Przejdź do głównej zawartości

Zrozumieć Hatkę, zanim znajdzie się w Senacie z ramienia PiS

Przykład Heleny Hatki uwypukla smutną prawdę: ideowość oraz wierność światopoglądowi nie są już w polityce wartością. Inaczej mówiąc: rozumienie spraw publicznych w oderwaniu od postawy „chleba i igrzysk”, medialnego lansu, czy wreszcie emocji typu „Lubię to” lub „Kopiuj-Wklej”, wyszły z mody i trafiły do gabloty z napisem: „Dla nudziarzy”. Tym samym polityka stała się grą dla ludzi bez właściwości, skłaniającą się w swojej istocie w kierunku antypolityki...


...gdzie nie ma miejsca na wyrażanie własnych opinii i światopoglądu, jeśli nie jest on zgodny z bieżącą kalkulacją polityczną, a szczególnie tą wyborczą. Realna jest groźba, że kolejni parlamentarzyści będą juz tylko gorsi, a romantyzm polityki będzie się sprowadzał do opowiadania dyrdymałów z okazji świąt narodowych.

Kiedy więc niezależność lubuskich parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej abdykowała, a oni sami wywiesili białe flagi -dobrowolnie godząc się na intelektualne ubezwłasnowolnienie przez partię- jako jedyna na polu walki pozostała senator z Lipek Wielkich Helena Hatka.

„W sprawach światopoglądowych nie powinno być dyscypliny ani karania. Ja głęboko wierzę, że żyjemy w demokratycznym kraju, gdzie każdy ma prawo mieć swoje poglądy i światopogląd. Dyscyplina partyjna wymaga podporządkowania się w kwestiach merytorycznych w różnych sprawach, ale nie światopoglądowych. Nawet w wojsku każdy ma prawo do własnego światopoglądu” – konstatuje senator Hatka.

Można się z nią nie zgadzać, ale nie można potępiać, bo gdzie wszyscy „myślą” podobnie – a tak jest obecnie w Platformie Obywatelskiej - najczęściej nie myśli nikt.

Bać się należy nie tych polityków, którzy wyrażają głośno swoje opinie – choć można się z nimi nie zgadzać – ale tych, którzy swoich opinii nie wyrażają wcale, a wszystko w obawie o utratę pozycji.

Tak było w przypadku in vitro, gdzie Hatka i senator Stanisław Iwan mieli odwagę zbuntować się i pokazać własną tożsamość – analogiczną do kartezjańskiego „myślę, więc jestem”. Jeśli ktoś się buntuje, to znaczy, że jest i ma jakiś punkt odniesienia.

Reszta płynie z prądem, jak ryby i śmieci.

Inna sprawa, że Hatką kierowały względy nie tylko ideowe, ale również merytoryczne. „Chcieliśmy tą ustawę poprawić, bo w obecnym kształcie wymagała uporządkowania i poprawienia” – tłumaczy swoją postawę.

Przyjęta ustawa, wbrew temu co głoszą media głównego nurtu, niesie ze sobą poważne niebezpieczeństwa, a wśród nich to najważniejsze: faktyczną legalizację prawa do posiadania dzieci przez homoseksualistów.

Ta ustawa umożliwia surogację, a więc zastępcze macierzyństwo. Chodziło o to, by z in vitro mogły korzystać tylko małżeństwa. Ta ustawa wprowadza możliwość zalegalizowania posiadania dzieci przez pary jednopłciowe w sposób legalny” – tłumaczy niebezpieczeństwa wynikające z ustawy senator z Lipek Wielkich.

Media zastanawiają się co dalej z Heleną Hatką.

Szef klubu parlamentarnego Rafał Grupiński, jak też przewodnicząca lubuskich struktur Bożenna Bukiewicz, zapowiedzieli, że dla głosujących przeciw ustawie nie będzie miejsca na listach wyborczych.

Senator Hatka raczej się tym nie przejmuje, bo jest już prawie pewne, że do Senatu wystartuje z ramienia Polski Razem Zjednoczona Prawica, a Prawo i Sprawiedliwość nie wystawi w okręgu żadnego kandydata. 


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...