Przejdź do głównej zawartości

Co z tą Platformą Obywatelską ? Może da radę...

Ludzie lubuskiej Platformy Obywatelskiej zdają się rozumieć, że „lepsze już było”, co może wyjść tej partii tylko na dobre, gdyż w regionie wciąż jest stronnictwem z największym potencjałem ludzkim – tak pod względem liczebności, jak też w zakresie doświadczenia, wiedzy oraz poziomu działaczy. Problemem jest fakt – co jest też „kalką” polityki krajowej - że nikomu spośród obecnych liderów nie zależy na skorzystaniu z tych zasobów: ważniejsze jest utrzymanie własnej pozycji i blokowanie jakiejkolwiek nowej kariery.

Kiedy ponad rok temu senator Waldemar Sługocki przejmował w lubuskiej Platformie Obywatelskiej „przywództwo” – faktycznie jest narzuconym przez centralę komisarzem – miał przed sobą kilka zadań. Po pierwsze – okiełznanie platformerskiego „piekiełka” i przekonanie do siebie stronników Bożenny Bukiewicz. Po drugie – utrzymanie status quo we w Sejmiku i Zarządzie Województwa Lubuskiego.

Jako Platforma Obywatelska, rządząc Polską popełniliśmy wiele błędów i obywatele przywołali nas do porządku, dali nam żółtą kartkę. Musimy wyciagnąć z tego lekcję” – mówił dzisiaj w Radiu Zachód.

Procesowi dojrzewania i krzepnięcia Sługockiego w nowej roli, nie pomagała „dobra zmiana” w administracji, którą Prawo i Sprawiedliwość czyściło do sprzątaczki włącznie, a wystarczającym argumentem za wyrzuceniem kogoś z pracy, była często zbytnia „proplatformerskość” na portalach społecznościowych lub jeszcze głupszy argument. W partii buzowały emocje, działaczy bulwersowała pomoc jednym i pozostawienie samych sobie innych, a wszystko mieszało się ze strachem przed konsekwencjami za podpis pod różnymi decyzjami oraz świadomość konieczności znalezienia sobie gdzieś miejsca.
        
        Wszyscy się jednak szybko pozbierali: zdolni rozpoczęli działalność na własną rękę, kompetentni oraz przydatni, zostali „przytuleni” do lubuskich  urzędów miast i gmin, a także starostw powiatowych oraz podlegających marszałek spółek: Jerzy Ostrouch, Robert Surowiec, Radosław Wróblewski, Witold Pahl, Tomasz Gierczak, Mirosław Marcinkiewicz, a „ciężarki” bez wartości do dzisiaj celebrują malkontenctwo, deklarując „sprzedanie się” za coś drobnego. Fakty sa takie, że dzisiaj cały lubuski potencjał Platformy Obywatelskiej, znajduje się w Urzędzie Marszałkowskim i uosabia go ceniona nawet przez krytyków PO Elżbieta Polak.

Reszta lubuskich polityków tej partii – od Krystyny Sibińskiej, przez Waldemara Sługockiego, Sebastiana Ciemnoczołowskiego, Katarzynę Osos, Władysława Komarnickiego, a na Marcinie Pobierowskim i Adamie Urbaniaku kończąc - choćby zaczęła nocować w redakcjach rozgłosni radiowych, telewizji, gazet oraz portali internetowych, nie wylogowywała się z portali społecznościowych i nie opuszczała żadnej publicznej akademii, nie ma w sobie tego, co fachowcy określają mianem „leadership”.

Owszem, jest jeszcze ukryty w nadodrzańskim Starostwie Powiatowym Marcin Jabłoński. Raz co raz ostentacyjnie pokazuje się z marszałek Polak – bardziej w ramach pławienia się na lokalny użytek „światłem odbitym” – ale jego „zasoby”: ludzkie, kadrowe oraz medialne, są zbyt małe, by wpływami zbliżyć się chociażby do dzisiejszych możliwości K. Sibińskiej w Gorzowie, co jest sytuacją komiczną zważywszy na jego potencjał intelektualny oraz doświadczenie. Osamotniony – lecz wciąż liczący, iż w godzinie „0” uda mu się zmobilizować dawnych zwolenników – zna swoją wartość.Nie wydaje się jednak, by komisarz Sługocki chciał „odkopać” Jabłońskiego, bo to nie na rekę jemu samemu, także marszałek Polak, a na uważającej się za „liderkę” PO  na Północy K. Sibińskiej, kończąc.

