Osobliwa jest
determinacja podgorzowskiej senator w promowaniu wartości, które jej kolegom i
koleżankom w Platformie Obywatelskiej wydają się śmieszne oraz staroświeckie, a
ona gotowa jest za nie poświęcić polityczną karierę. Być może tkwi w tym głęboki zamysł i autentyczne
przekonanie o słuszności wyznawanych poglądów – co dobrze świadczyłoby o
senator z Lipek Wielkich - a może to tylko strategia walki o wyborcze miejsce.
Owszem, zbanalizować
można wszystko, ale postawa senator Hatki występującej dzisiaj w senackiej
komisji zdrowia przeciwko ustawie dotyczącej in vitro – bo tak nalezy
interpretować jej wstrzymanie
się od głosu – godna jest najwyższego szacunku.
Dlaczego ?
Wybrała prymat prawa oraz własnych przekonań, zamiast partyjnego
posłuszeństwa oraz serwilizmu. Na taką postawę w polskiej polityce, a
szczególnie tej lubuskiej, pozwolić
sobie może co najwyżej senator Stanisław
Iwan lub poseł Józef Zych, ale
cała reszt wyznaje zasadę iż trzeba być
miernym i wiernym, a wyborcy nie są idiotami, ale skończonymi debilami.
„Nie proponuję
rewolucji, ale uporządkowania tego, co wymaga uporządkowania, by ustawa była
zgodna z obowiązującym prawem i uznawała podmiotowość dziecka” – powiedziała podczas posiedzenia komisji, stając
się tym samym bohaterką dnia, a także opozycji.
Jak zapowiedziała, swoje poprawki zgłosi podczas przyszłotygodniowego
posiedzenia plenarnego i będą one dotyczyły zmiany definicji zarodka, ograniczenia
metody in vitro wyłącznie do małżeństw, a także uniemożliwią wszczepianie
zarodków matkom zastępczym. Poza tym, celem jednej z poprawek ma być oddzielenie klinik zajmujących się
leczeniem bezpłodności od tych, które profilują się głównie pod stosowanie
metody in vitro.
„W myśl polskiego prawa dziecko
powinno żyć w rodzinie i nie jest niczyją własnością. Żeby powstało dziecko,
muszą być tata i mama, a konstytucja podkreśla, że dziecko powinno być
wychowywane w rodzinie. Zależy nam bardzo, żeby
dzieci, które urodzą się w wyniku procedury in vitro, miały zapewnioną opiekę,
wsparcie, pomoc w wychowaniu ze strony rodziców, którzy mają zalegalizowany
związek” – słusznie zauwazyła podczas
dzisiejszych obrad senator Hatka, co nie spodobało się zapewne premier Ewie Kopacz, która jeszcze niedawno
określałą uchwalenie ustawy o in vitro jako „realizację jej osobistego marzenia”.
Skoro tak, to zrobi zapewne wszystko, by marzenie się zrealizowało. „Byłam dumna wtedy, gdy Sejm uchwalił ten projekt.
Ja mam nadzieję, że na sali plenarnej rozstrzygną się jego losy i liczę na to,
że po tym głosowaniu też będę równie dumna, jak wtedy, gdy Sejm to przegłosował”
– komentowała premier Kopacz sytuację w Senacie w trakcie konferencji prasowej.
Inna sprawa, że Helena Hatka nie ma nic do stracenia, a wiele do
ugrania.
Przewodnicząca Zarządu Regionalnego Bożenna
Bukiewicz potwierdziła iż kandydatem do Senatu z ramienia PO w okręgu
gorzowskim będzie reprezentant postkomunistycznych elit z PZPR Władysław Komarnicki i chociaż zapewne
odpadnie na poziomie Zarządu Krajowego, wsparcie dla niego jako nowej i młodej
twarzy w lubuskiej polityce ze strony PO, to jak przebranie trupa w maturalny
garnitur i włączenie „Poloneza”.
Senator Hatka miała prawo do irytacji, a tym bardziej do wyrażenia swoich poglądów, skoro Platforma Obywatelska wspiera w wyborach komunistycznych dygnitarzy.
Senator Hatka miała prawo do irytacji, a tym bardziej do wyrażenia swoich poglądów, skoro Platforma Obywatelska wspiera w wyborach komunistycznych dygnitarzy.
Tym samym, stała się bohaterem mediów i polityków opozycyjnego Prawa i
Sprawiedliwości. „Warto zapamiętać nazwisko mało znanej dotychczas
senator Heleny Hatki z Platformy Obywatelskiej. To właśnie ta pani senator
zapowiedziała szereg poprawek, które amierza zgłosić w przyszłym tygodniu na posiedzeniu
plenarnym Senatu” –
zapowiedział materiał w TVN24 dziennikarz. „Postawa
senator Hatki pokazuje, że są w platformie ludzie, którzy myślą wartościami
podobnie jak my” – stwierdził w telewizji wicemarszałek Senatu i szef
sztabu wyborczego PiS Stanisław
Karczewski.
„Wszystko okaże się na poziomie posiedzenia plenarnego, ale już dzisiaj
należy z uznaniem senator Hatce pogratulować odwagi, bo ta ustawa jest
po prostu zła” – mówi w rozmowie z NW była senator i wiceminister, a dzisiaj lubuska
posłanka PiS Elżbieta Rafalska. „Mądre stanowisko
senator Hatki w obronie rodziny, choć wbrew jej partii” – dodaje szef gorzowskiego PiS-u Sebastian Pieńkowski.
Na czym polega dramatyzm i odwga senator Hatki w zwiazku ze zgłoszeniem
„niewinnych” poprawek i zapowiedzią kolejnych na posiedzeniu plenarnym ?
Nie jest to sytuacja zwykła i premier Kopacz zapewne z senator Hatką
już rozmawiała. Zgłoszenie i przegłosowanie poprawek w Senacie spowoduje
sytuację, że ustawa wróci do Sejmu, który poprawki zapewne odrzuci, ale ustawy
nie zdąży już podpisać prezydent Bronisław Komorowski, a jego następca Andrzej
Duda nie zrobi tego na pewno.
Paradoksalnie
wszystko w rękach senatorów H. Hatki i S. Iwana, którzy w najbliższych wyborach
mieli zostać „odstrzeleni”. Pierwszą miał zastąpić W. Komarnicki, a drugiego – również za
głoswoanie w sprawie „konwencji przemocowej” – obecny poseł Stefan
Niesiołowski.
Oboje skóry łatwo nie oddadzą, a skoro Komarnicki mógł zaszantazować
przewodniczącą Bukiewicz w sprawie koalicji w Sejmiku Województwa Lubuskiego,
to postawa lubuskich senatorów – z gwarantowanym poparciem w wyborach ze strony
Kościoła – to niewinne igraszki.
Tak czy siak – lepsi konserwatyści w liberalnej partii, niż oportuniści
i byli komuniści. Tylko szaleniec mógłby chcieć w jednym województwie i pod
jednym partyjnym szyldem połączyć odsiadującego wyroki w więzieniu za przekonania polityczne S. Niesiołowskiego z
oportunistą i działaczem komunistycznym W. Komarnickim.
"Dla mnie ta sytuacja to dowód, ze Hatkę trzeba traktować poważnie. Zna swoją wartość i potrafi mocno grać, a gra odbywa się na jej polu" - komentuje dla NW lubuski parlamentarzysta z południa, który chce zachować anonimowość. Prywatnie liczy na to, że jego partia nie zostanie obciążona wizerunkiem W. Komarnickiego.
Oby w lubuskiej PO szybko zrozumieli tą prawdę ...