Przejdź do głównej zawartości

Pierwszy kadrowy PiS-u

Sporo czasu zajęło platformerskiej ekipie pozbycie się go z Lubuskiego Kuratorium Oświaty. Teraz przyszedł czas „słodkiej zemsty”. Gorzowski polityk Prawa i Sprawiedliwości nie zna się na wielu rzeczach – bo jak przystało na nauczyciela od dobrych 17 lat „leci na publicznym” - ale motywację i orientację na sukces w lustracji kadr podległych wojewodzie ma ogromną. Właśnie został doradcą wojewody...


...i będzie odpowiadał za sprawy organizacyjne oraz zarządzanie Lubuskim Urzędem Wojewódzkim.

 Pracę potraktował poważnie, bo liczba akt personalnych – urzędników Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego oraz innych jednostek - które w ciągu kilku ostatnich dni trafiła w jego ręce, jest ogromna.

Jako doradca wojewody Władysława Dajczaka, krzywdy Roman Sondej mieć nie będzie, bo otrzymał najwyższą możliwą stawkę (4260 PLN), a oprócz tego pobiera nieopodatkowaną dietę radnego (1720 PLN) oraz wynagrodzenie w Akademickim Gimnazjum Mistrzostwa Sportowego przy PWSzZ (4600 PLN), co oznacza iż w sumie „na publicznym” zarabiać będzie miesięcznie wiecej niż jego przełożony.

Rozmówcy Nad Wartą nie kryją – może nawet czynią to świadomie i z premedytacją – że cel jest jeden: do końca roku doradca Sondej ma przedstawić wojewodzie dokładny stan kadr z wyszczególnieniem liczby etatów, ewentualnych vacatów, osób w wieku przedemerytalnym, a także tych zatrudnionych pomiędzy 2008, a 2015 rokiem.

Wcale nie zamierzamy zatrudniać tłumów. Chodzi o to, by administrację wypłukać z politycznych aparatczyków i dać urzędnikom podwyżki, których nie mieli od lat” – mówi jeden z zaangażowanych w projekt przegladu kadr w LUW-ie działaczy PiS-u.


Nie jest tajemnicą, że po wejściu w życie nowej ustawy, która faktycznie likwiduje służbę cywilną, Roman Sondej ma objąć stanowisko dyrektora generalnego LUW. 

Znany jest także przyszły dyrektor TVP Gorzów, którym niemal na pewno zostanie po uchwaleniu ustawy o mediach publicznych, były szef Państwowej Inspekcji Handlowej Robert Jałowy.


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...