Misternie
budowany plan utrzymania „status quo”
w lubuskiej Platformie Obywatelskiej właśnie się rozsypuje jak domek z kart.
Następują przegrupowania, szukanie „lokalizacji”,
Barejowskie „podczepianie się”, liczenie
szabel, a także zwykłe dyskusje, czy projekt o nazwie „Platforma Obywatelska”,
to przedsięwzięcie na którym da się jeszcze „zarobić” .
Działacze tej partii muszą wreszcie przerwać „stypę” oraz „spadkowe
ustalenia” i
wziąć się do pracy...
![]() |
FOT. lubuska.org.pl |
...zamiast prowadzić ważne tylko
dla nich dyskusje: jak, gdzie, komu i za
co załatwić posadę, gdy Prawo i Sprawiedliwość zejdzie ze zmianami w dół.
Powinni porzucić makiaweliczną postawę Franka Underwooda z „House of Cards”: „Najważniejsza jest lokalizacja i jeszcze raz
lokalizacja”, a tym bardziej koniunkturalną strategię „podczepiania się”, którą w „Alternatywy 4” wyłożył niegdyś Stanisław
Anioł. Lata płyną, ale mechanizmy są niezniszczalne bez względu na epokę i systemy.
W tym kontekście, bardzo pozytywnie należy przyjąć deklarację oraz
wzmożoną aktywność byłego posła, wiceministra, a obecnie senatora PO Waldemara
Sługockiego, który jako pierwszy zrozumiał, że kiedy działacze PiS-u
zakładali kluby „Gazety Polskiej”, dyskutowali w partyjnych kołach, spotykali
się w wiejskich salach, jego koledzy zajadali się ośmiorniczkami lub celebrowali
samych siebie.
"Chcę
być szefem lubuskiej Platformy” – ogłosił w „Gazecie Wyborczej”
„W lubuskiej Platformie niezbędna będzie
zmiana. Członkowie partii mieli wrażenie, że nie mają żadnego wpływu na to, co
kreują lubuscy parlamentarzyści PO” – stwierdził Sługocki w wywiadzie
jakiego udzielił red. Tomaszowi Misiakowi
z zielonogórskiego Radia INDEX.
Sporo w tym
racji, bo jeśli lubuska Platforma Obywatelska i jej przewodnicząca Bożenna Bukiewicz nie chcą podzielić losu partii Bogusława Wontora – oraz jego samego – to powinna
sięgnąć do źródeł, poważnie traktując swoich działaczy z terenu, a także dając
szansę tym, którzy mają kwalifikacje, lecz dotychczas potrzebni byli jedynie do
lepienia plakatów i zbierania podpisów.
„Platforma lubuska jest podzielona, a chodzi o
to, by była partią całościową i kompleksową w której miejsce będzie dla tych z
północnej części i południowej. Chodzi o merytoryczną dyskusję, bo teraz zbyt
mało rozmawiamy, a członkowie partii muszą czuć, że ich
liderzy bywają u nich i jest pomiędzy nimi jakaś interakcja” – skonstatował
w Radiu INDEX senator Sługocki, zapowiadając tym samym walkę o przywództwo w
regionalnych strukturach.
Sługocki, to „cudowne dziecko” tej partii, takie
spełnienie politycznego „American dream”
– od zwykłego urzędnika, przez dyrektora, podsekretarza stanu, po posła,
sekratearza stanu i wreszcie senatora.
Inna sprawa, że do dzisiaj nie pokazał, czy ma
w sobie to, co Anglicy określają mianem „leadership”
– a więc cech silnego i kreatywnego przywódcy, który jest dla reszty
autorytetem, co do którego jest pewność iż nie jest przez kogoś sterowany. Uzasadnionym jest
więc pytanie, czy jego milczenie i abdykacja w kreowaniu wizji partii w
przeszłosci, to wyraz koniunkturalnego wyrachowania, lojalności względem
protektorki czy po prostu taki jest, a teraz – zanim ktoś na niego nie „huknie” – coś mu się po prostu wydaje.
Świetnie ujęła
to była dyrektorka biura senatora Stanisława Iwana w jednym z wpisów na portalu
społęcznościowym. „Można być świetnym posłem, świetnym senatorem, ale to nie
oznacza, że będzie się dobrym szefem partii” – napisała Katarzyna
Krzeszowska.
Sytuacja wygląda dzisiaj tak: Bożenna Bukiewicz obroniła swoje
przywództwo wynikiem wyborczym, ale kosztem podziału partii. Jej autorytet
wśród wszystkich członków jest mizerny, a podział jakiego dokonała pomiędzy
tymi z północnej i południowej części województwa, głębszy niż „Rów Mariański”.
„Polska się dzieje na dole, w Gorzowie i
Zielonej Górze. Chodzi o to, by ta informacja i ładunek wiedzy oraz postulatów
był definiowany oddolnie i był słyszalny w Warszawie. To członkowie powinni
kreowac postulaty do centrali” – perorował Sługocki, a w podobnym tonie
wypowiadał się także wizytujący ostatnio Gorzów i Zieloną Górę były
wiceminister spraw zagranicznych oraz kandydat na przewodniczącego partii Grzegorz Schetyna.
„Ta dwubiegunowość województwa ma
być szansą, a nie
problemem. Gdy byłem sekretarzem generalnym partii pilnowałem, by struktury w
tym regionie miały dwie nogi i jedną głowę. Gdy zostanę przewodniczącym tak
właśnie będzie” – mówił w Gorzowie Schetyna, a oprócz Sługockiego
towarzyszyli mu m.in.: senator Robert
Dowhan, byli wicemarszałkowie Sebastian
Ciemnoczołowski i Tomasz Gierczak,
a także poseł Krystyna Sibińska.
Ważniejsze jest
jednak to, kogo nie było – Katarzyny Osos
i Tomasza Kucharskiego, co pokazuje
iż Platforma Obywatelska jest jednak mocno podzielona, a przewodnicząca
Bukiewicz nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
Jest
poza dyskusją, że w kontekście wyniku krajowego, lubuska Platforma Obywatelska
odniosła z 5 posłami i 3 senatorami – nawet jeśli jeden z nich jest „trefny” – spory sukces. Nie można
zapomnieć, że elektorat nie głosował na nią z sympatii, ale w wyniku
chłodnej kalkulacji, by wybrać mniejsze zło.
8
lat temu dzisiejsi liderzy lubuskiej PO – posłowie, senatorowie, radni i ważni
działacze – wydawali się w polityce tacy nowi, pełni pomysłów oraz
zaangażowania. Wielu myślało: to idzie nowe i prawdziwa jakość.
Dzisiaj to niestety zmęczone panie i panowie, rozglądający się za tym,
jakby tu przetrwać i tak po faustowsku móc krzyczeć: „Trwaj chwilo, jesteś wieczna !”. Jakby nie
rozumieli, że nawet jeśli mają zasługi, to istnieje coś takiego jak „zmęczenie materiału”, a w szeregach partii mają spory rezerwuar ludzi
mądrych, doświadczonych i gotowych dalej działać dla dobra sprawy.
Dzisiaj nieświeżo wygląda nawet strona internetowa
lubuskiej PO, a to w dobie Internetu jest niewybaczalne...