Przejdź do głównej zawartości

"Antysystemowiec" zakochał się w systemie...

Miał Porwich płynąć tratwą przez szambo polityki, by ją oczyścić z szumowin i patologii, ale to w czym pływał i pływające w tym „ryby”, wyrzucone z „ławicy” z powodu robienia krzywdy innym, spodobało mu się bardziej, niż brzeg, gdzie miał dopłynąć. Paweł Kukiz jest szczery i autentyczny, a w ogólnopolskiej polityce robi za cenną dla wszystkich „pannę do wzięcia”, ale jego lubuski pełnomocnik, to już zaprzeczenie tego wszystkiego, a w dodatku bezwartościowy „sutener”, skupujący wszystkie „polityczne dziwki”.

FOT.: WIKIPEDIA

Mafiosi nie mogą być częścią antymafijnych instytucji państwa. Z trudem szukać policjantów, których rekrutowano w szeregach gangsterów. Logika polityczna jest niestety inna, a zatem, antysystemowy KUKIZ’15 w Lubuskiem, ma prawo zamienić się w swoją karykaturę, i przyjąć pod skrzydła tych, którzy symbolizują to, z czym rzekomo walczy.

Przystąpinie Tomasza Możejki, jednego z liderów Platformy Obywatelskiej, byłego przewodniczącego Sejmiku Wojewódzkiego i szefa rządowej agencji, do antysystemowego ruchu KUKIZ’15, to naplucie w twarz tysiącom lubuskich zwolenników Pawła Kukiza, którzy dwa lata temu wierzyli, że głosują na niego lub kogoś bliskiego jego poglądom, a wybrali lawiranta i jednego z liderów, jak to określiły media ogólnopolskie: „frakcji alkoholowej w Sejmie”.

 Sam Kukiz o sytuacji w Lubuskiem pewnie nie wie, ale jego potencjał i zaufanie społeczne do tego co robił i robi, a także zaangażowanie takich ludzi jak Krystian Kamiński, Olimpia Tomczyk-Iwko, Paweł Maciejewski czy Sławomir Kowalski, decyzją Porwicha zostały mocno zdeprecjonowane. „Win to win” - działa tylko w przypadku Porwicha i Możejki, ale nic nie daje tym, którzy zaangażowali się w ruch dla idei, a nie pieniędzy i wpływów, lub braku innych perspektyw.

To paradoks, ale też fakt, że im większe problemy wewnętrzne ma KUKIZ’15, tym więcej „politycznej padlizny” chciałoby wjechać na nim do rad miast, sejmików, a później do Europarlamentu oraz do Sejmu i Senatu. Wszyscy oni, nie inaczej Możejko i stojąca za nim grupa, liczą, że wewnętrzne kłopoty ze strukturami, wpłyną na ich akcje i większą ugodowość w kształtowaniu list.

Miałem propozycje z PiS, SLD i Bezpartyjnych Samorządowców. Po rozmowie z posłem Jarosławem Porwichem, zdecydowałem się jendak na ugrupowanie KUKIZ’15” – powiedział w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” polityk, który po wyrzuceniu za „szkodzenie wizerunkowi partii”, a chodziło m.in. o nieprawidłowości w Agencji Nieruchomości Rolnych, zaangażował się w działalność Komitetu Obrony Demokracji, a później w stowarzyszeniu „Europejscy Demokraci”, założonym m.in. przez Stefana Niesiołowskiego i Michała Kamińskiego

Przynależność do KUKIZ’15 daje Możejce identyfikację, odrębność i szansę na obecność w lubuskich mediach, ale wcale nie jest powiedziane, że to ostatnie się ziści, bo dziennikarzom można zarzucać wiele, ale nie to, że są idiotami i uwierzą, że niedawny architekt wszystkich platformerskich bezeceństw i patologii w Lubuskiem, dziś stał się antysystemowcem. Można i jest w dobrym guście, wybaczyć mu błędy i potknięcia, ale nie to, że z pasją i zaangażowaniem utrwalał to, co było przyczyną wygranej Prawa i Sprawiedliwości.
         
       „Lubię i szanuję Tomka, bo ma ogromną wiedzę. Wiem, iż zrobił to licząc na pierwsze miejsce na liście do sejmiku, ale to miejsce nie da mu mandatu i ja o tym wiem, bo ludzie rozumieją więcej, niż politykom się wydaje” – powiedział NW lider Bezpartyjnych Samorządowców Łukasz Mejza. Ten sam, który z Pawłem Kukizem współtworzył jego sukces w wyborach prezydenckich, ale odszedł od niego przed wyborami do Sejmu i Senatu, gdy na listach znalazły się osoby pokroju i wątpliwej reputacji, jak J. Porwich. Mejza zna Kukiza jak mało kto, wie też, że dzisiaj jest on przedmiotem manipulacji ze strony bliskich współpracowników, a gdyby wiedział co się dzieje w terenie, już dawno wielu wyrzuciłby na zbity pysk.

