Przejdź do głównej zawartości

PiS-owski zamach na samorządy ?

Nowa władza wszem i wobec głosi swoją tromtadracką propagandę o „dobrych zmianach”, które mają uleczyć państwo i politykę, ale trudno się w tym wszystkim doszukać czegokolwiek, poza próbą podporządkowania sobie wszystkiego i wszystkich. Prawo i Sprawiedliwość przygotowuje na jesień nowe otwarcie, ale wśród samorządowców obawy budzą dochodzące z politycznych stron postulaty, by powrócić do dawnego sposobu wyboru prezydentów, burmistrzów i wójtów...


...co byłoby poważnym krokiem w tył, a nawet zalegalizowaniem ułomnej sytuacji w której samorząd staje się domeną konkurujących ze sobą politycznych koterii i gangów. Pomysł jest więcej niż kontrowersyjny i szkodliwy, ale nie o rzeczowość i zasadność  tu chodzi, lecz możliwość zdobycia tego, co od lat jest poza zasięgiem rządzącej dzisiaj Polską partii – władzy samorządowej.

Bezpośrednie wybory to był istotny krok do przodu w uniezależnieniu samorządów od bieżącej polityki, a powrót do starych zasad, to powrót do <samorządowej ery kamienia łupanego>, która charakteryzowała się wiecznymi awanturami, naciskami koalicji oraz podejmowaniem nieracjonalnych decyzji, by utrzymać się na stanowisku” – komentuje w rozmowie z Nad Wartą były prezydent Gorzowa, a obecnie wicemarszałek Tadeusz Jędrzejczak.

 Jako namiastkę problemów, które mogłyby przyjść do samorządu wraz ze zmianą sposobu wyboru prezydentów miast, wskazuje prezydenta Jacka Wójcickiego. „Mając silny mandat dał się podporządkować partiom, a one chcą teraz decydować  nawet o obowiązywaniu kodeksu pracy w Filharmonii Gorzowskiej, a gdyby mógł zostać przez radę odwołany, to byłoby jeszcze gorzej” – dodaje eksprezydent, dziś wicemarszałek.

Nie jest tajemnicą, że po reprywatyzacyjnych kontrowersjach w Warszawie, postulat powrotu do starych zasad, by można było odwołać włodarza miasta w sytuacji podejrzeń o nieprawidłowości – tu w politycznym castingu na „czarną owcę” wybrano już prezydent Warszawy – postulat tylko nabierze na wadze i znaczeniu.

Samorządowcy mają jednak wątpliwości.

Zmiana władzy na bardziej kolegialną, a więc taką, która ma miejsce obecnie w powiatach, wcale nie musi oznaczać zmiany pozytywnej. Doskonale widać to na przykładzie powiatu słubickiego, że zbudowanie koalicji wcale nie musi być takie proste i może dojść do paraliżu jednostki” – mówi z kolei dla NW burmistrz Gubina Bartłomiej Bartczak, zaznaczając, że jedyną korzyścią byłoby „odspawanie” od stolków wójtów, których mieszkańcy wybierali siłą przyzwyczajenia. Ale i tu dostrzega zagrożenia. „Dziś wyborcy wybierają kogo chcą mieć <numerem 1> w mieścia, a po zmianie tego wyboru dokonywaliby radni. Burmistrzem lub wójtem może zostać niekoniecznie najlepszy, ale najwygodniejszy dla danego układu” – dodaje burmistrz Bartczak.
         
        Stanowczy sprzeciw samorządowców nie jest niczym dziwnym, bo nieformalny pomysł powrotu do starego trybu wyboru włodarzy miast, to dla praktykujących samorządowców wręcz aberracja. Swoje wie na ten temat były wicemarszałek województwa, później burmistrz Kargowej, a obecnie radny wojewódzki Sebastian Ciemnoczołowski.
  
         „Gdyby to wdrożono, to burmistrz lub wójt będzie zakładnikiem radnych i nie będzie miał mandatu wyborców. Nie będzie tak suwerenny w swoich decyzjach, jak obecnie. Będzie rządził pod dyktando większości w radzie, która w większosci gmin wynosi 8 głosów na 15. To niech PiS wprowadzi wybory Prezydenta Polski przez Sejm” – konstatuje Ciemnoczołowski.

   Spór idzie więc o wizję państwa, a nowa władza chce przewrócić wszystko „do góry nogami” i zaprowadzić porządki w których Polska nie będzie stała samodzielnymi i uzbrojonymi w kompetencje oraz środki finansowe samorządami, lecz silnym rządem centralnym oraz układami, które szybko przekształcą się w „polityczne gangi”. Silne państwo PiS zmierza do osłabienia samorządów, chociaż nie od dziś wiadomo, że demokracja i społeczeństwo obywatelskie zaczyna się nie w partiach, ale w gminach i miastach.

  „Trudno mi komentować dawną formułę, bo znam ją głównie ze słyszenia i przekazu kolegów samorządowców. W przypadku Lubniewic, niemal co sesję stawiany był wniosek o odwołanie Józefa Kruczkowskiego, a jego poprzednik odwołany został po zaledwie 100 dniach urzędowania. Jest więc tak, że niby przedstawiciele społeczeństwa mogliby szybciej wywierać wpływ na wójta, jest też ogromne niebezpieczeństwo w przypadku samorządów, gdzie interes partyjny bierze górę nad lokalnym” – to już opinia bardzo dobrze ocenianego burmistrza Lubniewic Tomasza Jaskuły.

   Samorząd w wydaniu PiS-u, szybko może się okazać „atrapą” w której słaby prezydent, burmistrz lub wójt, będzie podporządkowany jeszcze słabszym działaczom partyjnym. Szybko zakróluje nieudolność i buta, mierność i wierność kadr poszczególnym koteriom.
            
           „Szanuję swoją radę i mam w niej wszystkie uchwały 15:0, bo u nas nie ma miejsca na politykę, a po ewentualnych zmianach będzie polityka jak w sejmiku czy niektórych powiatach. Nic z tego dobrego nie wyjdzie” – mówi NW wójt Deszczna Paweł Tymszan.
        
              A przecież pierwsze kroki w kierunku uzależniania samorządów od polityki zostały już zrobione. Dla samorządów groźna jest zmiana ustawy o Regionalnych Izbach Obrachunkowych, gdzie konkursy na prezesów ma ogłaszać premier i to właśnie rząd będzie miał w komisjach większość, a także przekazanie kuratoriom wpływu na obsadzanie dyrektorów szkół oraz decyzji w kwestii likwidacji placówek szkolnych.


Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...