Przejdź do głównej zawartości

Czarny Piotruś "po wielkiemu cichu" uciekł...

Bez wątpienia mógłby być „metrem z Sevres” politycznego nieudacznictwa, chociaż ma tytuł naukowy i z wykształcenia jest politologiem, ale by go nie obrażać – lepszym określeniem okazuje się konstatacja: król ściemy, farmer gołosłowia lub po prostu...”Czarny Piotruś”. Pal licho, że gorzowskich studentów naucza politolog, który zawędrował już niemal do wszystkich partii i zawsze zaliczał „wtopę”, ale niepokoi fakt, że ktoś taki wciąż jest ulubieńcem lokalnych mediów. Cóż, przysłowia lepsze niż wizje doktora z Polskiego Stronnictwa Ludowego:  wśród ślepców, nawet jednooki jest królem, a na bezrybiu, rak wydaje się rybą...


...bo choć dr Piotr Klatta, do niedawna prezes Lubuskiej Fundacji Zachodnie Centrum Gospodarcze rozpoczynał swoją karierę głośno i „z przytupem”, to zniknął z niej jak w piosence Grzegorza Turnauapo cichu, po wielikemu cichu” lub po prostu – jak student po oblaniu egzaminu.

Wchodzę z nową energią i zamierzam wprowadzić fundację na nowe tory. Mam zamiar oddziaływać na inne ośrodki, których mamy tu w regionie sporo. Fundacja powinna robić rzeczy, których nie ma” – perorował ambitny doktor z Witnicy w kolejnych wywiadach, które niczym nie ustępowały wypowiedziom wicepremiera Mateusza Morawieckiego na temat przyszłości gospodarki Polski,  a na pewno były przynajmniej równie spektakulatne jak „wieloletnie bajery” prezydenta Jacka Wójcickiego.

Swój swego wyczuje – powiedzieliby ludzie.

Zachłyśnięty nową funkcją dzielił i rozdawał, a chociaż artykułowane propozycje brzmiały niczym fragmenty kabaretu, było mu z ową bezmyślnością biznesową do twarzy. Niezmącone myśleniem twarze dziennikarzy dawały mu „zielone światło”, a wygadywanie bzdur smakowało mu bardziej niż psu kiełbasa.

Jak pan konkretnie to widzi ?” – zapytywał w kwietniu 2016 roku red. Bogdan Sadowski, a doktor Klatta od razu utopił odpowiedź na pytanie w stawie absurdu i ględzenia: „Wyborażmy sobie, że w praktyce ma pan pomysł do stworzenia łyżki do zupy, która zawiera w sobie taki element mieszający, a także termometr i podziałkę, ale ma pan tylko pomysł. Przychodzi więc pan do <FabLab>-u i my w ramach naszej misji pomagamy panu się zorientować, czy czasami czegoś takiego już na rynku nie ma, jakie pan potrzebuje materiały do tego i tym podobne rzeczy, a następnie dzięki tym narzedziom, które mamy – maszynom, urzadzeniom czy drukarkom 3D, których jeszcze nie mamy – pomagamy panu stworzyć prototyp, przetestować go, a potem dajemy wiedzę prawniczą, która jest niezbędna by wprowadzić produkt na rynek”.

I tylko szkoda, że powiedział to człowiek, który o prywatnym oraz innowacyjnym biznesie wie tyle, co ryba o pustyni, a ikoną jego aktywności może być fakt, że do dzisiaj na stronach fundacji której szefował jako prezes figuruje Józef Teofil Finster.

„Fundacja ma istotne długi względem miasta i bierzemy pod uwagę jej likwidację” – powiedział dzisiaj wiceprezydent Artur Radziński.

Sytuacja do rozpuku śmieszy działaczy stowarzyszenia Ludzie dla Miasta, bo politolog Piotr Klatta wystartował w ostatnich wyborach z list Polskiego Stronnictwa Ludowego – uzyskując wynik żenująco niski - potem zaczął wspierać Jacka Wójcickiego. Szybko jednak „wybił się na niepodległość”,  bo z bezinteresownością nie było mu do twarzy, przyjmując posadę prezesa Fundacji Zachodnie Centrum Gospodarcze, a dziś okazując się „politycznym dupkiem” z doktoratem z politologii i opinią koniunkturalisty.

Nikogo to specjalnie nie dziwi, bo „Kaszpirowski gorzowskiej polityki” był już w ZChN, był w PiS, był w PSL i może być wszędzie, bo Akadaemia Gorzowska jest pojemna, a gorzowscy dziennikarze kupią od niego każdą bzdurę.

Kiedyś straszył eksprezesa GRH Mariusz Domaradzkiego procesami, powołując się na status „funkcjonariusza publicznego” – jak zwykle nie mając pojęcia o sprawie – a dziś może się od niego uczyć i zazdrościć mu wszystkiego: nie tylko inteligencji, ale przede wszystkim skuteczności.


Popularne posty z tego bloga

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...