Gorzowski polityk wyjdzie z angażu w stolicy mocno poobijany, a może
nawet „ubrudzony” nie swoim syfem. Znając
„bandyterkę” warszawskiej Platformy
Obywatelskiej, nie jest wykluczone, że zostanie nawet „podtopiony w szambie” i wyrzucony za burtę. Nie wszystko co robi
Prawo i Sprawiedliwość jest złe, bo stawiane diagnozy bywają dobre, choć
wątpliwe i prymitywne są sposoby leczenia.
![]() |
FOT.: Wikipedia/Dziennik.pl |
Eksparlamentarzysta,
wybitny prawnik oraz sędzia Trybunału Stanu Witold Pahl, to człowiek ze wszech miar uczciwy i kompetentny, ale
robiąc za „twarz” i „adwokata” sprawy będącej symbolem
degeneracji elit III Rzeczypospolitej – daje z siebie wszystko co najlepsze:
wiedzę, nazwisko, reputację, nie zyskując na tym niczego, poza sympatią
kierownictwa Platformy Obywatelskiej.
Polityków
bystrych i zaradnych jest w Platformie Obywatelskiej bardzo wielu. Szkoda więc
tych inteligentnych i uczciwych, zwłaszcza wtedy, gdy poświęcają swoje dobre
imię w obronie krętaczy i cwaniaków, którzy z obrotu nieruchomościami w Warszawie,
uczynili sobie sposób na życie.
Wiceprezydent
Warszawy Witold Pahl daje o sobie przypomnieć głównie za sprawą mediów
ogólnopolskich, gdzie tematyka przekazu raczej mu nie pomaga: wyjaśnienia w
sprawie kolejnych aferalnych nieruchomości, odnoszenie się do aresztowań
warszawskich urzędników, komentarze do śledztw CBA czy ostatnia sprawa z
rzekomą łapówką dla prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz
lub któregoś z jej zastępców.
Nawet jeśli
połowa z medialnych zarzutów okaże się kiedyś bzdurą, łatki „adwokata diabła” pozbyć się nie będzie łatwo.
Owszem, zyska jako prawnik wśród bogatej klienteli aferzystów, ale on nie
pozbył się jeszcze ambicji politycznych. Medialnie poobijany, Pahl będzie
musiał przekonać wyborców w Lubuskiem, że wykonywał jedynie pracę prawnika,
podobnie jak czynią to adwokaci broniący morderców oraz pedofili. Czy to mu się
uda, skoro dla wielu będzie jednym z nich ? Wątpliwe, a w czasach Internetu i
mediów społecznościowych, prawda mało kogo obchodzi.
Przy jednokierunkowym
przekazie, gdzie Prawo i Sprawiedliwość oraz organy ścigania są „Szeryfem”, a wszyscy inni to „uciekające króliczki” - nawet jeśli jest
się osobiście uczciwym prawnikiem - łatwo o pomyłkę. Skoro ludzie uwierzyli
niegdyś w opowieści „Faktu”, że wieloryb „Lolek” płynie wprost z Bałtyku do
stolicy, jeszcze szybciej uwierzą, że prawnik chcący sprawy wyjaśnić, został
zatrudniony, aby obronić mafię.
Inną stroną
medalu jest to, że Pahl w kilka miesięcy uzyskał imponujące wpływy w
kierowniczych gremiach Platformy Obywatelskiej, co miałoby mu zagwarantować
miejsce biorące w wyborach parlamentarnych w 2019 roku. Grzegorz Schetyna ceni
go nie tylko za kompetencje i lojalność w czasach, gdy był marginalizowany, ale
również ze względu na podobne losy – obaj padli ofiarami wewnatrzpartyjnego
kursu na deprecjonowanie pozycji mocnych osobowości: Schetyna w kraju, a Pahl w
Lubuskiem.
Tyle teorii,
bo prędzej czy później, Pahl oraz klepiący go po plecach koledzy z Warszawy i „przyjaciele” z Lubuskiego, znajdą się na
ostrym kursie kolizyjnym.
Po pierwsze
dlatego, że „rzeźbienie w platformerskim
gównie”, może ubrudzić na tyle mocno, że z „ratownika” szybko stanie się „ciężarkiem”.
Po drugie, nie jest tajemnicą, że miejsc bioracych na listach wyborczych jest
mniej niż więcej, a ludzie z Lubuskiego raz pokazali mu już miejsce w szeregu –
zaraz po wyborach parlamentarnych w 2015 roku, gdy do władz krajowych PO
wpłynął list z sugestią, by zdyscyplinować dzisiejszego wiceprezydenta Warszawy
w temacie ingerowania w lubuskie struktury partii.
Inna sprawa,
że lubuską politykę – podobnie jak i tą krajową – spowija mgła niepewności. Nie
wiadomo, kto bedzie za trzy lata górą na opozycyjnych listach wyborczych, kto
będzie odsiadywał wyrok lub tłumaczył się prokuratorom, a kto będzie ulubieńcem
tłumów lub władz partii – o ile te będą istnieć w takim kształcie jak dzisiaj.
Rozziew pomiędzy „dopieszczonym” i „podpuszczonym” przez PiS społeczeństwem,
a ofertą chcącej trwać Platformy Obywatelskiej, jest tak wielki, że każde
skojarzenie z aferami polityków tej partii, może być śmiertelne.
Sytuacja w
której całe odium warszawskich afer zogniskuje się na Witoldzie Pahlu, a nie na
formacji umoczonej w tym po same uszy, to wymarzony epilog dla wszystkich tych,
którzy na tym skorzystali. Jedyne co zyska Pahl, to nazwisko i prawniczy
rozgłos, ale doświadczenia ze stołecznego „piekiełka”
wcale mu nie pomogą.
Chyba, że... -
co wśród ludzi Platformy Obywatelskiej zostało już kilka razy wyartykułowane - zdecydowałby się na start w wyborach na
Prezydenta Gorzowa. To jednak raczej wykluczone, bo na kandydowanie ostrzy sobie zęby Robert Surowiec, a poza tym - on sam nie czuje się w roli
człowieka władzy wykonawczej.
Raz jednak dał się już namówić...