Przejdź do głównej zawartości

Brylantowy Książę przybył nad Wartę

Radni zdecydowali o zakazie organizowania na miejskich terenach widowisk cyrkowych z udziałem zwierząt dzikich, ale zapomnieli o „zwierzętach politycznych”. Dzisiejsza nominacja wiceprezydencka, to już nawet nie dym z pieczonego kurczaka, ale wręcz opary absurdu, wchodzące w reakcje z groteską. Prognoza pogody dla Gorzowa jest coraz słabsza, bo o ile dotychczas polityka kadrowa prezydenta miasta przypominała Montypythonowski  „Urząd Głupich Kroków”, to teraz zbliżamy się do kabaretowego „Pożaru w burdelu”. Nowym wiceprezydentem został pilot wycieczek, ale zastanawia co innego – czy Gorzów ma pilota, bo wychodzi na to, że do kokpitu weszli partyjni działacze...

...proponując prezydentowi Jackowi Wójcickiemu i jego bezpośredniej przełożonej „nadprezydentAgacie Dusińskiej człowieka, który w powszechnej opinii byłby świetnym szefem Miejskiego Centrum Kultury, ewentualnie „wodzirejem” na Święcie Kurczaka w Deszcznie, ale nie wiceprezydentem za kulturę, sport i sprawy społeczne odpowiedzialnym.

Mowa o Radosławie Sujaku, którego prezydent Wójcicki – wypisz wymaluj fizjonomicznie podobny do swojego nowego zastępcy, acz bardziej owłosiony – ogłosił najbliższym współpracownikiem. Nowy wiceprezydent jest bez dyskusji komunikatywny i ma mniej kompleksów niż sam prezydent, ale chyba mierzy za wysoko w odniesieniu do swojego dotychczasowego doświadczenia zawodowego.

Wy nie macie tam w Gorzowie własnych kadr na chociaż średnim mpoziomie ? Przecież już od wielu miesięcy szukali mu roboty” – mówi w rozmowie z Nad Wartą samorządowiec z południowej części regionu, który nowego wiceprezydenta zna od kilku lat z działalności w jednym powiecie.

 „Nie potrafię nawet zebrać myśli i nie chcę tego komentować, bo to coś niezwykłego, by ściągać do miasta ludzi o niższych lotach niż ci, których wielu mamy w obszarze edukacji i spraw społecznych w mieście” – to opinia wyrażona dla NW przez wicemarszałka i byłego prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, który po chwili dodaje: „No, ale to przecież <Brylantowy Książe>, więc prezydent Wójcicki mierzy wysoko”.

„Szok” – skomentowal nominację były sekretarz lubuskiej PO i radny wojewódzki Tomasz Mozejko. „Czy poza rekomendacją PO, ten pan może pochwalić się jakimiś kwalifikacjami zawodowymi i przeszłym zatrudnieniem” – skonstatował wiceszef Sejmiku Województwa Lubuskiego Marek Surmacz.

Nominowanie protegowanego Krystyny Sibińskiej – notabene  energia o odpowiedniej częstotliwości, przyciaga energię o podobnych właściwościach - na wiceprezydenta Gorzowa, to policzek w twarz dla ludzi kultury, zasłużonych działaczy oraz oddanych sprawie pedagogów. Inaczej, „meblowanie” gorzowskiej administracji przez kogoś tak miernego i beznadziejnego jak poseł Sibińska, to jak naprawianie  Boeinga 737 u konstruktora latawców.

To zrozumiałe, że deklaracje polityków – zwłaszcza tych „wróbelkowych” o niskich lotach i deszczniańskim sznycie – nie często współgrają z realiami politycznymi ponad stutysięcznego miasta. Jest poezja deklaracji medialnych i jest proza codziennego administrowania. Są plany, wizje funkcjonowania i gry partyjnych interesów, ale przepaść pomiędzy intelektualnymi predyspozycjami prezydenta Gorzowa – a co za tym dalej idzie jego doborem współpracowników – powinna mocno niepokoić.

Tu w Zielonej Górze pytają się mnie, co się w Gorzowie dzieje” – mówi wicemarszałek Jędrzejczak i nie jest bez racji, bo „koalicja” bez koalicji – czyli romans oparty na wzajemnym „robieniu sobie dobrze” przez PiS, PO i Gorzów Plus – jest dla wszystkich niezrozumiały. Nowy wiceprezydent, to w opinii rozmówców Nad Wartą świetny organizator, wulkan politycznych pomysłów, doskonały mówca i człowiek, który chce koniecznie wejść do pierwszego szeregu, ale brakuje mu jeszcze życiowego doświadczenia, ogłady i wiedzy.

Jest jednak aspekt najważniejszy nominacji – kto rządzi Urzędem Miasta i czy nie jest tak, że wielu dobrych fachowców do niego nie przychodzi lub szybko z niego odchodzi, bo największy wpływ na prezydenta Gorzowa ma Agata Dusińska, która nie tylko przesłuchuje, decyduje o formalnym zatrudnieniu, ale także wskazuje, kto ma prawo rozmawiać z J. Wójcickim, a kto nie.

Reasumując – „wiocha” zagościła w mieście i nie chodzi o geografię, lecz stan umysłu oraz predyspozycje intelektualne...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...