Przejdź do głównej zawartości

Jak Dowhan wygrał z Hatką. Prymat strategii nad słowotokiem...

Nie pierwszy już raz senator Dowhan – jako polityk, przedzsiębiorca oraz osoba aktywna w życiu publicznym -  pokazał, że słowa powinny być jedynie cieniem czynów, a skuteczność jest ważniejsza niż tysiące medialnych deklaracji. Sprawdzało się w speedwayu – sprawdziło się w polityce. W senackim sporze o ustawę regulującą „z in vitro” po dwóch stronach barykady stanęło dwoje lubuskich senatorów...
              
       

       ...senator z Zielonej Góry i prezes „Falubazu” Robert Dowhan, a także senator z Lipek Wielkich i była wojewoda Helena Hatka.


 Ta ostatnia stała się „ikoną sprzeciwu” i „pupilką” środowisk konserwatywnych, dumnie prężąc muskuły i budując narrację ze swoją sobą w roli Joanny D’Arc, ale senacka matematyka okazała się dla niej orzechem nie do zgryzienia – a nawet takim, na którym może sobie połamać polityczne zęby.

Inaczej niż senator Dowhan, który – jak na biznesowego stratega przystało – policzył głosy, porozmawiał z innymi senatorami i zgłosił prosty, mało medialny, lecz racjonalny wniosek, by ustawę przyjąć bez jakichkolwiek poprawek.

 Strategia okazała się skuteczna, a pojedynek dwoje senatorów: głośnej Hatki i schowanego Dowhana, wygrał polityk z Zielonej Góry.

Za wnioskiem Dowhana było 46 senatorów, przeciw 43, a wstrzymało się 4, co oznacza nie mniej i nie więcej tyle, że dzięki jego wnioskowi, uchwalone zostało nowe i bezprecedensowe prawo.

„Zrobiłem co do mnie należało. Przecież in vitro to nie jest obowiązek lub nakaz, a tym bardziej łamanie komukolwiek sumienia, ale prawo i możliwość. Nie chcę przeceniać swojej roli, bo najwazniejsze, że ta ustawa wielu osobom pomoże” – mówi w rozmowie z NW senator Dowhan.

Przeciw wnioskowi była nie tylko H. Hatka, ale także zielonogórski senator Stanisław Iwan, czym zapewne pogrzebał do końca swoje szanse na kandydowanie w najbliższych wyborach

Wnioski ?

Urąganie na liberalizm, sceptycyzm wobec wolnej woli wyborców, sprzeciw względem ich prawu do decydowania o tym co jest dla nich dobre, a co złe, czy wreszcie propagandowe kreowanie się na ostatnich obrońców chrześcijaństwa – tak się prezentowała w ostatnich tygodniach senator Hatka.

Było więc jak w anegdocie o młodopolskim malarzu, który szkicował obraz Jezusa Chrystusa, ale czynił to tak nieskutecznie i bez talentu – bo malował na kolanach i ciągle się modląc - że zwrócił się do niego sam Pan: Ty wstań człowieku i po prostu mnie dobrze maluj, a nie klęczysz i klęczysz, gadając o miłości do mnie”.

Nie inaczej senator z Lipek Wielkich - już dawno okrzykniętych „Kalifatem” - która w spory ideowe w sprawie in vitro zaangażowała się tak bardzo, że umknęła jej rzecz w polityce najważniejsza: skuteczność osiagania celów i przekonywania do swoich poglądów innych.


Dowhan kończy kadencję z mocnym akcentem i szansą na miejsce w historycznym opisie walki o prawo do in vitro – jako zwycięzca, a o przegranych historia nie pamięta...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...