znaczy, że Gorzów to zaścianek.

N.W.: No nie, mamy bulwar..

J.W.: Nie o to chodzi. Wszystko zależy od prężności samorządu, od napływu kapitału, od wsparcia parlamentarzystów. Z nową kadencją po prostu do roboty…

N.W.: …czyli ?

J.W.: Dość utyskiwania, że oni mają uniwersytet, że mają klinikę, itd. My też to możemy mieć. Przykładem jest Szpital Wojewódzki. Wbrew gorzowskiej PO, wbrew PiS-owi - przy wsparciu kilku radnych miejskich - które nie było najważniejsze, ale istotne, przekształcono szpital, który działa sprawnie i jest chwalony, rozbudowuje się, inwestuje w sprzęt. Mały przykład dużego sukcesu. Tak może być w każdej sprawie.

N.W.: Czyli dogada się Pan w sprawach miasta także z posłami Rafalską i Surmaczem ?

J.W.: Jestem w stanie dogadać się z każdym, kto ma dobrą wolę i nie "kugluje" i nie chce „ugrywać” swojego partykularnego interesu. Jak Pan sam wcześniej wspomniał w latach minionych dogadywałem się z każdą opcją polityczna w interesie miasta i regionu. Uważam wszystkich za poważnych partnerów pod powyższym warunkiem…

N.W.: …i oby wyborcy to docenili !

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...