Początek wakacji i zła aura, dają powody do
umierania z nudów, ale są na szczęście nad Wartą tacy, którzy popełniają samobójstwo,
usiłując nudę zabić. Prawdziwy talent wiceprezydenta Gorzowa, polega na
zaprzęgnięciu do wiejskiej polityki Wójcickiego, małomiasteczkowego kiczu z nad
Odry. Irytują się dyrektorzy miejskich instytucji kultury, że wiceprezydent
jest obciachowy, ale bez niego byłoby tylko smutno, a z nim jest bardzo śmiesznie.
Ów bard platformerskiego kiczu, dając koncert w programie Romana
Błaszczaka pt. „Fabryczna 19” , wykonał czarną robotę za
wszystkich „Towarzyszy Szmaciaków”, na sto lat do przodu, i nie wydaje się, by im pomógł. Flirt polityki
miejskiej z osobowościami o mentalności „wsioków”, powoduje, że niemożliwe w Gorzowie wczoraj, staje
się faktem dzisiaj. Eksportuje się z Gorzowa miliony telewizyjnych ekranów z
TPV, ale import trefnych prezydentów powoduje, że nie chce się z nich korzystać.
„Dogadujesz się z Synowcem ?” – zagadnął Błaszak w swoim autorskim programie, wiceprezydenta Radosława
Sujaka. Ten szybko wynurzył się ze strumienia wodolejstwa, i wnet popłynął rwącą
rzeką bezmyślności, mocno zahaczając głową o kamienie kompleksów, bo inaczej
tak infantylna odpowiedź, godna „politycznego dzidziusia”, a nie wiceprezydenta, powstać by nie mogła.
„Ja lubię osoby, które mają życzliwość do drugich. Pan
Synowiec, bliżej mu do pogardy do mnie. Tak to odczuwam. Widzę czasami po
sposobie zachowania. Nie mówię, że on tak robi. Nie przepada za mną. Ja też nie
szukam super kontaktu. Nie musimy być przyjaciółmi” – odpowiedział Sujak.
Co na to uznany
mecenas, społecznik i radny ? „Żali się
jak słuchaczka Radia Maryja ojcu Dyrektorowi. Bez jaj i z kompleksami
zaścianka. Robi wszystko, by go nie lubić. Człowiek odpowiadający w stutysięcznym mieście za kulturę
i sport, a więc mając kontakt z ludźmi mądrymi, kreatywnymi i silnymi, powinien
mieć grubszą skórę, a przede wszystkim, charakteryzować się
wzyższą kulturą osobistą” – skonstatował dla NW Jerzy Synowiec.
Nie warto wiceprezydenta Sujaka obwiniać o wszystko – o ulewne deszcze,
zatykanie się kanalizacji, wedle upodobania, ale o brak kultury i
zainteresowania obszarem za który odpowiada w Ratuszu, nie tylko można, ale i trzeba.
Bo nawet jeśli swoim idiotycznym występem w „Fabryczna 19”, chciał coś udowodnić i pożalić się, to jego
wizerunek opadł jak jesienny kasztan kilka dni wcześniej. Promując swoją
wątpliwą aktywność w roli wiceprezydenta, zapomniał o dwóch ważnych
wydarzeniach: zakończeniu sezonu artystycznego w Teatrze im. Juliusza Osterwy
oraz awansie „Stilonu” do III ligii, a także zdobyciu przez ten klub Pucharu
Polski.
„Gdyby to była impreza <rapowa> albo
potańcówka z wiochowymi dziołchami, pewnie by przyszedł” – komentowano w foyer teatru, dziwną absencję prezydenta Jacka
Wójcickiego, lub chociażby jego zastępcy. Wszystko obserwowała i pewnie się
temu przysłuchiwała, protektorka ów statysty, grającego rolę napisaną w jej
nędznym biurze, poseł Krystyna Sibińska. Jaki pan, taki kram, a to co
się kiedyś w głowie nie mieściło, dzięki „zgniłej koalicji” gorzowskiej
Platformy Obywatelskiej z PiS-em, dzisiaj trzeba przyjmować do wiadomości.
Teatr może Sujaka nudzić, bo w Krośnie Odrzańskim nie marnują w ten
sposób czasu, wiedząc iż jeść daje łowiectwo, rybactwo, kurestwo i zbieractwo,
ale sport to już inna sprawa, a zatem powinien być zorientowany.
„Gdzie był jak <Stilon> awansował do III
ligii i zdobył Puchar Polski ? Nawet z jego wydziału nikt się nie pofatygował,
by podziękować trenerowi i zawodnikom. Pewnie łowił ryby w Odrze” – konstatuje mecenas Synowiec.
Na koniec programu, wiceprezydent olewający artystów i sportowców,
postanowił połechtać redaktora Błaszczaka.: „Ja muszę to
powiedzieć, muszę. Pamiętasz do czego mnie ostatnim razem
namawiałeś ? Mam to napisane. Napisałem sobie jedną zwrotkę. Zrobię to dla
ciebie. Może być ? To będzie zarapowane”, a ten potraktował
go zagdakowo łagodnie i na popełnienie samobójstwa, udzielił mu zgody.
Ten zaś wyrecytował: „Kolejny poniedziałek, odpalasz znane radio.
Ważna rozmowa, ale relaks, jak na patio. Ma być trochę sztywno, trochę
rozrywkowo. Gorzowski Wojewódzki rozpoczyna show planowo. Wszystkie miejskie
sprawy, o to tutaj chodzi, w sidłach Błaszczaka nikt nikomu nie słodzi. Witamy
na Fabrycznej, gdzie numer dziewiętnasty, nie ma czasu na ucieczkę. Roman
rozbija wszystkie kasty. Takiego programu, nie ma w całym naszym kraju.
Politycy, dyrektorzy, tutaj każdy jest na skraju”, co przebiło żenadą i prostactwem, rymy częstochowskie, przynosząc
nad Wartę rymy krośnieńskie.
Tak więc, wiceprezydent Sujak,
jadąc po równi pochyłej w dół śmieszności, koncertuje wpadkami oraz ignorancją.
Gorzów przetrwa ten czas hucpy, disco-polo, śmieszności, braku zrozumienia co jest sztuką
i złych manier. Pozostaje ważne pytanie: jak ludzie będą postrzegać ludzi odpowiedzialnych za
życie mieszkańców dużego miasta ?