Tej ostatniej nie wyszedł protest w Sejmie, a filmiki z partyjnej imprezy - gdzie „podpici” działacze z „importowanym z wioski” wiceprezydentem Gorzowa Radosławem Sujakiem w roli reżysera zagrzewali ją na kilka dni przed Bożym Narodzeniem do protestu – zniesmaczył nawet zwolenników PO. Nawet dla jej żelaznego ektoratu z nad Warty, pijane teksty wprost z sulęcińskiej imprezy, były pewnym zakłopotaniem.

       Konkury krajowe pomiędzy Platformą i Nowoczesną, nadały blasku także liderom poszczególnych formacji w Lubuskiem, odkrywając ich atuty, potencjały oraz deficyty.

W konfrontacji prezydenta Wadima Tyszkiewicza z Waldemarem Sługockim, dojrzałość polityczna, autentyczność oraz „leadership” jest po stronie tego pierwszego. Również parlamentarnie: inżynier i gminnej urzędniczki Krystyny Sibińskiej, nie da się porównać z doktorem ekonomii z korporacyjnym zacięciem Pawłem Pudłowskim, a samorządowo – mecenasi Jerzy Wierchowicz i Jerzy Synowiec z Nowoczesnej, są kilka pięter wyżej, anizeli Robert Surowiec czy Halina Kunicka.  

Kiedy jednak Nowoczesna próbuje promować nowe twarze, ot chociażby w Gorzowie Stanisława Czerczaka czy Leszka Sokołowskiego przy okazji dyskusji o reformie oświaty, platformersi wciąż grają „tą samą muzę”, która odtwarzana nieskończenie wiele razy, dziś brzmi fałszywie. Nie powinni spoglądać tylko na to, co „wyprodukują” służby prasowe marszałek Polak, ale odkurzyć działaczy lubianych, lecz zapomnianych lub świadomie pomijanych w powiatach i gminach: burmistrzów, radnych oraz eksurzędników. Projekt pt. „Klub Obywatelski” wypalił, cieszy się frekfencją – w Zielonej Górze zdecydowanie większą niż w Gorzowie – ale 20 kilometrów od miasta nad Wartą lub Winnego grodu, nikt o tym przedsięwzięciu już nie wie.

Wybory samorządowe, to będzie dla PO wielki sprawdzian. Jeśi kandydatem w Gorzowie będzie Robert Surowiec – porażka jest więcej niż pewna, bo ludzie „mówiące roboty” kupują, ale ich nie wybierają w wyborach, a w Zielonej Górze paleta kandydatów PO jest ogromna – od Roberta Dowhana, przez E. Polak, a na naturalnym kandydacie Januszu Kubickim kończąc. Ewentualna ustawa ograniczająca kadencje do dwóch nie obejmie jego osoby, gdyż w nowej strukturze administracyjnej jest prezydentem dopiero pierwszy raz.


Czyli ? Jest czym i kim dać odpór „dobrej zmianie”, ale Platforma Obywatelska musi otworzyć się na zwykłych działaczy – wtedy zrozumie zwykłych wyborców  - a nie udawać kontakt z obywatelami w wojewódzkich bibliotekach oraz podczas publicznych akademii. Spotkanie z 10 wyborcami w gminie X jest cenniejsze niż 100 „lajków” na Facebooku. Ale to wymaga czasu, wysiłku, cierpliwości. Prawo i Sprawiedliwość w czasach rządów PO-PSL nie zasypywało „gruszek w popiele”: spotkania na parafiach, Kluby „Gazety Polskiej”, biura Radia Maryja i kilkanaście innych inicjatyw. Jest co kopiować, ale mądrzej oraz bez nienawiści i kłamstwa. 

Moze trudno w to uwierzyć, ale nie wszyscy mają konta na Facebooku...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...