Przejdź do głównej zawartości

Politycy drugiej świeżości...

Autor „Trylogii Rzymskiej” Robert Harris powiedział, że nie ma takiego polityka, który po kilku latach zawodowego uprawiania tej dyscypliny nie straciłby kontaktu z rzeczywistością. W dobie mediów, cała ta polityka uderza ludziom do głowy szybciej i bardziej - niż pół litra wódki. Inna sprawa, że naszą uwagę przyciągają czarne charaktery – i dlatego właśnie wbił się nam w pamięć „Makbet” czy „Hamlet”, a nie pamiętamy dzieł o ludziach dobrych.

          Dzisiaj zaufać politykowi, to jak wejść na jezdnię na czerwonym świetle.Fajnie ujął to wybitny dziennikarz Larry King, który zapytany o różnicę pomiędzy politykami w latach 70-cyh i współcześnie, odpowiedział mniej więcej tak: kiedyś przeciwnicy dyskutowali, by pod koniec programu dojść do jakiegoś konsensusu. Dzisiaj chodzi głównie o dowalnie przeciwnikowi. I najlepsze co powiedział: dla mediów debil w studiu, to większa atrakcja niż myśliciel.

          Chore: to tak jakby w piłce nożnej nie chodziło o to, by strzelać bramki, ale łamać przeciwnikom nogi. Tak właśnie wygląda nasza polityka: zawodnik nie chce strzelić bramki, ale bramkarzowi w gębę, żeby stracił przytomność.

      Nijakość i „pijaryzm” to choroba polityki, także tej lokalnej. Posłowie, radni i działacze, biegają jak koty z pęcherzem i wymyślają efekciarskie zagrania, żeby zwrócić na siebie uwagę. Nie jest ważne jak jest – ma dobrze wyglądać.

        Był w „Mistrzu i MałgorzacieMichaiła Bułhakowa, kierownik bufetu o nazwisku Fokicz, który sprzedawał starą śmierdzącą bryndzę jako jesiotra. Gdy go pytano co to za gówno: odpowiadał, że to jesiotry drugiej świeżości. Razu pewnego usłyszał: świeżość jest tylko pierwsza i ostatnia, nie ma drugiej świeżości.


      Warto stawiać na polityków pierwszej świeżości, a o tym w kolejnym odcinku programu Telewizji Zielona Góra „Bagiński mówi”: 

KOPIA LINKU:  http://tvzg.pl/baginski-mowi-22-02-2017/

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...