Jeden „klan”, czy po prostu „towarzystwo”, powoli zastepują tą
ustępującą grupę: ani lepszą, ani gorszą – po prostu taką samą. Przyroda nie
lubi próżni, a więc nie powinno nikogo dziwić, że postawiona przed laty przez
dziennikarza „Gazety Lubuskiej” teza, że: „W Gorzowie
bez układu ani rusz”,
wcale nie straciła na aktualności. Inne są zwyczaje, techniki, sposoby działania
oraz bohaterowie, ale nawyki niestety wciąż takie same...
...podobnie jak i cele: wykarmić swoich, dać urosnąć wspierajacym i raz
zdobytą władzę zdyskontować maksymalnie.
Casus z
zamianą działek na korzyść zaprzyjaźnionego z prezydentem Gorzowa
przedsiębiorcy – który jako osoba zajmująca się biznesem ma prawo do
maksymalizowania zysków – to groteskowa ilustracja tego, jak łatwo zamienić „Pro publico bono” w równie dobitnie brzmiące, aczkolwiek implikujące inne przesłanie: „Teraz Kur...a My”...
Jest też w sytuacji, coś w rodzaju widoku w lustrze gorzowskiej polityki,
gdzie – z niewielkimi wyjątkami – liczy się niestety przede wszystkim prywata
oraz zaspokajanie zachcianek towarzystawa: w skali mikro – praca dla żony,
córki lub znajomego lub po prostu umorzenie mandatu za parkowanie, a w skali
makro – przetarg na budowę czegoś tam, implementacja Urzedu Miejskiego w
handlowej galerii lub po prostu patronowanie „korzystnemu dla miasta” dealowi prywatnego przedsiębiorcy, z mającą się
wkrótce stać dłużnikiem Gorzowa telewizją publiczną.
Ot, gorzowska rzeczywistość, gdzie biznes i polityka, politycy i
biznesmeni, pieniądze i polityczne działania, interes publiczny z interesem
prywatnym, są po „brudenszafcie” i mocno na „ty” od dawien dawna,
a nawet wiele raze „ze sobą spali”.
Dzieckiem tych „orgii” jest prezydent Jacek
Wójcicki, a czym skorupka za politycznej młodości nasiąknie, tym trąci na
polityczną starość.
Nikogo więc nie dziwi, że głównym i jedynym wygranym zamiany nieruchomosci
pomiędzy sponsorem „Ludzi dla Miasta”, a Telewizją Polską, będzie przedsiębiorca z Deszczna.
W tym kontekście, nowego
znaczenia nabierają słowa i pytania, które niemal 10 miesiecy temu wypowiedział
Robert Anacki, szef partii „Korwin” i kandydat na posła, ale do dziś nie
uzyskał od prezydenta Wójcickiego odpowiedzi: „Czy Pana kampanię wspiera pan Zuza lub firma <Budomex> ? Czy
sztab wyborczy mieści się w lokalach, które należą do rodziny Zuza lub firmy
<Budomex> ? Czy brał pan udział w podejmowaniu decyzji w sprawie
lokalizacji Związku Celowego Gmin MG-6 w budynkach należących do rodziny Zuza
lub firmy <Budomex> ?”.
Politycy w swoich ocenach całej sytuacji są dla władz miasta
bezwzględni.
„Mamy podmiot prywatny, który zaryzykował
inwestycję i poniósł straty, a teraz dochodzi do dealu pomiędzy Telewizją
Gorzów, a tym przedsiębiorcą(...). Miasto nie zyskuje nic, ale traci prawa do
bonifikaty w wysokosci 600 tysięcy złotych” – powiedział w Radiu Gorzów były kurator oświaty i polityk PiS Roman
Sondej, który zarysował też możliwy scenariusz: „Telewizja nabywa nieruchomość i dalej nic nie robi, ale spienięża ją i
wyprowadza się z Gorzowa. Jest to możliwe ? Niestety jest”.
Wątpliwości budzi sposób zaprezentowania całego przedsięwzięcia – na szybko,
bez zapowiedzi oraz przez reprezentującego TVP radcę prawnego.
„Ta sprawa nie jest pozbawiona kontekstu, a
chodzi o rozgrywanie spraw przez zewnętrzne podmioty. Oni wykorzystują
dwustoliczność województwa, a jakiś radca prawny na sesji Rady Miasta nie ma
uprawnień do wyrażania woli zarządu TVP(...). Działka zostanie przekazana
prywatnemu przedsiębiorcy i za tą działkę ktoś uzyska nieruchomość” – uważa były prezes szpitala Wójewódzkiego i kandydat PO na posła Piotr
Dębicki.
Arsenał argumentów, by wykazać iż lepsze już było, a - kreujaca się na
transparentną nowa władza – po prostu zdemoralizowała się szybciej, niż
przewidywano, jest dostatecznie duzo. Dziś to wykreowany przez „Ludzi dla
Miasta” prezydent Gorzowa, występuje przeciwko przejrzystości oraz
transparentności.
Dostrzegają to nawet ci, którzy po cichu J. Wójcickiemu sprzyjali i po wyborze życzyli jak najlepiej.
„Mam nadzieję, że te informacje z mediów nie są
prawdziwe. Obawiam się, czy ta transakcja będzie legalna. Skorzysta na niej
tylko ta firma z którą rozmowy będzie prowadziła TVP, a nie Gorzów. Ja
chciałabym być właścicielem takiej firmy, bo zarobi na tym sporo. Konsekwencje
powinna ponieść Telewizja Polska” – uważa senator Helena Hatka.
Pozostaje pytanie: z jakich powodów niosący ze sobą nadzieję Jacek
Wójcicki „rozmienił się na drobne” i stał zakałdnikiem ludzi, przed którymi Gorzów przez lata należało
chronić. Warto sparafrazować za red. Zbigniewem Borkiem, ale na inną
okoliczność: ta sytuacja to nie jest przyczyna, ale skutek zepsucia życia
publicznego.
Projekt
przedstawił wiceprezydent Łukasz
Marcinkiewicz, ale mieszkańcy mają prawo do watpliwości, bo - choć on sam jest osobą błyskotliwą, zapewne uczciwą i kompetentną - rodzina
Marcinkiewiczów ma na swoim koncie co najmniej kilka dyskusyjnych „biznesów” na
styku publiczne-prywatne.
Po pierwsze - uniemożliwiona przez wojewodę Jana Majchrowskiego bandycka próba przejęcia ośrodka w Chyrzyno
przez prywatne stowarzyszenie od WFOŚiGW, gdy szefem rady nadzorczej tego ostatniego
był Mirosław Marcinkiewicz, sprawa kina „Kopernik” w której prym wiódł Arkadiusz
Marcinkiewicz, czy kwestia nagranej rozmowy w gabinecie prezydenta Gorzowa,
gdzie ten ostatni omawiał z prezydentem interesy, które chciałby w mieście
realizować ze swoim bratem i byłym premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem.
Zapalnikiem korupcji jest zawsze pobłażliwość na wątpliwe sytuacje i taką
postawą niestety wykazała się Platforma Obywatelska.
Ale o umierajacych się nie pisze i nie rozmawia...