Przejdź do głównej zawartości

Słodki kłamczuszek, czy prezydent na miarę naszych możliwości ?

Wójcicki nie jest prezydentem, ale „produktem prezydentopodobnym”, który – podobnie jak parówka imituje mięso – udaje, że jest włodarzem stutysięcznego miasta. Na nic jednak pohukiwania i lamenty, w tym piszącego te słowa, bo za rok mieszkańcy Gorzowa i tak wybiorą go na kolejną kadencję.
FOT. polskiemiasta.tv/twitter/gorzow.pl

       Wbrew „powszechnej opinii”, prezydent Jacek Wójcicki może spać spokojnie. Na razie, nie ma zbytnio z kim przegrać. Po zakończeniu kilku inwestycji, śmiałe plany konkurentów, aby pozbawić go pracy, będą znacznie trudniejsze do zrealizowania, a bez mecenasa Jerzego Synowca, pozostaną jedynie marzeniem.

Kluczem do zrozumienia tego, co licznym internautom oraz komentatorom, wydaje się porażką, jest puntamowska koncepcja „Ziemi Bliźniaczej”. Mówiąc łopatologicznie – znaczenie słów ma odniesienie do określonej sytuacji, a przeciwnicy prezydenta Wójcickiego, i zwykli mieszkańcy, żyją na dwóch róznych planetach. Te same rzeczy, znaczą dla nich, całkowicie coś innego. Idąc bardziej obrazowo: dla przeciwników Wójcickiego – problemy i opóźnienia inwestycji to dowód niekompetencji tej ekipy, ale już dla odciętych od internetowych biedadyskusji mieszkańców – są potwierdzeniem, że w końcu coś się dzieje i nie są to kosztowne "pomniki", typu Filharmonia Gorzowska czy stadion żużlowy.

Będące dzisiaj symbolem urzędniczej nieudolności, ulice Warszawska i Walczaka, za rok będą „ikonami” inwestycyjnego rozmachu tej władzy.

Piszący te słowa,  jest krytykiem niedojrzałej prezydentury Wójcickiego, ale to tylko jeden z wielu głosów i to mocno subiektywny, który nie odzwierciedla opinii większości mieszkańców. Tych ostatnich, nie interesują partyjne hucpy w Ratuszu, nie są w stanie wymienić nazwisk wiceprezydentów, a co dopiero radnych – no, może z wyjątkiem Jerzego Synowca, Grażyny Wojciechowskiej czy Jana Kaczanowskiego. Tym samym, formułując swoje osądy, tylko na podstawie internetowych wpisów, ulegamy efektowi fałszywej powszechności, będąc przekonanymi, że tak właśnie myślą wszyscy mieszkańcy Gorzowa.

"Niewidzialna ręka miejskiego PR-u" zrobi swoje 

Krytycy, a więc i blog Nad Wartą, dostrzegają tylko problemy, a do ich opisywania używają języka przejaskrawień, wyolbrzymień oraz przesady. Mieszkańcy zachowają się inaczej: dzisiaj irytują się korkami drogowymi, ale za dwa tygodnie dostaną „petardę” dobrej zabawy na Dniach Gorzowa, a za rok „niewidzialna ręka miejskiego PR-uAdam Piechowicz, przypomni im metamorfozę „Kwadratu”, a także ulic: Jagiełły, Konstytucji 3 Maja, Borowskiego, Towarowej, Warszawskiej i Walczaka, a także wiele innych. Poza dyskusją, że nikt o dzisiejszych słowach blogerów i komentatorów, nie będzie nawet pamiętał. Oni sami będą obgryzać paznokcie ze zdenerwowania i połykać własne języki, bo przecież wszystko miało się zawalić.

Trzeba bowiem pamiętać, że błędy popełnia każdy, ale sztukę „picerstwa” posiada nad Wartą niewielu. Dobrze opowiedziana historia, połączona z siłą obrazków, jak niektóre ulice wyglądały w 2014, a jak wyglądają w 2018, da prezydentowi Wójcickiemu zwycięstwo. Bo co na poziomie werbalnym zaproponują inni ? Marta Bejnar-Bejnarowicz: „Wszystyko jest do niczego, a Wójcicki nas zdradził!”. Bardzo słabe. Sebastian Pieńkowski: „Partia rządząca pomoże, a ja jestem tego gwarantem”. Ciekawe jak długo PiS będzie partią rządzącą. Ktoś z Platformy Obywatelskiej, zapewne nikt mocny, by w przyszłości nie zagroził Robertowi Surowcowi i Krystynie Sibińskiej: „Wprowadzimy w mieście standardy”. Szkoda, że nie mieli ich wtedy, gdy PO rządziła Polską. I tak dalej, i tak dalej.