                „Czy można tak łatwo płynnym ruchem zmienić poglądy na te bliskie KUKIZ’15 ? Jak widać, przed wyborami wszystko jest możliwe, bo ci na politycznym aucie szukają swojego miejsca” – to komentarz radnej PO Anny Synowiec, a wtóruje jej w komentarzu dla NW komisarz lubuskiej Platformy Obywatelskiej senator Waldemar Sługocki: „ Cóż, każdy jest kowalem własnego losu”.

     Sam Porwich, trzeźwo próbuje sprawę trywializować, choć argumentacja wydaje się mocno pijana, a on na pytanie o ów transfer odpowiada wolniej, niż lodówka „Whirlpool” mrozi gorzałkę. „Czyni nam się zarzut, a jeszcze niedawno jeden z prominentnych polityków PiS twierdził, że bardzo mocno w szeregach tej partii widziałby pana Tomasza Możejkę. Powiem jedno, do KUKIZ’15 garną się przedstawiciele wielu środowisk, bo my odzwierciedlamy szeroki przekrój społeczny” – powiedział poseł, wymieniając wszystkich, od prawników, ekonomistów, artystów i związkowców, lecz całkiem niepotrzebnie, dyskwalifikując alkoholików.
                
              Więc co z tym transferem Możejki ?
            
             „Nikt oficjalnie z PiS nic mu nie proponował, oprócz mnie samego, bo uważałem, że jak on nam rozwalał klub w latach 2007-2008, wyciągając Sapę i Marcinkiewicza, to <jak Kuba Bogu, tak...>. Poza tym, znam Tomka od lat i uważam go za bardzo sprawnego działacza, dzięki któremu świetnie funkcjonowała Platforma Obywatelska. Był zdolną sierotą do zagospodarowania i nie jest wykluczone, że będziemy razem w sejmikowej koalicji w przyszłości” – stwierdził w rozmowie z NW radny wojewódzki i uznany zielonogórski pedagog Zbigniew Kościk z PiS.

              Inaczej mówiąc. Zamienił Możejko Bożennę Bukiewicz i Stefana Niesiołowskiego na Jarosława Porwicha. Szybko zobaczy, na czym polega różnica: intelektualna, procentowa i kulturowa. Robi deala, który ma przedłużyć jego polityczny żywot i nie jest w tym bez szans – bo jest zdolny i inteligentny – choć podobne ruchy Porwicha, pozbawią szans na sukces KUKIZ’15. Możejko był na tle większości działaczy Platformy Obywatelskiej, politykiem ponadprzeciętnie inteligentnym i skutecznym, ale jest też ikoną tego, co było w tej partii największą patologią: buty, pazerności i zawłaszczania instytucji państwa na użytek dorabiania się przez działaczy.

   Jest niemal pewne, że w wyborach na prezydenta Gorzowa KUKIZ’15 wystawi bankowca i niedoszłego senatora Krzysztofa Haubę, a Porwich został „zwabiony” pieniędzmi, które zaoferował mu znany i ceniony w środowiskach sportowych biznesmen z branży finansowej ze Słubic. Do ubiegłego roku wspierał Platformę Obywatelską, ale dziś szuka miejsca i sposobności, by zdobyć wplywy w Gorzowie, Sejmiku Wojewódzkim oraz – co jest dla niego szczególnie istotne – Powiecie Słubickim, gdzie jak sól w oku, przeszkadza mu ekswiceminister i wojewoda Marcin Jabłoński.

   Nie wiadomo, czy sojusz Porwicha z byłymi i obecnymi platformersami, nie przypieczętuje ostatecznego rozwodu z działaczami KUKIZ’15 na Południu, wśród których, stronnikiem posła jest tylko kożuchowski samorządowiec i pracownik zielonogórskiego Ratusza Marcin Jelinek.

   Ci pierwsi wierzą w Kukiza, a Porwich wierzy, że uda mu się dobrnąć do emerytury, bo wie, że jako szef związków zawodowych, nieudolny parlamentarzysta i człowiek bez doświadczenia zawodowego, będzie musiał korzystać z ustawy dającej świadczenia byłym opozycjonistom. To jednak znacznie niższy standard, do którego się przyzwyczaił...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...