Przejdź do głównej zawartości

Wybory w KUKIZ'15. Jak wykiwać kolegów i koleżanki ?

Trafiło się ślepej kurze ziarno, tyle przysłowia, bo rzeczywiśctość jest bardziej brutalna: piękna idea nabiera w Lubuskiem wody,  bo nie jest wiarygodnym w walce „z systemem” i „partiokracją” ten, kto dla własnych partykularnych interesów ignoruje aktywnych i zaangażowanych, by na bazie ich marginalizacji stworzyć własny „system”. Nie ma w nim miejsca na sprawną i liczną organizację, bo w takiej łatwo o opozycję i prawdziwych liderów. Autentyczny i szczery Paweł Kukiz przygarnął w Lubuskiem pod swoje skrzydała ikonę cwaniactwa i życia na cudzy koszt...


...a tym samym, piękne idee i potencjał ruchu mogą zostać pogrzebane przez politycznego cwaniaka, który w życiu nigdy i nigdzie dłużej nie pracowal, ale latami był działaczem utrzymywanym przez innych.

Budowa struktur postępuje. Ja mogę dzisiaj powiedzieć, że Walne Zebranie odbędzie się 16 września w Gorzowie i zostaną wybrane władze, które będą koordynować siatkę informacji” – ogłosił na antenie Radia Zachód poseł KUKIZ’15 Jarosław Porwich, a działacze tej organizacji przecierali oczy ze zdumienia, bo o fakcie dowiedzieli się właśnie z radia.

Dowiedzieliśmy się o tym zebraniu z radiowej rozmowy i trochę nam się zrobiło smutno, bo przecież Jarek to jednak nasz poseł, a my tu po prostu ciężko na ulicy pracujemy dla Pawła Kukiza” – powiedziała NW liderka KUKIZ’15 w południowej części regionu Olimpia Tomczyk-Iwko, która nie wyklucza, że stanie w szranki o przywództwo w organizacji.

Byłoby to o tyle naturalne, że chociaż nie jest parlamentarzystką, to fakt istnienia struktur KUKIZ’15 w Lubuskiem, to zasługa nie Porwicha – którego otacza w Gorzowie garstka klakierów z „Solidarności” i kolegów syna – ale jej osobiście, a także wiceszefa kożuchowskiej Rady Miasta Marcina Jelinka, lidera Ruchu Narodowego Krystiana Kamińskiego oraz zgromadzonych wokół nich aktywistów.

Zdumiewające jest to, że choć poseł Porwich, to najłatwiejszy polityczny cel do deprecjonowania autentyczności haseł i celów ruchu KUKIZ’15, jego pokrętnym opowieściom o budowaniu gorzowskich struktur organizacji – których do dzisiaj nie ma - wciąż dają wiarę dziennikarze, którzy w tym kontekście pełnią rolę leninowskich „pozytecznych idiotów”. Na pytanie red. Marcina Sasina z Radia Zachód i sugestię, że nawet Olimpia Tomczyk-Iwko podkreśla, ze budowanie struktur nie idzie „kolorowo” Porwich 22 sierpnia br. bezczelnie odpowiedział: „Pani Olimpia nie jest w takiej mierze zorientowana, jak ja jestem”.

Kryzys zaufania w KUKIZ’15 pokazuje, że jeśli w nabliższym czasie głównej roli nie będą tam odgrywać bezinteresowani działacze typu Tomczyk-Iwko, Jelinek, Kamiński czy Dariusz Skarżyński, ale dobrze sobie radzący w każdym poprzednim „systemie” koniunkturaliści skupieni dziś wokół biura poselskiego, to źle się to przysłuży promowanym przez Pawła Kukiza hasłom.

Losy Porwicha dowodzą, że nieformalne utrzymywanie dobrych relacji z rządzącymi – bez względu na to, kto akurat sprawuje władzę – jest czymś przydatnym, lecz formalna i udawana walka z władzą, jest również opłacalna. Hasła ruchu KUKIZ’15 są dobre, celne i pozyteczne dla kraju, ale też zbyt cenne, by pozostawić je w rękach kogoś, kto aktywności związkowej czy teraz politycznej, używa jedynie do gry o przeżycie bez normalnej pracy do emerytury.

         Permanentne lekceważenie autentycznych działaczy z Zielonej Góry istotnie osłabi wpływy KUKIZ’15 w regionie, bo Porwicha i jego „nawyki” w północnej części regionu znają wszyscy, a ci którzy nie znali, to zagłosowali na listę wierząc iż wybierają Pawła Kukiza.

Najśmieszniejsze jest to, że dzięki wieloletniemu oderwaniu się od rzeczywistości, a więc normalnego zarabiania na życie czy znajomości realiów, poseł Porwich uległ czarowi upiększającego go lustra megalomanii i nie dostrzega w swojej postawie przyszłego „samobójstwa politycznego”, które stanie się faktem w najmniej odpowiednim dla niego momencie – a więc na kilka lat przed emeryturą. To źle rokuje podatnikom, bo zapewne prędzej lub później pośpieszy po gwarantowane nowym prawem świadczenia dla byłych opozycjonistów.
        
    Owszem, nie będzie mu ciężko, bo wraz z obecnym szefem „Solidarności” Waldemarem Rusakiewiczem i byłym platformerskim wojewodą Jerzym Ostrouchem, założyli na majątku zakupionych od komornika nieruchomościach, spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością o nazwie „PRO”, ale rozliczając marszałek Elżbietę Polak z zasadności przyznawania dotacji unijnych oraz efektów ich wydatkowania, powinien pamiętać, że sam również taką dotację otrzymał.

Do roku 2020 mamy szansę skorzystać jeszcze z olbrzymich pieniędzy z Unii Europejskiej. Powinniśmy te pieniądze mądrze inwestować, a w latach poprzednich nie najlepiej to wyglądało. My musimy racjonalnie wydatkować te pieniądze i dlatego zwróciłem się do marszałek Polak o informacje w jaki sposób te pieniądze były wydawane w poszczególnych gminach i powiatach, a także  i jaki to przyniosło efekt” – mówi 25 lipca br. w Radiu gorzów.

Nie wspomniał o dotacji w wysokości 1 383 859,50 PLN, którą od złego „systemu” i jeszcze gorszej Platformy Obywatelskiej sam otrzymał, choć o jej efektach na terenie dawnego „Stilonu” ani śladu, ale rachunki wystawiane przez wykładowców o znajomo brzmiących nazwiskach, mogłyby wiele powiedzieć kto „system” i „układy” buduje, a kto z nimi walczy.

Nawet najlepsze cele i założenia organizacji pozostaną jedynie pustosłowiem, jeśli na jej najniższych poziomach funkcjonowania nie będzie odpowiedniej atmosfery oraz komunikacji. Toksyczne relacje w których "lider" zachowuje się jak restauracyjny "wykidajło", to zła baza do budowania ruchu antysystemowego...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...