Przejdź do głównej zawartości

Anatomia dojenia Gorzowa

Trzeba rozumu bardziej elastycznego niż guma do żucia, by zrozumieć na czym polega „zrównoważony rozwój” województwa lubuskiego, gdy twarde dane i liczby potwierdzają jedno: ostatnia perspektywa finansowa 2007-2013 została zrealizowana ze szkodą dla subregionu gorzowskiego. Można by to potraktować z przymrużeniem oka, gdyby nie fakt iż takie wnioski wypływają z dokumentu przygotowanego przez reprezentanta rządu w terenie i za ten dokument – bo obnażył smutną rzeczywistość – zapłacił wysoką cenę: pozbawiono go funkcji...
              
         
       ...a przecież wojewoda Jerzy Ostrouch nie zrobił nic złego – rzetelnie przygotował raport, a następnie przekazał go prezydentowi Gorzowa Jackowi Wójcickiemu oraz miejscowym rajcom. 

       Później dokument „zaginął”, samorządowcy zapewne go nie przeczytali – bo nie czytają nawet uchwał nad którymi głosują – a dziennikarze najzwyczajniej go nie rozumieją, a jeśli rozumieją, to pisać o nim nie mogą.
                
          Wnioski ? 

         Celem obecnych władz wojewódzkich pod kierunkiem marszałek Elżbiety Polak jest takie wykoślawienie procesu integracji i zrównoważonego rozwoju dwóch subregionów – poprzez nierównomierny podział środków z Unii Europejskiej – aby za kilka lat, gdy te fundusze się wyczerpią, a Urząd Marszałkowski straci na znaczeniu, nikt nie miał wątpliwości iż województwo lubuskie, to zasobne i zmodernizowane w latach 2007-2020 południe, a także zacofana i społecznie zdegradowana północ.

 Wstęp do raportu pt. „Stan wdrażania funduszy europejskich w perspektywie finansowej 2007-2013 w województwie lubuskim” jest smutny: subregion gorzowski jest mocno „dojony”, a żeby cyferki wyglądały gładko, stosuje się wypróbowane „myki”: manipulację danymi.

I tak - kuriozalnym jest fakt, że we wszelkich zestawieniach Urzędu Marszałkowskiego w zakresie wartości dofinansowania w ramach LRPO, POIG, POIiŚ oraz POKL, szumnie i na użytek propagandy podaje się informację, że największym beneficjentem do sierpnia 2014 roku z dofinansowaniem na poziomie 1,1 mld złotych jest Gorzów Wielkopolski.

 „Na tak wysoki poziom dofinansowania UE w północnej części województwa lubuskiego wpływ mają projekty realizowane w ramach krajowych programów operacyjnych, a dotyczących: budowy drogi ekspresowej S3 na odcinku Szczecin – Gorzów z kwotą 372 mln zł, a także uporządkowanie gospodarki wodno-ściekowej na obszarze Zwiazku Celowego Gmin MG-6” – czytamy w raporcie ekswojewody J. Ostroucha.

Ujmując rzecz wprost: budowa S3 rzeczywiście była największym projektem w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko, ale jej beneficjentem była Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad.

Raport pokazuje, że każdego dnia jesteśmy „podtapiani” wiadrami marszałkowskiej propagandy o trosce, choć przeczą temu fakty: znajdują się pieniądze na babimojskie lotnisko, a nie ma ich na gorzowską estakadę. „Będzie nam trudniej, bo nigdy łatwo w województwie lubuskim Gorzowowi nie było” – to piatkowa opinia byłego prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka.

Nadzieja jednak w jego następcy prezydencie J. Wójcickim, który powinien izolować „żużlowego bajkopisarza” - co to się podobno w czepku urodził - a konsultować  z tymi, którzy myślą o mieście, a nie o swoim tyłku. Niewątpliwie należy do tej grupy nie tylko ekswojewoda lubuski, ale także gorzowscy parlamentarzyści – minus senator Helena Hatka.
               
 Teraz twarde fakty.

Najpopularniejszym programem wśród lubuskich beneficjentów był POKL w ramach którego podpisano w województwie 1188 umów z czego 28 procent dotyczyło beneficjentów z Zielonej Góry, a tylko 11 procent z Gorzowa. Nie inaczej proporcje podziału środków rozkładały się w innym programie LRPO, gdzie podpisano w sumie 941 umów z 392 beneficjentami, ale aż 30 procent to byli beneficjenci z mniejszej Zielonej Góry, a tylko 11 procent z Gorzowa. Jeszcze bardziej klarownie dysproporcje widać na przykładzie POIG, gdzie podpisano 309 umów z 217 beneficjentami, ale aż 40 procent umów to były podmioty z miasta Zielona Góra, a tylko 13 procent stanowili beneficjenci z Gorzowa. W sumie najmniej nierówności w wydatkowaniu środków było w najmniej popularnym segmencie do którego należy POIiŚ, gdzie podpisano tylko 52 umowy z 40 beneficjentami, a proporcje rozkładały się na poziomie 17 procent dla Zielonej Góry i 15 procent dla Gorzowa.

 

Biorąc pod uwagę wartość projektów współfinansowanych dotychczas z funduszy unijnych w przeliczeniu na jednego mieszkańca, pierwsze miejsce zajmuje powiat miejski Zielona Góra z ponad 10 tys. złotych” – piszą w raporcie służby Wojewody Lubuskiego, który w Urzędzie Marszałkowskim przelał „czarę goryczy” i doprowadził do odwołania z funkcji J. Ostroucha. Doskonale ilustruje to poniższa tabela, gdzie dofinansowanie na mieszkańca w przypadku 124 tysięcznego Gorzowa, jest dużo mniejsze niż w przypadku 118 tysięcznej w okresie przygotowywania raportu Zielonej Góry.