Jest jeszcze Łukasz Marcinkiewicz, ale on zachowuje się jak sroka. Przygląda się wszystkiemu z pewnej odległości, przestępuje z nogi na nogę, podchodzi i znów odskakuje. Czeka na moment, by „dziobnąć”, co raz w stosunku do wiceprezydenta Artura Radzińskiego nawet mu się udało, ale boi się, że jak zrobi to jeszcze raz, to zostanie pogoniony od miski z ziarnem.

„Dealujący” prezydent w „niewesołym miasteczku”

Ten ostatni, uczy się na błędach innych. Totalni krytycy Wójcickiego z Ludzi dla Miasta, znaleźli się poza burtą na własne życzenie, bo nie chcięli i nie chcą przyjąć, że błędy się zdarzają i nie ominęły ani Tadeusza Jędrzejczaka, ani Henryka Macieja Woźniaka, ani też jakiegokolwiek innego prezydenta Gorzowa przed nimi.

W Poznaniu Rondo Kaponiera przeciagnięto o trzy lata, Berlin buduje lotnisko z opóźnieniem pięciu lat, a słynna europejska firma buduje obwodnicę Gorzowa i ma opóźnienie półtora roku. Te problemy są wszędzie i Gorzowie nie jest jeszcze tak źle” – słusznie zauważył w Radiu Gorzów J. Synowiec, jeszcze słuszniej zwracając uwagę na fakt, że błędem było takie sformułowanie warunków przetargowych, że nie mogła w nim wziąć udziału żadna gorzowska firma. „Wykonały porządnie wiele dróg, a zostały wyeliminowane. Inaczej buduje facet z Tarnowa, a inaczej z Gorzowa, któremu zależy na mieście i wizerunku” – dodał.

To mądry głos rozsądku, bo w komentarzach – nie wyłączając z tego autora tekstu – Gorzów przedstawiany jest jako „niewesołe miasteczko”, będące „tunelem strachów”, ale nie wszystko pasuje do tezy.

Jest racją, że ta prezydentura wykiełkowała z ziarna bajeru i picu, dając też obfity urodzaj w postaci ruchomiejskich miernot, które osiadły Ratusz, niczym stonka kartofle. I właśnie dlatego, nie ma powodu, by nie wierzyć, że Wójcicki – w innym układzie i z innymi ludźmi – będzie w stanie ten sukces powtórzyć. „Podealujmy” – to ulubione powiedzonko prezydenta Wójcickiego. Raz już zrobił deala z wyborcami, powtórzy go za rok.

Miś na miarę możliwości, prezydent na miarę oczekiwań

Dziś Wójcicki jest poobijany, ale doradca Piechowicz odświeży „brand”, podrasuje polityczną karoserię i znajdzie na politycznym śmietniku jakiś partyjny lub obywatelski „silnik”, a wyborcy to kupią. Wszystko dlatego, że nawet jeśli obecny prezydent jest politycznym kłamcą, to - dla zwykłych ludzi - takim fajnym, miłym i serdecznym. Ludzie kochają być okłamywani, a on czyni to profesjonalnie i słodko, jak mało kto. On nie jest ani prawicowy, ani lewicowy. Nie jest platformerski, i nie jest PiS-owski. Jest po prostu nijaki i bez treści, co jest jego przewagą nad „wyrazistą” konkurencją.

Czym się różni od Jędrzejczaka, który rządził 16 lat ? Były prezydent był inteligentny i miał wizję, a do współpracowników mówił: „Spokojnie, ludzie nie są głupi, wybiorą mnie, bo widzą ile dla miasta robimy”. Wójcicki odwrotnie. Inteligentny nie jest, wizji nie posiada żadnej, a z doradcą sytuację diagnozuje tak: „Ludzie nie mają pojęcia o polityce, wybiorą mnie, bo jestem fajny”.

On wie, że tekst Bagińskiego lub kogoś innego, przeczyta dwa lub trzy tysiące osób, może więcej, ale głosować będą ci, którzy nie czytają tekstów dłuższych niż „trylogia”, a więc trzy zdania z obrazkiem. Był u Stanisława BareiMiś na skalę możliwości”, jest więc prezydent Gorzowa na miarę oczekiwań, lub właśnie możliwości. 



Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...