Przejdź do głównej zawartości

Grupa trzymająca cmentarz. Jak pogrzebano konkurencyjność i ukryto trupa w szafie ?

Ten grób miejscy urzędnicy wykopali sobie sami. I choć trupa na 18 lat schowali w ratuszowej szafie, dbając o jego komfort i wygodę, a także wartkim strumieniem lejąc wodę, że to wszystko w trosce o dobre zarządzanie nekropolią, trafili na PiS-owskiego grabarza. On żywym nie przepusci, a w poszukiwaniu prawdy i haków, gotów ich szukać w Hadesie, a tam: nie tylko w Elizjum i Erebie, ale nawet w Tartarze, dokąd – jak wiadomo – trafiają najpodlejsi z podłych.

Historia zarządzania miejskim cmentarzem, jest głębsza niż studnia artezyjska, a wypłynąć z niej może nie woda, lecz szambo, które ubrudzi wielu, a niektórych pogrzebie. Tu nic nie jest „glamur”, a swąd biznesowo-urzędniczego braterstwa, daje o sobie znać na odległość. Należałoby zacząć od podstaw, a więc danych obiektywnych, ale tu nie ma ubitej ziemi faktów i transparentności. Gdzie nie postawi się nogi, można się zapaść w błoto uzasadnionych podejrzeń i nieścisłości, a także poczuć woń rozkładającego się trupa.

Ze spokojem grabarza, oczekując odpowiedzi szybciej, niż porusza się kondukt żałobny, sprawą zainteresował się przewodniczący Rady Miasta Sebastian Pieńkowski, który chciałby ów tematem, wykopać dół dla prezydenta Jacka Wójcickiego i jego poprzednika.

Od 18 lat przetarg na administrowanie cmentarzem, wygrywa ta sama firma i zastanawiające jest, dlaczego. Okazuje się, że przetarg jest tak skonstruowany, by inna firma nie mogła wygrać. Jest na przykład wymóg, że aby wywozić śmieci, kosić trawę i drzewa, a więc wykonywać najprostszą robotę jaka istnieje na świecie, trzeba mieć taką umiejętność, jak zarządzanie cmentarzem, gdzie leży minimum 35 tysięcy pochowanych” – stwierdził Sebastian Pieńkowski w Radiu Zachód, słusznie dopatrując się w sprawie drugiego dna lub chociażby śmierdzącego trupa, bo takiego podmiotu, nie da się znaleźć w promieniu kilkuset kilometrów od Gorzowa.

 „Ten zapis pozwala na to, by wygrała tylko jedna firma i albo jest to ustawka, która nadaje się do prokuratury oraz CBA, albo to jest to nieprawda i wygrywa najlepsza firma” – dodał Pieńkowski, grając rolę napisaną przez innych i czując miętę do kolegi z innej partii. Trudno jednak odmówić mu racji, gdy argumenty miejskich urzędników marszczą się jak nakrycie na katafalku, dymią jak świeca po żałobnym nabożeństwie i wydają zapachy, jak denat po trzech dniach leżenia w chłodni bez zasilania prądem.

Orfeusz grał podobno tak pięknie, że i kaci się wzruszali, a to upodabnia go do niektórych urzędników, którzy po dzisiejszej wolcie przewodniczącego Pieńkowskiego, namiętnie szukają informatyków, co to potrafią na stałe eliminować elektroniczne korespondencje.

Zależało nam na wyborze administratora, który posiada odpowiednie doświadczenie, umożliwiające administrowanie i utrzymanie jedynego czynnego w Gorzowie cmentarza komunalnego” – okadzała w Radiu Gorzów obecnego administratora, oddalając od siebie złe duchy podejrzeń, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej i Transportu Publicznego Agnieszka Kuźba. Zapominając jednak, że w przypadku innych miejskich posad i zadań, tak wygórowanych wymagań nie stawiano nigdy i nigdzie. Powstaje pytanie: o co chodzi ? A nie jeden zza grobu usmiecha się z aprobatą: „O to co zawsze, gdy nie wiadomo o co chodzi”.

