Przejdź do głównej zawartości

25 lat po tej niesprawiedliwej decyzji. Szacun dla Rymara i Leszczyńskiego...

Decyzja o zmianie nazwy diecezji, a także przeniesieniu siedziby biskupa z nad Warty do Winnego Grodu, nie miała żadnego uzasadnienia historycznego. Biskupi tłumaczą to logistyką, naukowcy doszukują się elementów lobbingu politycznego, a świadkowie tamtych chwil z Zielonej Góry, śmieją się Gorzowianom w twarz. Nie byłoby to uwierające, gdyby nie fakt, że ów niesprawiedliwością, manipulować zaczęli także lubuscy hierarchowie. Można by odnieść wrażenie, że wierni z nad Warty, jawili im się jako głupsi niż ci z Zielonej Góry, a i zaproponowane nieruchomości, były tam lepsze.

FOT.: Teletop/TVGorzow/Wikipedia

Przy poziomie wielu gorzowskich biedadyskusji, konferencja zorganizowana w Archiwum Państwowym pt. „Episcoporum Poloniae coetus”, była absolutnym rarytasem, choć z gorzkimi wspomnieniami chwil, gdy Gorzów w wolnej Polsce zaczynał tracić, nie mniej niż w okresie PRL-u.

Wybitnych naukowców mamy w Gorzowie kilku, ale dwóch poza dyskusją: profesora Pawła Leszczyńskiego oraz dr hab Dariusza Rymara. Obaj, nie ograniczają się w swojej działalności tylko do pracy naukowej i dydaktycznej, ale wychodzą dalej, i bezpośrednio do mieszkańców miasta. Na odcinku, określanym mądrze „kulturotwórcza rola naukowców”, robią w mieście za wielu innych. Leszczyński przybliża mieszkańcom historię angażując się społecznie oraz w gorzowskich strukturach Polskiego Towarzystwa Historycznego, a Rymar jest autorem licznych publikacji oraz dyrektorem Archiwum Państwowego w Gorzowie.

Wspólnie z biskupem diecezjalnym Tadeuszem Lityńskim, zorganizowali konferencję i podjęłi temat, który nad Wartą wciąż wywołuje żywe emocje: „25 lat powołania Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej”, i ten mniej emocjonalny, lecz uzasadniający poczucie niesprawiedliwości, w tym pierwszym: „45 rocznica powstania Diecezji Gorzowskiej”.

Kiedy biskup Wilhelm Pluta, apelował w 1970 roku o likwidację tymczasowości na Ziemiach Odzyskanych i powołanie oficjalnych struktur kościelnych, zaproponował trzy propozycje podziału tej największej struktury jaką była Administracja Apostolska z siedzibą w Gorzowie i we wszystkich siedzibą diecezji był Gorzów” – mówił ks. dr Dariusz Gronowski, zdradzając, co było zaskoczeniem nawet dla historyków, że: „Jedna z nich, ogłoszona miesiąc po tym apelu, postulowała powołanie Diecezji Lubuskiej z siedzibą w Gorzowie”.

Trudno się temu dziwić, skoro – jak wykazał to w swoim wykładzie prof. Leszczyński – Gorzów, był po wojnie miejscem wielu ważnych negocjacji, pomiędzy Kościołem, a wrogim mu rządem komunistycznym. „Przebywał tu nawet, jako watykański wysłannik arcybiskup Agostino Casaroli, który w 1989 roku spotkał się w dzisiejszym Muzeum Lubuskim z I Sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR Wiktorem Kineckim” – mówił Leszczyński, referując trudne czasy relacji komunistyczno-kościelnych w okresie 1945-89. Wszystkiemu przysłuchiwał się dzisiejszy senator Władysław Komarnicki, dla którego ten okres był miłą codziennością, bo w tamtym czasie, nie był tak blisko biskupa Pawła Sochy, jak podczas konferencji w archiwum.

Gdzie biskup, tam diecezja. Gdzie Katedra tam biskup. Jak to było ze zmianą nazwy diecezji z gorzowskiej na zielonogórsko-gorzowską i przeniesieniem siedziby biskupa ?” – indagował podczas dyskusji biskupa Sochę, profesor Leszczyński, a na sali można było usłyszeć uwagi, typu: „Właśnie!”, „Przecież nigdzie Zielonej Góry nie było w dokumentach”. Biskupia ekwilibrystyka w tłumaczeniu spraw zawiłychi  często dla Kościoła niewygodnych, ma swoje tradycje – ot chociażby od czasów Papieża Urbana II, który w 1095 zainicjował wyprawy krzyżowe – więc i szanowany hierarcha wybrnął po swojemu. „Chodziło o dostęp do biskupa i kapłanów, a Zielona Góra była w środku nowej diecezji. Po tym podziale, nieprzychylne media i politycy, próbowali przeciwstawiać nam ludność, ale zaświadczam, że mieszkańcy Gorzowa, okazali się dojrzali i zachowali się jak prawdziwi wierni” – kluczył biskup.