Ewidentnie na powyższym wykresie widać, że dysproporcje w prowadzeniu polityki zrównoważonego rozwoju dotyczą nie tylko dwóch największych miast, ale także poszczególnych powiatów.

Całość najlepiej obrazuje umieszczona w przygotowanym przez Lubuski Urząd Wojewódzki raporcie ikonografia, gdzie zestawiono wszystkie środki przekazane tak na powiaty w subregionie gorzowskim, jak też na te w subregionie zielonogórskim.




 Mamy więc do czynienia z budowaniem pomyślności subregionu południowego – często w sposób urągający gospodarności, ekonomii i logice, czego przykładem jest lotnisko w Babimoście – oraz „okradaniem” z szans i możliwości subregionu północnego. Niestety, politycy i urzędowi nominanci z ramienia Platformy Obywatelskiej „nakombinowali” przez ostatnie lata tak dużo, że jedyną gwarancją trwania tego procesu oraz ich osobistego bezpieczeństwa, jest trwanie przy władzy – z każdym i za każdą cenę.

          Na szczęście dla siebie „czwartą władzę” kupili w przenośni i dosłownie już dawno, a i „pożytecznych idiotów” nie brakuje. 

       Jesli przyjąć, że już za kilka tygodni z Urzędu Marszałkowskiego do największych redakcji prasowych w regionie popłynie strumień setek tysięcy złotych na promocję programów, przetargi oraz zwykłą marszałkowską propagandę, to odpowiedź na pytanie: czy dziennikarze mogą, chcą i będą krytykować władze województwa – kiedy dwie największe gazety „ledwo zipią”, a media publiczne cierpią na chroniczny brak środków z abonamentu – wydaje się być zbędne. 

Czy jakikolwiek pies ugryzie pana, który przez najbliższe lata ma go karmić ?

        Pytanie ma oczywiście jedynie charakter retoryczny, bo odpowiedź została udzielona w perspektywie finansowej 2007-2013. Dwie gazety i kilka rozgłośni są finansowo „pompowane”, a rzeczowe i merytoryczne redakcje klepią biedę.

      Kiedy były już wojewoda J. Ostrouch ostentacyjnie prezentował przez cały okres swojego urzędowania wojewódzką bezstronność oraz zaangażowanie na rzecz każdej gminy i każdego powiatu, marszałek E. Polak raczej przechwalała się kolejnymi negocjacjami na rzecz rozwoju tylko jednej części województwa. „Nowa perspektywa, to już nie otwieranie dróg, ale umysłów i w nowej perspektywie finansowej najważniejsze będą Parki Naukowo Technologiczne(...)Dlatego spotkałam się już z prezesem LUG-u panem Wtorkowskim(...). Są też inne zakąłdy. W tym tygodniu spotkałam się z prezesem KGHM i rozmawialiśmy o współpracy w ramach naszego parku. Chcemy, aby Uniwersytet Zielonogórski zlecał dla KGHM zadania na które mamy grandy” –mówiła 31 grudnia 2014 roku w Radiu Zielona Góra marszałek.

Może dlatego łatwiej zrozumieć za co odwołano jej rządowego odpowiednika z Gorzowa. Musiał odejść za to, w co wierzył: za to iż niezwykle poważnie traktował konieczność konstruowania współpracy polityków z północy i południa na rzecz wspólnego województwa na zasadzie wzajemnego dostrzegania potrzeb i aspiracji.

Publikując raport pt. „Stan wdrażania funduszy europejskich w perspektywie finansowej 2007-2013” pokazał rzeczywistość, której „pożyteczni idioci” z politycznego Gorzowa wcześniej nie widzieli, a teraz wolą udawać, ze sprawy w ogóle nie ma.

Przykład pierwszy z brzegu, to wydatkowanie środków unijnych w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego, gdzie Gorzów i północna część regionu prezentuje się jak zamorska prowincja Cesarstwa Rzymskiego: biedna, niedoinwestowana i trzymana „pod butem”. Dofinansowanie Gorzowa w ramach tego segmentu, to 213 808 861 PLN, a poziom dofinansowania Zielonej Góry to 787 625 077,15 PLN.



Nie lepiej rzecz wyglądała w ostatniej perspektywie finansowej w obszarze Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, gdzie beneficjenci z mniejszej Zielonej Góry zostali dofinansowani na poziomie  93 615 295,42 PLN, a gorzowscy tylko na poziomie 49 239 676,10 PLN. Komentarz jest będny, a dysproporcje oczywiste.


Byłoby sporą niesprawiedliwością stawianie tezy, że tak niski poziom dofinansowania, to tylko wina ewidentnej nieprzychylności marszałek Elżbiety Polak względem Gorzowa.

 Swoje „za uszami” w segmencie pasywności, braku aktywności w zakresie promocji programów oraz zwykłego lenistwa, mają także poprzednie władze Gorzowa, gorzowscy parlamentarzyści z byłą i zapewne przyszłą wojewodą Heleną Hatką na czele, ale także radni Sejmiku Województwa Lubuskiego: Paweł Tymszan, Mirosława Winnicka, Roman Dziduch czy Barbara Kucharska. Wszyscy oni, a szczególnie najbardziej konformistyczny i koniunkturalny w historii województwa przedstawiciel północy w jego władzach – wicemarszałek Maciej Szykuła – mają swój udział w tym, co można zgrabnie określić cichym przyzwolenie na zaoranie Gorzowa.


W nowej perspektywie do podziału będzie 906 mln euro, ale władza w Zielonej Górze może spać spokojnie – w końcu nie pozwolą już na to, by wojewodą lubuskim został ktoś, kto nie będzie składał "homagium" w Zielonej Górze ...

Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...