Mowa o firmie Products, która na gorzowskiej nekropolii czuje się pewniej, niż syn Kronosa i Rei w Hadesie, dzieląc i rządząc, a przede wszystkim, obszar gorzowskiego cmentarza, niemal „prywatyzując”. Poza dyskusją - mocno ograniczając działalność konkurencji, a nawet, „uszczuplając” możliwe przychody do miejskiej kasy. Wszystko dlatego, że w większości miast – od Poznania, Zielonej Góry, a na Szczecinie kończąc -zarządzaniem cmentarzami, zajmują się miejskie spółki. W Gorzowie stało się inaczej: od 18 lat, czyni to - w wyniku przetargów w których wystartować może tylko ta jedna gorzowska firma - Products Romaniszyc s.j.

Przyjęcie takiego modelu zarządzania cemntarzem komunalnym w mieście wielkości i rangi Gorzowa Wielkopolskiego jest z gruntu błędne oraz ze szkodą dla samego miasta(...). Chodzi o sytuację w której podmiot zewnętrzny, nastawiony na własny zysk, posiada pełna władzę na cmentarzu komunalnym” – uważa Dariusz Dutkiewicz z Polskiej Izby Pogrzebowej, który dodaje: „Gorzowski przypadek, to ewenement na skalę kraju”.

Szukanie prawdy i zrozumienia w mieście, gdzie grób kopie się każdemu, kto jest lepszy od tych z „układu zamknietego” nie jest proste. Prezydent Wójcicki o sprawie i wątpliwościach, a nawet mozliwości oszczędzenia przez miasto nawet do miliona złotych rocznie, został w 2016 roku poinformowany, ale nie wiadomo, czy to nić zrozumienia dla „trzymających cmentarz”, czy nieogarnianie spraw miasta, spowodowały, iż skonstatował: „To niewielka kwota w stosunku do budżetu miasta”.

Firma Produkts ma prawo uśmiechać się jadowicie, bo jej działania, to nie rojenia o dominacji na cmentarzu i wśród martwych, ale konkretne działania, wśród żywych, choć słabo rozgarnietych samorządowców z nad Warty.

Najpierw zakupili działkę i pzekształcili ją na cele cmentarne, później wybudowali kaplicę oraz spalarnię, a następnie zrobili sobie na cmentarzu prywatną bramę, by potem „sprywatyzować” resztę – tworząc nową bramkę i specjalny chodnik. Tym samym, niemal wyłączyli z udziału w przychodach z pochówków miasto i kaplicę komunalną. „Zarządca zawyża sztucznie koszty(...). Cmentarze generują straty i zmuszają gminy do dopłacania do ich utrzymania, zamiast przynosić gminom zyski, co dzieje się w innych miastach” – zaznacza D. Dutkiewicz z Izby Pogrzebowej, dziwiąc się temu, że gorzowscy urzędnicy schowali głowy w groby i udają umarlaków.

Prezydent będzie się w najbliższym czasie borykał z podwójnym wyzwaniem, które postawił przed nim PiS-owski grabarz. Z jednej strony nie może dać wypaść sprawie z szafy, a z drugiej, nie da się jej tak łatwo pogrzebać, jak „Gorzów w sam raz” czy zakup „Przemysłówki”. Tu smród wydala się intensywnie i albo doprowadzi do przewietrzenia urzędowych korytarzy, albo sam udusi się fetorem nieprawidłowości.

Ktoś powie, że PiS węszy, ale ta aktywność niczemu i nikomu nie szkodzi, ale miastu może pomóc. Tępy kamień potrafi naostrzyć kosę, a brudna szmata, potrafi przetrzeć ubłoconą szybę. Żle wyleczona choroba, każdego zaprowadzi do grobu, a gdy na cmentarzu nie będzie konkurencji, ale „układ zamknięty”, nawet polityczny trup nie jest pewny swojej przyszłości.

       Żeby było śmieszniej, S. Pieńkowski założycielowi firmy Products nie jest obcy, a nawet bliski, jak ojciec chrzestny, a nawet wspólnik. Dzieje się...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...