Daleko w Gorzowie do polityki w której
półprawdy nie będą narzędziem w walce o władzę. Problem w tym, że gdy polityk
przyzwyczai się do manipulowania ludźmi, przestaje w końcu wierzyć w moc
prawdy.
Politycy z krótkim terminem
ważności i wiarygodności uwielbiają składać obietnice i deklaracje bez
pokrycia. Nie potrafią złożyć obietnicy niewielkiej, ale realnej. Wolą składać
te większe, bo są bardziej medialne. Kiedyś taka postawa była powodem do wstydu
i kompromitacji, dziś skutkuje możliwością kontynuowania aktywności publicznej.
Bywa, że ktoś powie: sprawdzam.
Przekonali się o tym radni Platformy Obywatelskiej Robert Surowiec
i Jerzy Sobolewski, którzy w ubiegłorocznej kampanii wyborczej
oprotestowali forsowaną przez eksprezydenta Tadeusza Jędrzejczaka koncepcję
przebudowy kwartału ulic Mieszka I – Mickiewicza – Krasińskiego –Dąbrowskiego,
deklarując jednocześnie środki i remonty w budżecie na rok 2015.
„To podwórko trzeba zrobić” – mówił
Surowiec. „Projekt prezydenta jest oderwany od
rzeczywistości i przez 15 lat nie był z nami konsultowany” – wtórował mu Sobolewski.
Kulejąca prawdomówność działaczy PO została zdekonspirowana za sprawą
interpelacji radnego SLD Jana Kaczanowskiego, który w temacie złożonej
przez samorządowców deklaracji oficjalnie zapytał miejskich urzędników. Okazało
się, że lewitujący pomiędzy dolinami możliwości, a szczytami cynizmu politycy,
okazali się nie pierwszy raz mało wiarygodni.
Nie zabiła ich afera „martwych dusz”, to nie zabije ich sprawa manipulowania mieszkańcami. „Kwartał wymaga zagospodarowania, choć nie w taki sposób jak chciał
poprzedni prezydent” – tłumaczy dziś przewodniczący Surowiec.
Lista win i zaniechań radnych Surowca i Sobolewskiego jest długa, ale
ich niezmącone myśleniem twarze wciąż nie są i długo nie będą pozbawione
radości, bo każdego dnia mogą obiecać coś nowego, a odpowiedzialność i tak spadnie na miejskich urzędników.
Tekst opublikowany w piśmie "Gazeta Gorzowska - Bez Cenzury"