Przejdź do głównej zawartości

Wielcy odchodzą. Tak niewielu ich zostało...

Nie żywym oceniać życie tych, co odeszli, ale pewne jest jedno: pochwały za życia doczesnego – w mediach i ustach autorytetów,  nie zawsze znajdują potwierdzenie tam - „gdzie się idzie” po śmierci. Warto w takich momentach mówić o zmarłych tylko dobrze, ale patos sytuacji nie powinien przesłaniać tego, jak było w rzeczywistości...

Fot. Solidarnosc.org
...bo nawet wielcy mieli lata lepsze i słabsze, a o wielkości nie zawsze świadczyło świadectwo całego życia, ale często ta jedna sytuacja lub kilka gestów .

Warto żyć – nawet byle jak – by odpowiednio zachować się wtedy, gdy jest to potrzebne, pomocne innym i budujące w czasach trudnych. Ksiądz Witold Andrzejewski był legendą, a więc i obrósł legendarnymi opowieściami – co często czyniło go niemal „nadczłowiekiem” – chociaż wielu jest takich, co przekonało się o tym, że był po prostu człowiekiem: ze słabościami, grzeszkami, małostkami oraz cechami charakteru, które spotykamy na co dzień.

Jedno go wyróżniało od innych: był człowiekiem wielkim, który zdał egzamin wtedy, gdy inni „wagarowali”. W tej sytuacji cała reszta -fochy, ambicje, ziemska pycha i chęć posiadania wpływów politycznych – zdają się być już mało ważne.

Zabrzmi brutalnie, ale po odejściu  Stefanii HejmanowskiejTeresy Klimek, a teraz ks. prałata W. Andrzejewskiego, nie mamy już w Gorzowie zbyt wielu ludzi o których będziemy mogli powiedzieć, że byli autorytetami. Został Stanisław ŻytkowskiBronisław Żurawiecki, Zenon MichałowskiAugustyn WiernickiEdward Dębicki i kilku innych mniej znanych – oby wszyscy żyli jak najdłużej – ale gołym okiem widać, że „lepsze już było”.

Dzisiaj „wielcy” ogłaszają się nimi sami. Nie potrzeba by czynili rzeczy wielkie, wystarczy jedno – by byli „W czepku urodzonymi”...

Ksiądz Andrzejewski w najlepszych dla siebie czasach – gdy okazał swoją wielkość – o wielkości nie myślał, bo wtedy groziło mu tylko więzienie oraz upokorzenia.


Niech spoczywa w pokoju. Swoje zrobił...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...