Przejdź do głównej zawartości

Zmierzch nieudolnej "S3". Dębicki do Sejmu, a Sibińska na szczaw...

Jesienne wybory parlamentarne, to przede wszystkim zmierzch gorzowskiej Platformy Obywatelskiej jaką znaliśmy dotychczas. Dzisiaj przypomina ona impotenta, który mocno by chciał – a nawet opowiada o seksualnych podbojach – podczas, gdy wszyscy od dawna wiedzą, że gdy dochodzi do czegoś, to po zdjęciu majtek jest śmiech i rozczarowanie. Poważni politycy, ludzie na których mieszkańcy północnej części regionu – samorządowcy, urzędnicy, przedsiębiorcy oraz aktywiści obywatelscy - mogliby liczyć, znajdują się w Zielonej Górze...


...a spotykanie się z parlamentarzystami PO oraz jej przedstawicielami z Gorzowa, to zwykła strata czasu i brak szacunku dla brutalnej prawdy, że oni wszyscy nic już nie znaczą.

Owszem, prężą muskuły i udzielają wywiadów dumni jak pawie, ale to robienie dobrej miny do złej gry, bo zbliżające się wybory zmienią układ gry, a pasmo nienależnych sukcesów już się skończyło.

Podczas poniedziałkowego spotkania kierownictwa Platformy Obywatelskiej  w Mironicach, gdzie stawili się byli i obecni działacze partii, podjęto ważną decyzję – w Gorzowie powstaje drugie koło PO i już „na dzień dobry” liczyć będzie kilkadziesiąt osób. Nieoficjalnie można usłyszeć, że jego szefem ma zostać ceniony lekarz i członek rad społecznych jednostek służby zdrowia Jarosław Hajduk, ale sam zainteresowany unika odpowiedzi.

„Mogę powiedzieć, że koło oczywiście powstanie, ale nie sądzę, abym ja był jego szefem. Potrzebna jest dobra zmiana jakościowa, jeśli nasza działalność ma mieć sens” – powiedział NW po spotkaniu J. Hajduk.

Tymczasem platformersi spod znaku „S3”: Sibińska Krystyna, Sobolewski Jerzy i Surowiec Robert, próbują lepić doskonały wizerunek siebie w opinii publicznej jako dbający o sprawy miasta, ale to tylko „rzeźbienie w kale” i utwierdzanie tego, czym ta partia miała nie być: formacją oportunistów i cwaniaków, bez wizji oraz obywatelskiej odwagi, ale jak najbliżej publicznych pieniędzy oraz dziennikarskich mikrofonów.

Nikt z grupy "S3" oraz ich stronników zaproszenia na spotkanie w Mironicach nie otrzymał.

Nic dziwnego. Już od dawna, przewodnicząca Bożenna Bukiewicz lub marszałek Elżbieta Polak, wolały  zasięgać opinii o mieście u eksprezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, byłego prezesa szpitalnej spółki Piotra Dębickiego czy wreszcie u Władysława Komarnickiego, niż kogokolwiek z oficjalnych struktur Platformy obywatelskiej.

Nie dziwi więc powołanie nowego koła, ale trzeba pamiętać , że ludzie pokroju doktora Hajduka, to osoby szanowane i cenione w regionie, ale złapać wiatr w żagle będzie trudno, bo dotychczasowi liderzy – wciąż z wpływami w samorządzie i mediach – będą przeszkadzali jak chwasty w ogrodzie.

Paliwem do nowego startu mogą być nowi działacze – pozyskani ostatnio przez Tomasza Mozejkę i Macieja Nawrockiego – ale także fundamentalne zmiany na listach wyborczych. Jest niemal pewne, że kandydatką do Sejmu nie będzie K. Sibińska, a z trzeciego miejsca wystartuje wojewoda Katarzyna Osos.

Podobnie z reelekcją może się pożegnać poseł Witold Pahl, którego na listach i to z „miejscem biorącym” zastąpi Piotr Dębicki. Na dalsze miejsce na liście do Sejmu może liczyć także senator Helena Hatka, która – robiąc ostatnio za czołową konserwatystkę - ma być bronią przeciw PiS-owi i lepem dla diecezjalnego kleru. Na taką łaskę nie ma raczej szans Stanisław Iwan, którego w wyborach do Senatu zastąpić ma Stefan Niesiołowski.

Staszek odpada za głosowania w sprawie konwencji przemocowej i kilka innych spraw” – mówi ważny polityk PO. 

Sam Niesiołowski nabiera wody w usta, deklarując jedynie sam fakt kandydowania. „Jeszcze za wcześnie na listę, ale wstępne przymiarki są. Będę kandydował z województwa lubuskiego i tylko tyle mogę powiedzieć” - powiedział
          
          Co z W. Komarnickim ?
        
        Szantaż, że wraz z Mirosławem Marcinkiewiczem i Anną Synowiec wyjdą z koalicji, jeśli nie uzyska oficjalnego potwierdzenia poparcia do Senatu, okazał się skuteczny.

 Opinie są więc dzisiaj podzielone.

Jedni uczestnicy Zarządu regionu PO twierdzą, że nikt nie zaryzykuje rozpadu samorządowej koalicji, a mandat senatora dla byłego prezesa „Stali” to również zastąpienie go w Sejmiku Wojewódzkim przewidywalnym M. Nawrockim. Inni znów uważają, że do wielu dotarło, że jeśli szantazuje nie będąc senatorem, to gdy nim zostanie stanie się całkiem nieobliczalny.

Czy zostanie ?

Prawo i Sprawiedliwość wystawi zapewne brata biskupa Władysława Dajczaka, który już był senatorem, a przy obecnych tendencjach może to oznaczać, że W. Komarnicki kolejny już raz do Senatu się nie dostanie.

Nastrój zbliżającej się stypy w gorzowskiej Platformie Obywatelskiej jest odczuwalny jak nigdy wcześniej. Wszystko to powoduje, że nawet skrajni przeciwnicy PiS-u, a także wielu spośród licznych beneficjentów rządów partii Ewy Kopacz, nie są chętni i gotowi do tego, by wspierać w subregionie partię, która – przynajmniej w mieście nad Wartą – kojarzy się z „martwymi duszami”, zatrudnianiem córek i synów, a także nicnierobieniem.

W tym mieście przespali nawet powstawanie ruchów miejskich, choć dzisiaj próbują je naśladować. 

Po co Platformie Obywatelskiej drugie koło ?


Gdy idzie się na wojnę, trzeba mieć wojsko. W kampanii wyborczej media oraz internet są ważne, ale liczą się przede wszystkim zdolności organizacyjne. „S3” znajdzie się w zupełnie innej sytuacji, bo po „odstrzeleniu” Pahla i Sibińskiej, ich przeciwnikami nie będą działacze PiS-u czy SLD, ale własna partia. 

Postawa gorzowskich polityków w wyborach do Parlamentu Europejskiego  nie pozostawia wątpliwości: Osos, Bukiewicz, a nawet Dębicki na wiele ze strony gorzowskich platformersów liczyć nie mogą...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...