Ale skąd nazwa nowej diecezji: zielonogórsko-gorzowska, a nie gorzowsko-zielonogórska ?” – dociskał profesor. „Ja nie wiem” – odpowiedział hierarcha, ale odpowiedź mieli inni prelegenci, którzy nie kryli, że zmiany były według nich dobre, bo korzystne dla środowisk Zielonej Góry. „Jestem Zielonogórzaninem i z tej nazwy się cieszę. Ona brzmi ładniej, niż gorzowsko-zielonogórska” – wypalił były senator Walerian Piotrowski, twierdząc, że była to osobista decyzja byłego biskupa Józefa Michalika. „Byłem z nim u Papieża Jana Pawła II na śniadaniu i słyszełem te rozmowy, on mógł wszystko. Papież mówił: <Jóżiu, jak ci coś potrzeba to mów>” – wspominał Piotrowski.

Papieska decyzja, nie bez silnego lobbingu środowisk zielonogórskich na biskupa Michalika, a tego ostatniego na Papieża, miała też swój wymiar polityczny.

Opowiedział o tym, były działacz Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, a dzisiaj kanclerz Akademii Jakuba z Paradyża Roman Gawroniak. „To był czas kształtowania się ustroju Polski i jego podziału administracyjnego. Wiedzieliśmy, że nie możemy myśleć o Północy, bo Szczecin jest duży i nas wchłonie, a na Południu była Zielona Góra. Była więc inna koncepcja, dla której z wojewodą Puszem, szukaliśmy atutów Gorzowa i jednym z nich, było biskupstwo nad Wartą, które w kontekście Prałatury Pilskiej, miało znaczenie” – wspominał Gawroniak, co daje powody do wniosku, że przeniesienie biskupstwa do Winnego Grodu oraz zmiana nazwy województwa, były "nożem w plecy".

Intelektualne stanie okrakiem, dobre jest dla dyplomatów i szukania status quo, ale nie dla naukowców, których głównym celem, jest stawianie diagnoz i dochodzenie prawdy, a nie koniunkturalne dostosowywanie swoich opinii, na użytek chwili. Kanclerz Gawroniak jest jednak „politycznie poprawny”, bo podczas konferencji, i w obecności biskupów: Lityńskiego i Sochy, emocje stonował.„Dzisiaj patrzę na to inaczej” – mówił Gawroniak.

                W dyskusji pojawiła się kwestia rezydencji biskupa, jako argumentu za zmianą nazwy diecezji oraz przeniesienia siedziby biskupa.

        „Otrzymaliśmy godne warunki” – mówił biskup Socha, a prowadzący słusznie zauważył, że w Gorzowie siedzibą biskupa była willa Maksa Bahra – a więc miejsce najlepsze z najlepszych. Tu nikt nie pruszył tematu, ale jest ona symbolem jednego z większych "przekrętów" Kościoła, który z Urzędu Marszałkowskiego i Urzędu Miasta, otrzymał na jej remont ponad 5 milionów złotych, bo miał tam istnieć dostępny dla wszystkich Instytut Wilhelma Pluty, a jest jedynie "hotel". 

Mam klucze, często tu nocuję, podobnie jak biskup Lityński” – stwierdziła podczss konferencji biskup Socha.

Kiedyś z tego budynku dochodziła moc modlitwy wybitnego W. Pluty, dziś spełnia on funkcje jedynie noclegowo-kateringowe dla nielicznych, choć publiczne środki przekazane zostały na całkiem inny cel. Spór z Kościołem o ten budynek, byłby oczywiście sporem pięci z nosem, państwowego karła z nauczonym wykorzystywania go olbrzymem. Więc wszyscy milczą, że to po prostu przekręt.
               
        "Oczywiście cieszę się, że siedziba biskupa została przeniesiona do Zielonej Góry” -skonstatował były wojewewoda zielonogórski Jarosław Barańczak. Szkopuł w tym, że w tym akurat przypadku, doszło do sytuacji w której Gorzów zostal potraktowany mocno niesprawiedliwie, wręcz okradziony, i to wszystko za zgodą i przy dziwnej argumentacji przedstawicieli Kościoła. 


Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...