Ta operacja przejdzie do historii, a
może nawet znajdzie swoje miejsce w Międzynarodowym Biurze Wag i Miar w Serves
jako wzorzec „zrównoważonego rozwoju”
województw, gdzie jedna część regionu perfekcyjnie eksploruje drugą. Ta poszkodowana
nie protestuje, bo choć jej liderzy zdają sobie sprawę z konsekwencji takiego
stanu rzeczy, już dawno podpisali faustowski „pakt z Mefistofelesem”...
...który sprowadza się do jednego: kariera w zamian za milczenie.
Tym razem zagrożenie jest realne,
rozważane od miesięcy, a w ostatnich tygodniach – mimo absurdalności pomysłu wynikającej
z samej nazwy – nabrało na dynamice. Gdyby nie to, że w projekt zaangażowali
się poważni politycy – regionalni i krajowi, tekst Nad Wartą powinien się
pojawić 1 kwietnia na „Prima Aprilis”.
Niestety, to nie żart, a nawet nie plotka, lecz realna propozycja z mocnym
lobbingiem ze strony najważniejszych polityków partii parlamentarnych w
regionie: Bożenny Bukiewicz z PO, Józefa Zycha i Jolanty Fedak
z PSL oraz Bogusława Wontora z SLD.
Mowa o rozważanym w środowisku politycznym i gospodarczym formalnym
przeniesieniem siedziby Kostrzyńsko – Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej
na teren Lubuskiego Parku Przemysłowo – Technologicznego w podzielonogórskim
Starym Kisielinie.
„Niestety to moze
się wydarzyć jeszcze w tym półroczu i jest bardzo proste do przeprowadzenia,
zwłaszcza iż pierwsze ruchy zostały wykonane” – mówi w
rozmowie z NW zaniepokojony rozmówca ze środowiska K-SSSE. Jego zdaniem, to już
nie jest „sondowanie reakcji”, ale planowanie
operacyjno-logistyczne.
Inaczej mówiąc – zegar zaczął wskazywać czas coraz szybciej, a moment
wybicia „godziny prawdy”, to kwestia
kilku miesięcy. Dzwoniących na alarm nie ma, bo dawno zostali kupieni wizją
politycznej przyszłości, a ci odważniejsi boją się o swoją obecną i przyszłą
pozycję.
Pretekstem jest rozwój Lubuskiego Parku Przemysłowo – Technologicznego na
który władze Zielonej Góry oraz władze wojewódzkie wydały ponad 20 milionów
złotych, dzięki czemu podstrefa zielonogórska liczy sobie już 126, 8 hektarów. „Już wcześniej byliśmy największą strefą w
kraju. Obecnie jesteśmy dzięki podstrefie zielonogórskiej bardziej atrakcyjni.
Nigdzie w Polsce nie ma tak dużej podstrefy” – to opinia obecnego prezesa
K-SSSE Artura Malca z 2011 roku, który miał podobno powiedzieć ostatnio zielonogórskim
politykom: „Dlaczego nie, skoro dzięki
temu zyska cała strefa?”.
Zyskać ma dzięki lepszej infrastrukturze drogowej z Zieloną górą, portowi
lotniczemu w Babimoście oraz inwestycjom finansowanym w ramach nowej
perspektywy finansowej Unii Europejskiej, która na całego ruszy za kilka
tygodni.
Sam zabieg nie będzie trudny, bo udziałowcami K-SSSE są przede wszystkim
samorządy, a swoje mocne „pięć groszy”
ma także minister skarbu Włodzimierz Karpiński oraz PSL-owski wicepremier i
minister gospodarki Janusz Piechociński. Warto wspomnieć, ze była
minister pracy z tej partii i szefowa lubuskiego PSL J. Fedak jest przewodniczącą
rady nadzorczej K-SSSE.
„Przeniesienie
siedziby K-SSSE to zabieg bardzo prosty w obecnej sytuacji politycznej, a takze
strukturze udziałowców. Nie potrzeba zmiany ustawy, bo rzecz dotyczy tylko
przeniesienia siedziby, a więc jeśli Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy podejmie
stosowną uchwałę, to potem wystarczy notariusz do zmiany umowy i plan Joli
Fedak oraz Eli Polak będzie zrealizowany” – mówi rozmówca
Nad Wartą.
Tym samym kończy się dobra pogoda dla Gorzowa: lepsze już było, a teraz
będzie tylko gorzej. „Decyzja zapadła,
projekt zostanie zrealizowany jeszcze przed wyborami i pomoże w tym nominacja
dla wicewojewody Leopolda Owsiaka ze Słubic, a formalnie nie ma się czego
przyczepić, bo argument infrastruktury, potencjału gospodarczego i naukowego
oraz pieniądze z Unii Europejskiej są mocne. Wystarczy decyzja WZA i notariusz”
– prorokuje, zastrzegając iż nie ma to nic z regionalnego szowinizmu, osoba
związana z K-SSSE.
Mamy Telewizję Gorzów, która za sprawą jej dyrektora, wisi na pasku
polityków z Zielonej Góry. Już wkrótce Lubuski Urząd Wojewódzki będzie
przypominał sziedzibę kolojalnego gubernatorstwa. Jedyną wyższą uczelnią na
poziomie będzie Uniwersytet Trzeciego Wieku, a w nową perspektywę finansową
Unii Europejskiej wejdziemy z siedzibą K-SSSE w Starym Kisielinie.
W normalnych warunkach taki zabieg byłby trudny do przeprowadzenia, bo
głos podniosłyby gorzowskie elity gospodarcze z eksmarszałkiem Lubuskiego
Sejmiku Gospodarczego Władysławem Komarnickim i szefem Zachodniej Izby
Przemysłowo-Handlowej Jerzym Korolewiczem. Obecnie rzecz ma się podobnie
jak z relacjami górników z polskim rządem: im bliżej do wyborów oraz rozdziału
środków unijnych, tym panowie będą się godzić na co raz więcej.
Pierwszy jest zainteresowany mandatem sanatora, a drugi udziałem w
podziale finansowego tortu z Unii Europejskiej.
To nie są działania na „chybił
trafił”, ale efekt strategii marszałek Elżbiety Polak,
przewodniczącej B. Bukiewicz oraz reszty polityków z Zielonej Góry. Ta
strategia znana jest od dawna, a przynajmniej od czasów Napoleona, który rzekł
był: „Rzadko się zdarza, by ludzie
półwartościowi i mierni działali bez krętactw, gdy się ich dopuści do władzy”...